Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) informuje na swoich stronach internetowych o podmiotach, których działalność w jej ocenie wykonywana jest bez wymaganych prawem licencji (zezwoleń), nie podlega należytej kontroli, a przez to zagraża uczestnikom rynku usług finansowych (bankowych), w szczególności konsumentom.
Przy okazji sprawy słynnej trójmiejskiej spółki ze złotem w nazwie po raz kolejny powróciło pytanie o legalność prowadzenia takiej listy ostrzeżeń publicznych. Sądzę, że sam urząd Komisji Nadzoru Finansowego przyczynił się po trosze do tej dyskusji, formułując tyleż odważne, co zaskakujące tezy w sprawie zakończonej postanowieniem WSA w Warszawie z 24 marca 2011 r. (sygn. akt VI SA/Wa 339/11).
Sprawę wywołała skarga do sądu administracyjnego na rzekomo nielegalne działanie polegające na „wpisaniu spółki na (...) listę ostrzeżeń publicznych bez legitymacji formalnej (...) upoważniającej do podjęcia takiego działania”. W trakcie postępowania przed WSA reprezentanci KNF twierdzili, że prowadzenie listy ostrzeżeń publicznych „leży poza ramami prawnymi i jest działaniem, które nie ma związku z przepisami prawa”.

Reperkusje dla przedsiębiorców

Wpisanie na listę ostrzeżeń publicznych ma (może mieć) kapitalne znaczenie dla tych, którzy tam się znajdą. Oddziałuje na reputację tych podmiotów, ich relacje z klientelą, rentowność działalności. Abstrahując od tego, że wpisany podmiot pewnie zasłużył sobie na to, by widnieć na liście ostrzeżeń publicznych, ranga skutków takiego zdarzenia bezwzględnie wymaga, aby dokonywało się ono na podstawie obowiązujących norm prawnych.

Kto uzna, że jego dobra osobiste zostały naruszone, może domagać się ich ochrony

Udostępnianie informacji jest materią od dawna uregulowaną w systemie prawa polskiego. Istotnym elementem tej regulacji jest ustawa z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. z 2001 r. nr 112, poz. 1198 ze zm., dalej – u.d.i.p.), która może w niedoskonały sposób, ale bardzo szeroko ustala zakres przedmiotowy informacji publicznej: „każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną (...) i podlega udostępnieniu (...)” – stanowi art. 1 ust. 1 tego aktu prawnego.
Zgodnie z tą samą ustawą zasadniczo każdemu przysługuje prawo dostępu do informacji publicznej (art. 2 u.d.i.p.).
Czy prowadzenie przez urząd Komisji Nadzoru Finansowego analiz w przedmiocie legalności działania podmiotów na rynku usług finansowych oraz wynik tych analiz stanowią informację publiczną?
Z chwilą gdy takie analizy opuszczają biurko analityka i po ich sygnowaniu zostają zakomunikowane komukolwiek, w myśl art. 6 ust. 1 u.d.i.p. przekształcają się w „dokument urzędowy”, czyli „oświadczenie woli lub wiedzy, utrwalone i podpisane w dowolnej formie przez funkcjonariusza publicznego w rozumieniu przepisów kodeksu karnego, w ramach jego kompetencji, skierowane do innego podmiotu lub złożone do akt sprawy”.
Zatem oświadczenie wiedzy pracownika urzędu Komisji Nadzoru Finansowego w przedmiocie działania bez zezwolenia przez jakiś podmiot na rynku finansowym, po utrwaleniu (w tym w postaci elektronicznej) i zakomunikowaniu komukolwiek staje się informacją publiczną, do której wszyscy mamy teoretycznie dostęp.

Niejasne kryteria wpisu i skreślania z listy

Udostępnianie informacji publicznej na stronach www jest formą upublicznienia w trybie art. 11 ust. 1 u.d.i.p., o ile nie następuje w ramach sformalizowanego biuletynu informacji publicznej (BIP). Dzielenie się informacją publiczną jest zaś nie tylko prawem, ale często niedoszacowanym obowiązkiem organów publicznych.
Osąd prezentowany przez przedstawicieli urzędu KNF, że publikowanie listy „leży w interesie publicznym, zaspokaja potrzeby obywateli oraz ich wspólnot, wspiera rozwój społeczeństwa obywatelskiego, stanowiąc swego rodzaju upublicznienie odpowiedzi na zapytanie rynkowe” (postanowienie WSA z 24 marca 2011 r.) jest więc ze wszech miar słuszny. Co nie zwalnia od domagania się przez nas wszystkich, aby kryteria oceny poprzedzającej umieszczenie podmiotu na liście były jawne, rzetelne i sprawdzalne. To samo dotyczy także kryteriów usuwania z listy.
Podmiot wpisany na listę nie pozostaje bezbronny, mimo że WSA w Warszawie zamknął mu drogę ochrony swoich praw przed sądami administracyjnymi. Każdy jednak, kto uznaje, że jego dobra osobiste (w tym renoma) zostały naruszone przez funkcjonariusza publicznego (organ publiczny), ma prawo do ochrony dóbr osobistych przed sądami cywilnymi.
Dla porządku jedynie dodajmy, że osoby prawne także mają swoje dobra osobiste prawnie chronione.

Piotr Bodył-Szymala, radca prawny, dyrektor obsługi prawnej bankowości inwestycyjnej w BZ WBK