Lada moment będzie nowelizacja ustawy o kredycie konsumenckim, która ukróci działalność parabankowych firm zarabiających na bezzwrotnych opłatach pobieranych od klientów.
Lada moment będzie nowelizacja ustawy o kredycie konsumenckim, która ukróci działalność parabankowych firm zarabiających na bezzwrotnych opłatach pobieranych od klientów.
Ofiary umów parabankowych tylko w Rzeszowie wygrały w ciągu roku 22 sprawy sądowe przeciwko Korporacji Finansowej Skarbiec. Kolejne czekają na rozstrzygnięcie.
Jan Piątkowski z Rzeszowa chciał pożyczyć od Skarbca 75 tys. zł. Opłata przygotowawcza kosztowała go 3750 zł. Nie był jednak w stanie spełnić zaporowych warunków i zrezygnował z pożyczki. Firma nie chciała zwrócić mu opłaty. Podobny mechanizm stosują inne parabanki. Wykorzystują lukę w ustawie o kredycie konsumenckim, która pozwala pobrać bezzwrotną opłatę przygotowawczą. W takich sprawach rzeszowski sąd uznaje, że opłata nie może być tak wysoka i przynosić zysków firmie. Do tej pory wiele podobnych spraw było umarzanych ze względu na niską szkodliwość czynu. Od niedawna pozwy są już uznawane, a sąd w orzeczeniu wyjaśnia, że opłata przygotowawcza nie powinna przekraczać 250 zł. – Uznaliśmy, że nie powinna być uzależniona od wysokości pożyczki, bo koszty, które ponosi firma, nie zależą od tego, czy będzie udzielany kredyt w wysokości kilkudziesięciu czy kilku tysięcy złotych – tłumaczy sędzia rzeszowskiego sądu rejonowego Bogumiła Majcher-Gniewek.
Artur Kondrat, rzeszowski rzecznik praw konsumenta pomógł odzyskać pieniądze już kilkunastu osobom. Wczoraj wygrał jego kolejny klient. – Prawie codziennie przychodził do nas ktoś ze skargą, stąd pomysł, by pozwać Skarbiec do sądu – mówi Kondrat.
Klienci wygrywają jednak nie tylko w Rzeszowie. Podobnie jest w Szczecinie. – Tutejszy sąd w ogóle podważył zasadność opłaty przygotowawczej – mówi mecenas Romuald Sawicki, który prowadzi ponad 50 takich spraw. Kolejne sprawy toczą się przed sądami we Wrocławiu, i w Bydgoszczy i Opolu. Tam też widać wyraźny zwrot w postępowaniu sędziów. Oszukani wygrywają co prawda dopiero w I instancji, ale dotąd i na tym etapie ich pozwy były oddalane. – Na razie chyba tylko w Słupsku nie udało się odwrócić tego trendu – mówi nam mec. Sawicki.
Oszukiwanie klientów może wyeliminować nowelizacja ustawy o kredycie konsumenckim, która będzie nakazywać zwrot opłaty przygotowawczej, jeżeli nie dojdzie do udzielenia pożyczki. Taki projekt przygotowuje Rządowe Centrum Legislacji we współpracy z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nowe prawo ma zacząć obowiązywać już w tym roku.
Jednak instytucje parabankowe już się przygotowują do nowej rzeczywistości. – Będziemy mieli pół roku, żeby przeanalizować z prawnikami nowe prawo i się dostosować – bagatelizuje sytuację pracownik Skarbca w Rzeszowie.
Na razie jedynym orędziem w walce z nieuczciwymi firmami parabankowymi są cywilne pozwy. Jednak droga od złożenia wniosku do wyroku bywa długa.
Tymczasem nowe prawo z automatu nakaże zwrot opłaty przygotowawczej osobie, której nie został udzielony kredyt. Dziś firma finansowa może ją zatrzymać, nawet jeśli ostatecznie nie udzieli pożyczki. Dziurawe prawo wykorzystują takie firmy parabankowe jak np. Koroporacja Finansowa Skarbiec, czy Prominent.
Zarobek na opłacie
Mechanizm, jaki dziś stosują tego typu firmy, by zarobić na opłatach, jest prosty. Firma pobiera opłatę przygotowawczą w wysokości 5 proc. planowanej kwoty pożyczki. Kiedy - już po jej wpłaceniu okazuje się, że klient nie jest w stanie spełnić warunków niezbędnych do otrzymania kredytu, bo np. nie doczytał w wielostronicowej umowie, że potrzebuje trzech żyrantów z umową o pracę na czas nieokreślony i wysokimi zarobkami albo że firma wymaga od niego zastawu hipotecznego, wykupienia ubezpieczenia kredytu lub lokaty w banku o wartości przewyższającej wysokość pożyczki. Kredytu nie dostaje, ale opłata przepada.
Nieetyczne, a legalne
Do rzeczników praw konsumentów trafiają rocznie tysiące skarg od ludzi oszukanych przez takie instytucje. – Kilka razy w tygodniu przychodzi ktoś, kto się dał nabrać – mówi Longina Karczmarek, rzecznik praw konsumenta ze Szczecina. Scenariusz jest ten sam, różnią się tylko kwoty Mężczyzna z Katowic stracił np. 10 tys. zł..
Niebankowe instytucje finansowe nie podlegają praktycznie żadnej kontroli. Wystarczy, że przestrzegają ustawy o kredycie konsumenckim. Ich działalność monitoruje jedynie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten od lat kwestionuje wiele niedozwolonych klauzul zawartych w umowach z klientami. Jednak ukarane firmy chwytają się różnych sposobów, aby przetrwać na rynku. Zmieniają nazwy i zwlekają z wprowadzeniem zaleceń UOKiK. Zdaniem rzeczników praw konsumenta, z którymi rozmawialiśmy, skuteczna może być jedynie zmiana ustawy. – Jest duża szansa, że to ucywilizuje rynek – mówi prof. Remigiusz Kaszubski ze Związku Banków Polskich.
Ucywilizować rynek
Do Rządowego Centrum Legislacji trafiły właśnie założenia takiego aktu prawnego. Zgodnie z nowymi przepisami każda firma parabankowa będzie zobowiązana badać zdolność kredytową klienta. Wydłużony zostanie też termin na odstąpienie od umowy – do 14 dni od momentu jej zawarcia. Istotną zmianą będzie także wprowadzenie europejskiego ujednoliconego formularza kredytowego. Ma on zawierać wszystkie podstawowe informacje o kredycie, takie jak: koszty pożyczki, całkowita kwota do spłaty, wysokość oprocentowania, wymagane zabezpieczenia, obowiązkowe ubezpieczenia itp. Na ich podstawie konsumenci będą mogli z łatwością porównywać oferty różnych przedsiębiorców.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama