Po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego pomiędzy szpitalami nie ma jednomyślności, jak postępować z pacjentkami, które mają wskazanie do usunięcia ciąży ze względów embriopatologicznych.
Po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego pomiędzy szpitalami nie ma jednomyślności, jak postępować z pacjentkami, które mają wskazanie do usunięcia ciąży ze względów embriopatologicznych.
– Od 22 października, czyli dnia ogłoszenia wyroku TK, do wczoraj pomogliśmy 81 kobietom, którym szpitale z różnych względów odmawiały legalnej aborcji, choć wszystkie miały wskazania embriopatologiczne do terminacji i potwierdzające to badania – mówi Krystyna Kacpura z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Pomoc polegała na wydzwanianiu kolejnych placówek, pytaniu o przyczyny odmowy i, w ostateczności, szukaniu takiej, która zdecydowałaby się zabieg przeprowadzić.
Wyrok Trybunału został ogłoszony, ale pisemnego orzeczenia dotąd nie opublikowano. Jak podkreślają nasi rozmówcy – to niejasna sytuacja prawna, z której konsekwencjami muszą mierzyć się kobiety.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) rozesłała do 130 szpitali pytanie dotyczące możliwości terminacji ciąży ze względów embriopatologicznych. Do tej chwili odpowiedzi przyszły z 70 placówek. Trzy szpitale – w Łodzi, Świdniku, oraz Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie wskazały wprost, że ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie ma u nich możliwości aborcji. – Po naszej interwencji, kiedy wysłaliśmy analizę prawną, szpital w Olsztynie zmienił zdanie – mówi mec. Jarosław Jagura z HFPC. Nie wie, czy zadziałały argumenty prawne, czy interwencja władz miasta, które poprosiły podległą placówkę o wyjaśnienie.
Odpowiedź ze szpitala w Łodzi przyszła kilka dni temu. Placówka wstrzymuje aborcje, a pacjentki odsyła do wojewódzkiego konsultanta w dziedzinie ginekologii i położnictwa.
– Co się tyczy pozostałych odpowiedzi, to w ok. połowie znalazła się deklaracja braku możliwości przerywania ciąży. Albo wszyscy lekarze podpisali klauzule sumienia, albo istnieją inne, zdaniem szpitali, przeszkody. Niektóre sugerowały, że nie mogą wykonywać aborcji, gdyż mają zbyt niski stopień referencyjności, a zdaniem dyrekcji – tylko w szpitalu specjalistycznym można takie zabiegi przeprowadzać – opisuje mec. Jagura. Co, jak podkreśla, jest niezrozumiałe, gdyż nie istnieje zapis prawny wprowadzający takie ograniczenia. – Pewien szpital w województwie łódzkim tłumaczył, że konsultant z regionu wyznaczył jedną tylko placówkę do terminacji ciąży. Ale inne szpitale łódzkiego nie widziały przeszkód prawnych. Wychodzi więc na to, że w niektórych miejscach stwarzane się bariery, które nie mają ugruntowania w stanie prawnym.
Z kolei mec. Katarzyna Ferenc, prawniczka z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, opisuje sprawę ze szpitala w Bydgoszczy, gdzie pacjentce odmówiono aborcji, choć miała opinię konsultant wojewódzkiej w dziedzinie genetyki. – Na tej opinii lekarz napisał, że odmawia terminacji ze względu na wiek ciąży – mówi. W tej sprawie poszedł wniosek o postępowanie wyjaśniające do rzecznika praw pacjenta.
Są szpitale, które wystąpiły do kancelarii prawnych o opinię. Tak np. zrobił Ginekologiczno-Położniczy Szpital Kliniczny w Poznaniu. Wcześniej wstrzymał aborcje. Jak słyszymy, teraz dyrekcja się zastanawia, czy wrócić do wykonywania zabiegów.
Krzysztof Preis, ordynator Kliniki Położnictwa UCK w Gdańsku, przyznaje, że przez dwa dni po ogłoszeniu wyroku nie wiedzieli, co robić i jak intepretować przepisy. Odesłano do domu kilka pacjentek, które miały zaplanowane zabiegi. Ale po analizie prawnej wrócono do zwykłego trybu przyjęć. – Mamy wiele osób z Podkarpacia i z Wielkopolski, gdzie jest trudniej dokonać aborcji, bo szpitale odmawiają. Ale tak było zawsze – mówi prof. Preis. Wykonują tu ok. 200 zabiegów rocznie. To oznacza, że miesięcznie jest kilkanaście zabiegów. W ostatnim miesiącu ich liczba była podobna.
– Przyjmuje się, że z chwilą ogłoszenia na sali rozpraw trybunału, badany przepis traci domniemanie konstytucyjności. Nie oznacza to utraty mocy obowiązujących norm. Konstytucja mówi jasno, że ma to miejsce dopiero po publikacji w Dzienniku Ustaw – oceniają pytani przez nas prawnicy.
Z takiego założenia wychodzi część szpitali. Adam Czerwiński, rzecznik Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, informuje, że placówka działa zgodnie z obowiązującym prawem, które się nie zmieniło. – Kierujemy się ustawą z 1993 r. o planowaniu rodziny – słyszymy też w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Olsztynie.
– Nie występowaliśmy o poradę prawną, bo sytuacja jest jasna. W razie konieczności w szpitalu są wykonywane zabiegi terminacji ciąży – wtóruje Katarzyna Malinowska-Olczyk z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Podobnie ocenia Joanna Chłądzyńska z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Katowicach. – Mamy status quo – mówi. – U nas nie wykonuje się aborcji ze względu na fakt, że jako placówka wysokiej referencyjności zajmujemy się przede wszystkim specjalistycznymi zabiegami. To szpitale niższej referencyjności powinny te zabiegi wykonywać.
W Instytucie Matki i Dziecka od ogłoszenia wyroku TK do dnia 4 grudnia 2020 r. wykonanych zostało 39 terminacji ciąż ze względu na nieodwracalne wady rozwojowe. Nie odnotowaliśmy statystycznej różnicy w porównaniu do okresu poprzedzającego ogłoszenie wyroku – informuje Agnieszka Michalska z biura prasowego IMID.
Część szpitali nie kryje jednak obawy o bezpieczeństwo prawne pracowników. – Co w sytuacji, gdyby wykonywali oni zabieg przed południem, a publikacja nastąpiła tego samego dnia po południu? – pyta kierownik kliniki położniczej jednego ze szpitali na Mazowszu. Zdaniem mec. Jagury nowe prawo zaczyna obowiązywać od północy dnia publikacji, jednak art. 42 konstytucji jasno mówi: odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. – Lekarz dokonujący aborcji działał więc w oparciu o obowiązujące w danym momencie prawo – podkreśla.
Rząd wysłał do Sejmu projekt ustawy modyfikujący zastrzeżenia do konwencji stambulskiej
Projekt dotyczy zmiany, wycofania i modyfikacji zastrzeżeń złożonych przez Polskę do konwencji. Z obecnie obowiązujących czterech zastrzeżeń rząd proponuje korektę dwóch, podtrzymanie w dotychczasowym brzmieniu jednego oraz wycofanie się z jednego. Rząd chce wycofać się z zastrzeżenia do przepisów, które wydłużyły możliwość karalności czynów takich jak przymusowa aborcja, zmuszanie do małżeństwa, okaleczenia żeńskich narządów płciowych czy sterylizacji do osiągnięcia przez pokrzywdzoną 30 lat. W pierwszym przypadku wymagane konwencją zmiany zostały już wprowadzone, w kolejnych przepisy mają zostać zmienione. Korekty w pozostałych zastrzeżeniach mają charakter precyzujący. Nie ma mowy o wnoszeniu innych zastrzeżeń, co zresztą nie jest możliwe. W ustawie nie ma też słowa o pomysłach wypowiedzenia konwencji, do czego namawiała Solidarna Polska. W wakacje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro tłumaczył, że w konwencji znajdują się zapisy „o charakterze ideologicznym”, z którymi jego resort się nie zgadza. Wysłał list do Marleny Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, nakłaniający ją, by uruchomiła procedurę wycofania się z dokumentu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama