– Uznaliśmy, że skoro minister sprawiedliwości ma sprawować nadzór administracyjny nad sądami powszechnymi, to musi również mieć konkretne kompetencje – uzasadnia decyzję kolegów Piotr Zientarski, senator, przewodniczący komisji ustawodawczej.
I dodaje, że jest przeciwko wszelkiemu automatyzmowi, również w kwestii odwoływania dyrektorów sądów.
Tymczasem środowisko sędziowskie uważa, że wejście w życie przepisów o dyrektorach sądów doprowadzi do dwuwładzy w sądach.
Jak podkreśla Stanisław Dąbrowski, pierwszy prezes Sądu Najwyższego, taki system w praktyce może się okazać dysfunkcjonalny.
– Prezes i dyrektor sądu będą musieli wspólnie uzgadniać większość kwestii dotyczących zarządzania sądem, nawet jeżeli będą to tak drobne i powszechne sprawy, jak np. konieczność zwiększenia zatrudnienia na skutek choroby jednego z pracowników. Z rozsądnym zarządzaniem ma to niewiele wspólnego – oceniał prezes Dąbrowski.
Zgodnie z przyjętą przez Senat ustawą dyrektor sądu ma odpowiadać za kadrę administracyjną sądu oraz jego infrastrukturę. Przepisy te mają wejść w życie dopiero od początku 2013 r. W 2012 roku taki system zarządzania sądami będzie wprowadzany tylko w tych sądach, które same zgłoszą się do pilotażowego programu ministerstwa.
Ustawa wprowadza także okresowe oceny pracy sędziów i prokuratorów. Senatorowie poparli poprawkę, zgodnie z którą minister sprawiedliwości będzie w rozporządzeniu decydował jedynie o kwestiach technicznych dotyczących ocen, kryteria ocen zostały bowiem wskazane w ustawie.
Na piątkowym posiedzeniu senatorowie przyjęli aż 83 poprawki do ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych. Większość z nich ma charakter redakcyjny. Ustawa trafi teraz ponownie do Sejmu.