Wybuchł spór między samorządami a resortem finansów. Rzecz idzie o projekt nowelizacji ustawy o dyscyplinie finansów publicznych, która umożliwia skuteczne karanie gminnych urzędników za złe wydatkowanie publicznych pieniędzy, np. przy zamówieniach publicznych czy gospodarowaniu środkami z UE. – Chcemy normalnie pracować, a nie bać się cokolwiek zrobić – apelują samorządowcy. Będą zabiegać o poparcie prezydenta.
Senat najprawdopodobniej przyjmie projekt na najbliższym posiedzeniu 13 – 14 września. Poprawki samorządów zostały wcześniej odrzucone przez Sejm.
Rządowa propozycja zakłada m.in. przyspieszenie procedur rozliczania urzędników. Na przykład poprzez zmniejszenie liczby orzekających komisji.
Zdaniem samorządowców dalsze zaostrzanie przepisów sparaliżuje prace urzędów. – Nie możemy być traktowani jak bandyci – mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich. Dodaje, że strona samorządowa będzie zabiegać o poparcie prezydenta RP.
Spór na linii rząd – samorządy jest o tyle zacięty, że podczas gdy resort finansów chce kary zaostrzyć, lokalni włodarze domagają się większej swobody. Argumentują, że obecne przepisy nie dość, że i tak surowe, to jeszcze są nieefektywne – ukaraniem urzędnika kończy się tylko co czwarte wszczynane postępowanie.
Dlatego teraz domagają się wyeliminowania obowiązku składania zawiadomień (a w konsekwencji prowadzenia postępowań) w sprawach drobnych, w których naruszenie ze strony urzędnika miało niewielki wymiar finansowy. Postępowanie mogłoby być wszczynane dopiero, gdyby naruszenie dotyczyło kwoty nie mniejszej niż ok. 20 tys. zł. W sprawach poniżej tej sumy pociągnięty do odpowiedzialności urzędnik miałby do wyboru, czy postępowanie powinien prowadzić jego zwierzchnik (np. wójt) czy jedna z resortowych komisji orzekających.
Ale resort finansów nie zgadza się na zaproponowaną kwotę, poniżej której urzędnikowi nie groziłoby postępowanie. Jest zdania, że karać należy także za drobniejsze błędy.
– Tak wysoka kwota może być istotna z punktu widzenia realizacji planu finansowego wielu małych jednostek organizacyjnych – odpowiedział nam wydział prasowy resortu. Nie ma też zgody na możliwość karania urzędnika przez jego szefa. – Organ wykonawczy pełniłby często rolę sędziego we własnej sprawie – twierdzi ministerstwo.
Zdaniem ekspertów postulaty samorządowców nie są pozbawione sensu. – Nadmiar kontroli szkodzi i kosztuje, szczególnie jeżeli jest to kwestia wydatkowania z tego czy innego paragrafu, a nie nieuczciwości urzędnika – uważa prof. Jerzy Regulski z Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej.
Z ankiety prowadzonej przez fundację wynika, że prawie połowa wójtów i burmistrzów z obawy przed konsekwencjami boi się podejmowania decyzji. A to oznacza często stagnację i brak inwestycji w samorządach.
Setki kar dla urzędników:
Z danych resortu finansów wynika, że w odniesieniu do jednostek samorządowych przeważająca część zawiadomień składana jest przez regionalne izby obrachunkowe i rozpatrywana przez komisje orzekające działające przy tych izbach. W 2010 r. regionalne komisje wydały rozstrzygnięcia wobec 1162 urzędników. Odpowiedzialnymi za naruszenie dyscypliny finansów publicznych uznano 697 osób – 289 z nich zostało ukaranych:
– 261 osób ukarano upomnieniem,
– 23 osobom udzielono nagany,
– na 5 osób nałożono karę pieniężną.