Skazanym należą się odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych, jeśli są przetrzymywani w celach, w których na jednego więźnia przypada mniej niż 3 metry kwadratowe. A takich skazanych jest w Polsce wielu.
Problem przeludnienia ma ograniczyć pomysł stosowania aresztów domowych.
Bogdan W. pozwał zakład karny o 150 tys. zł zadośćuczynienia. Twierdził, że cela, w której odbywa karę, jest przeludniona i niedostatecznie wyposażona. Sąd Najwyższy uznał jego roszczenia, stwierdzając, że przeludnienie w celach narusza dobra osobiste skazanego. Orzeczenie to może wywołać falę pozwów. – Polskie więziennictwo nadal doświadcza problemu przeludnienia – twierdzi Marta Sikoń-Łatka z Centralnego Zarządu Służby Więziennej.

Więzienia sobie nie radzą

Jeszcze gorzej sytuację oceniają poszczególne zakłady karne. – Praktycznie cały czas mamy problem z zachowaniem minimalnej normy ustawowej przypadającej na jednego więźnia – mówi Jakub Pindel, zastępca dyrektora Zakładu Karnego w Wadowicach. Zgodnie z prawem raz na pół roku skazany może trafić na 2 tygodnie do przeludnionej celi. Sąd penitencjarny może przedłużyć ten pobyt o kolejne 14 dni. Ale nie mogą być w niej ponownie osadzeni przed upływem sześciu kolejnych miesięcy. – Nasz zakład karny niedługo będzie zmuszony do łamania tego ograniczenia – przyznaje Jakub Pindel.
Powodem przeludnienia jest obowiązek zakładów karnych połączonych z aresztami śledczymi, by przyjmowały tymczasowo aresztowanych. Ich liczba cały czas rośnie. Kolejnym powodem jest zbyt częste stosowanie kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Do więzień trafiają osoby, które po raz kolejny popełniły drobne przestępstwa. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w Polsce rocznie wydawanych jest ok. 600 tys. wyroków w zawieszeniu. – A służba więzienna nie ma możliwości odmowy przyjęcia skazanego, który zgłosił się do odbycia kary, nawet jeżeli zakład karny nie dysponuje wolnymi miejscami zakwaterowania – mówi Sikoń-Łatka. Dlatego rząd planuje wprowadzenie aresztu domowego dla oskarżonych o lżejsze przestępstwa. Ten środek zapobiegawczy byłby stosowany zamiennie z tymczasowym aresztowaniem.



Rozwiązaniem areszt domowy

Areszt domowy ma być wspomagany przez aparaturę monitorującą zachowanie osoby osadzonej poza zakładem karnym lub aresztem. Celem wprowadzenia tego pomysłu jest oczywiście zmniejszenie przepełnienia w celach. Większość prokuratorów pytanych o ten projekt akceptuje nowe rozwiązanie. Wskazuje, że areszt domowy mógłby okazać się bardzo przydatny wobec skazanych za przestępstwa seksualne albo oskarżonych o nie osób. Zwiększałoby to możliwość szybszej niż obecnie reakcji organów ścigania na zachowanie sprawcy. Pytani przez nas eksperci prawa karnego zwracają uwagę, że areszt domowy traktowany jest w innych państwach jako samoistna kara. Kara aresztu domowego stosowana była w Polsce w okresie międzywojennym. Nie wiadomo tylko, czy pomysł z aresztami domowymi nie podzieli losu dozoru elektronicznego. Jego wprowadzenie też miało wyeliminować problem przepełnienia. Ale system nie wypalił.

Więźniowie znają swoje prawa

Do tej pory wyroków przyznających odszkodowanie lub rekompensatę osadzonemu było niewiele. Sądy zasądzają najczęściej kwoty od 1 tys. zł do 15 tys. zł. Tendencja ta prawdopodobnie ulegnie zmianie. Więźniowie coraz częściej wiedzą, jakie mają prawa. W dodatku Komitet Rady Europy ds. Przeciwdziałania Torturom postuluje, aby Polska wprowadziła standard 4 mkw. na jednego więźnia. – Standard ten ustalili eksperci, dlatego powinniśmy się do tego stosować – twierdzi Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Zwiększenie minimalnej powierzchni przypadającej na skazanego do 4 mkw. spowoduje zmniejszenie pojemności jednostki, a to spowodowałoby zwiększenie i tak już dużej liczby osób oczekujących na karę pozbawienia wolności – mówi Michał Gołębiowski z Zakładu Karnego Goleniów. W Norwegii, Irlandii czy Holandii na więźnia musi przypadać 10 mkw. Według danych na koniec lutego w 158 polskich zakładach karnych przebywało o 967 więźniów więcej, niż formalnie jest miejsc. Ponad 34 tys. osób oczekuje na wykonanie kary.
34 tys. tylu skazanych w całej Polsce oczekuje na odbycie zasądzonej kary