Obecna regulacja wyzysku zbytnio ogranicza uprawnienia strony wyzyskanej w stosunku do tego, czego można zasadnie oczekiwać w konsekwencji uznania sytuacji wyzysku za prawnie i moralnie niedopuszczalną.
Tak uznało Ministerstwo Sprawiedliwości, które opublikowało właśnie projekt nowelizacji kodeksu cywilnego. DGP o chęci zmiany przepisu o wyzysku informował już w lipcu 2020 r. („Rząd weźmie się za wyzysk”, DGP z 27 lipca 2020 r.).
Przypomnijmy: chodzi o art. 388 k.c. Założenie ustawodawcy było takie, by regulacja ta pomagała obywatelom będącym w potrzebie, których ciężką sytuację ktoś wykorzystał. Praktyka pokazuje jednak, że to przepis niemalże martwy. Walka z wyzyskiwaczami prowadzona więc jest na drodze karnej (przestępstwo lichwy, czasem oszustwa) oraz administracyjnej (działalność Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów), ale nie na ścieżce cywilnej. Zbigniew Ziobro chciałby to właśnie zmienić. Jak?
Zobowiązanie naturalne
Po pierwsze, w projekcie przewidziano dodanie „braku rozeznania” do katalogu przesłanek, których zaistnienie pozwala ocenić sytuację jako stanowiącą wyzysk w rozumieniu prawa. Dziś bowiem musimy mieć do czynienia z niedołęstwem lub niedoświadczeniem strony wyzyskanej, podczas gdy najczęściej chodzi przecież o brak wiedzy co do faktycznych skutków zawieranej umowy.
Po drugie, wyzyskany będzie mógł żądać unieważnienia umowy lub zrównoważenia świadczeń. Samodzielnie zdecyduje, co go bardziej interesuje. Dziś jest tak, że strona wyzyskana jest uprawniona w zasadzie tylko do żądania zrównoważenia świadczeń (zmniejszenia swego świadczenia lub zwiększenia świadczenia jej należnego), a do żądania unieważnienia umowy – dopiero gdyby zrównoważenie świadczeń byłoby nadmiernie utrudnione.
Po trzecie wreszcie, zmiana obejmie kwestię upływu terminu do skorzystania z uprawnień. W świetle obecnie obowiązujących regulacji po upływie dwóch lat od zawarcia umowy roszczenie wygasa. A ludzie o tym, że zostali wyzyskani, często orientują się po wielu miesiącach, a nawet latach. Dlatego zamiast wygaśnięcia uprawień przewidziane będzie ich przedawnienie (na zasadach ogólnych). W efekcie roszczenie nie będzie wygasało, lecz przekształcało się w zobowiązanie naturalne.
„Oznacza to, że w razie podniesienia przez stronę pozwaną zarzutu przedawnienia powództwo co do zasady podlega oddaleniu. Jednakże, sąd może nie uwzględnić zarzutu przedawnienia i z uwagi na szeroko pojęte względy słuszności, uwzględnić żądania pozwu. Strony mogą także rozwiązać swoje spory w drodze polubownej, nawet jeśli roszczenie wyzyskanego się przedawniło” – wyjaśnia sens zmiany MS.
Diagnoza dobra, ale…
To ostatnie zresztą budzi kontrowersje. Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP, na naszych łamach wskazywał, że w rzeczywistości oznaczać to będzie, iż nawet po kilkunastu latach będzie możliwe unieważnienie umowy. Jego zdaniem diagnoza, że instytucja zawarta w art. 388 k.c. obecnie nie działa, jest słuszna. I można szukać rozwiązań na jej ożywienie.
‒ Ale nie powinno to się odbywać kosztem wieloletniego braku pewności. Przypominam, że zawarta umowa, choćby opierała się na wyzysku, rodzi często następstwa, powoduje zawieranie kolejnych umów. Nie wyobrażam więc sobie, by można po wielu latach uznać ją za nieważną ‒ twierdzi Pączka.
Projektodawca uznał, że zasady słuszności nakazują, by zmieniona norma z art. 388 k.c. objęła nie tylko przyszłe stosunki prawne, lecz także już istniejące – skoro ich wykonywanie dało impuls do zmiany. Dla ochrony bezpieczeństwa obrotu skutek wsteczny nie obejmie jednak tych stosunków prawnych, w których uprawnienia związane z wyzyskiem już wygasły.
Dyscyplinowanie wierzycieli
Projekt nowelizacji kodeksu cywilnego przewiduje również zmianę dotyczącą przerwania biegu przedawnienia. Resort sprawiedliwości wyjaśnia, że z uwagi na kontrowersje związane z nadużywaniem przez wierzycieli instytucji zawezwania do próby ugodowej zdecydowano się wprowadzić regulację stanowiącą, iż tylko pierwsze takie zawezwanie przerywa bieg terminu przedawnienia. Analogicznie będzie z mediacją – w tym kontekście znaczenie mieć będzie tylko pierwsze jej wszczęcie.
„W ten sposób zostałby przecięty spór dotyczący skuteczności ponawianych wniosków o zawezwanie do próby ugodowej, jak również spór co do obowiązku badania przez sąd intencji wnioskodawcy. Dałoby to jasny obraz sytuacji procesowej stronom sporów, przyczyniłoby się do wypracowania jednolitej linii orzecznictwa oraz przywróciłoby zawezwaniu do próby ugodowej jej pierwotny właściwy cel, czyli zawarcie ugody, mając na względzie słuszne interesy zarówno wierzyciela, jak i dłużnika” – wyjaśnia projektodawca.
Etap legislacyjny
Projekt przekazano do konsultacji