Brak czytelnych zasad przyznawania syndykom spraw do prowadzenia budzi wśród nich emocje.
Jednym z celów państwa prawa powinno być wprowadzenie przejrzystych procedur funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, a więc także sądów upadłościowych i syndyków. Ustawa z 15 czerwca 2007 r. o licencji syndyka (Dz.U. nr 123, poz. 850 ze zm.), pomimo krytyki ze strony niektórych środowisk, to jednak krok w kierunku profesjonalizacji zawodu syndyka. Niemniej wymaga pewnego legislacyjnego dopełnienia. W sytuacji, w której wynagrodzenie syndyka za prowadzenie sprawy upadłościowej jest uzależnione od wielkości masy upadłości (art. 162 ust. 2 prawa upadłościowego i naprawczego) sposób przyznawania syndykom konkretnych spraw upadłościowych wymaga pełnej transparentności. Niewątpliwie regulacje w tej mierze służyłyby powadze wymiaru sprawiedliwości, a także budowaniu zaufania społecznego dla działalności sądów. Obecnie w praktyce niejednokrotnie zdarza się bowiem, że jedni syndycy prowadzą sprawy upadłościowe o dużej wartości masy upadłości, a inni mają tych spraw mniej i o mniejszej wadze. Jak się wydaje, reguły takie powinny zostać przyjęte przede wszystkim na poziomie regulacji rozporządzenia ministra sprawiedliwości na podstawie stosownej delegacji ustawowej.

Terytorialność

Wyjaśnić przy tym należy, że syndyka powołuje sąd upadłościowy w razie ogłoszenia upadłości obejmującej likwidację majątku upadłego. W razie ogłoszenia upadłości z możliwością zawarcia układu sąd upadłościowy powołuje nadzorcę sądowego. Z kolei zarządcę powołuje się w razie ogłoszenia upadłości z możliwością zawarcia układu, gdy odebrano upadłemu zarząd majątkiem. Zarówno syndykiem, jak i nadzorcą sądowym albo zarządcą może być osoba fizyczna posiadająca licencję syndyka albo spółka handlowa, której wspólnicy ponoszący odpowiedzialność za zobowiązania spółki bez ograniczenia całym swoim majątkiem albo członkowie zarządu reprezentujący spółkę posiadają taką licencję.
Ustawa o licencji syndyka nie przewiduje „terytorializmu” w działaniu syndyków. Innymi słowy osoby z licencją syndyka nie są przypisane do sądów w pobliżu miejsca swojego zamieszkania. Tymczasem argument dotyczący minimalizacji kosztów postępowania nie powinien osobie z licencją syndyka, mieszkającej daleko od sądu upadłościowego, zamykać drogi do ubiegania się o funkcję syndyka (zarządcy, nadzorcy sądowego, tymczasowego nadzorcy sądowego czy zarządcy przymusowego). To w drodze orzecznictwa sądowego sądów upadłościowych powinno zostać ustalone, że pewne koszty (np. zwiększone kwoty dojazdu z i do miejsca zamieszkania) nie będą syndykowi zwracane. Do współpracy z danym sądem upadłościowym powinna więc być dopuszczona każda osoba z wymaganą licencją, bez względu na jej miejsce zamieszkania.

Limit spraw

Powinny też zostać wprowadzone normatywne podstawy dla określenia limitów liczby spraw upadłościowych prowadzonych jednocześnie przez poszczególnych syndyków. Sposobów na przełożenie tej idei na praktykę jest wiele. Można np. nałożyć na przewodniczącego wydziału upadłościowego obowiązek prowadzenia otwartej i jawnej dla wszystkich listy osób deklarujących współpracę z danym sądem upadłościowym w charakterze syndyka. Można przy tym rekomendować ustalenie limitu postępowań upadłościowych i nadzorów na poziomie aktualnego zapotrzebowania danego sądu, proporcjonalnie do liczby wpływu spraw i liczby osób deklarujących współpracę z sądem. Ewentualne rozwiązania w tym zakresie powinny być w miarę elastyczne i powinny uwzględniać zasadę szybkości postępowania upadłościowego.

Wynagrodzenie

Normatywne podstawy dla ustalania limitu spraw nie rozwiążą jednak wszystkich problemów. Wspomniano o tym już wcześniej, że wielkość masy upadłości determinuje wysokość wynagrodzenia syndyka. Ale nakład pracy syndyka nie zawsze jest uzależniony od wartości masy upadłości. Również stopień komplikacji sprawy upadłościowej nie zawsze idzie w parze z wartością masy upadłości. Sprawy upadłościowe powinny być zatem podzielone według swojej wielkości, z uwzględnieniem szacunkowej wartości masy upadłości (można przyjąć kilka kategorii spraw według pewnych przedziałów wartości masy upadłości). Kwalifikacja rozmiaru sprawy mogłaby być dokonywana w ramach wydziału sądu upadłościowego, w oparciu o treść wniosku o ogłoszenie upadłości, a także w oparciu o dane zebrane w toku postępowania w przedmiocie ogłoszenia upadłości (np. jeżeli wniosek o ogłoszenie upadłości pochodzi od wierzyciela).
W konsekwencji w ramach limitu spraw należałoby wprowadzić zasady dotyczące stosownego parytetu spraw większych i mniejszych dla poszczególnych osób z licencją syndyka. W obecnej sytuacji, nawet przy ustalaniu pewnych limitów ilościowych spraw upadłościowych dla syndyków, najczęściej nie ma klarownych zasad dotyczących wielkości spraw upadłościowych im przyznawanych. Z obserwacji środowiska syndyków wynika, że kwestia ta budzi wiele emocji.
Powyższe uwagi są jedynie wstępnym i mocno wybiórczym zarysowaniem pewnego problemu praktycznego. Niewątpliwie wymagają one dopracowania i szerokiej dyskusji z udziałem zainteresowanych środowisk. Niemniej poddanie zasad przydzielania konkretnych spraw upadłościowych pewnej regulacji normatywnej wydaje się koniecznością. Postulatu tego nie można przy tym traktować jako wyrazu braku zaufania do sądów upadłościowych. Potrzeba wprowadzenia spójnych, powszechnych i w pełni przejrzystych reguł przydzielania spraw upadłościowych wynika z dążenia do wypracowania obiektywnych standardów funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.

Rafał Adamus, kierownik Zakładu Stosunków Gospodarczych Uniwersytetu Opolskiego