Niemal 90 proc. sądów w Polsce ograniczyło lub zakazało wstępu dla publiczności podczas pandemii - wynika z opublikowanego w piątek raportu Fundacji Court Watch Polska. Tysiące wyroków może okazać się teraz nieistniejących - ostrzegł prezes tej fundacji Bartosz Pilitowski.

Chodzi o raport Fundacji Court Watch Polska "Obywatelski monitoring sądów 2020", którego wyniki zaprezentowano w piątek w Warszawie. Prezes fundacji poinformował, że największy problem, który pojawił się w polskich sądach podczas pandemii koronawirusa to nieprzestrzeganie zasady jawności.

Ekspert zwrócił przy tym uwagę, że zgodnie z konstytucją wyroki sądów są zawsze publiczne. "Jest to dzisiaj niemożliwe, ponieważ w wielu sądach prezesi wprowadzili zarządzenia, które zakazują wstępu publiczności. To jest naszym zdaniem niezgodne z konstytucją" - wskazał Pilitowski.

Z badań przeprowadzonych przez fundację w czerwcu wynika, że zakaz wstępu dla publiczności obwiązywał w 36 proc. z 392 objętych badaniem sądów. W 44 proc. sądów obowiązywał wówczas wymóg posiadania karty wstępu lub inne ograniczenia, w 17 proc. placówek wprowadzono limit osób na sali rozpraw.

Po zwróceniu się przez fundację do prezesów sadów o zniesienie ograniczeń przeprowadzono w sierpniu kolejne badanie, z którego wynika, że wiele sądów usunęło bezwzględne zakazy wstępu. Według badań, nadal jednak jedynie w 2,6 proc. sądów nie przewidziano żadnych ograniczeń wstępu dla publiczności. Zakaz wstępu utrzymano w 12 proc. sądów, wymóg posiadania karty wstępu lub inne ograniczenia obowiązywał w 54 proc. placówek, a limit osób na sali sądowej pozostał w 17 proc. badanych sądów.

Prezes Court Watch powiedział, że w konsekwencji tych ograniczeń nieogłoszone publicznie orzeczenia będą mogły być podważane. "Największe zagrożenie jakie widzimy to, że tysiące wyroków może okazać się nieistniejących. (...) Wiele orzeczeń zostało ogłoszonych w warunkach łamiących zasadę konstytucyjną' - wskazał Pilitowski.

Zauważył przy tym, że w maju br. Ministerstwo Sprawiedliwości wydało zalecenia, w którym rekomenduje ograniczenie lub uniemożliwienie uczestniczenia publiczności w posiedzeniach sądu. Jak dodał, duża część prezesów sądów zastosowała się do tych zaleceń.

Pilitowski powiedział w piątek, że zrozumiałe jest wprowadzenie w sądach środków ostrożności, zastrzegł jednak, że należy zważyć jak daleko te ograniczenia mogą sięgnąć. "Należy szukać takich rozwiązań, które z jednej strony ograniczają rozprzestrzenianie się choroby, ale z drugiej strony gwarantują jawność postępowania" - podkreślił ekspert.

Jego zdaniem reakcja polskiego sądownictwa na pandemię jest "na wyrost". "Poza koniecznymi środkami ostrożności zastosowano także niedozwolone przepisami prawa ograniczenia w dostępie publiczności do rozpraw. To spowodowało, że wiele osób miało rozpatrywane swoje sprawy w sposób niejawny, czyli niezgodny z konstytucją" - ocenił. Dodał, że z tego punktu widzenia pandemia miała bardzo negatywny wpływ na polskie sądy.

Podczas dyskusji nad wynikami raportu sędzia prof. Anna Kościółek z Uniwersytetu Rzeszowskiego podkreśliła, że "jawność postępowania sądowego pozwala na udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, pozwala na kulturę społeczną sądownictwa pod kątem zgodności postępowania z wzorcami, pozwala na formułowanie ocen i opinii, a w konsekwencji przekłada się na faktyczne zmiany w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości".

Z kolei sędzia Sądu Najwyższego Włodzimierz Wróbel podkreślił, że jawności postępowań sądowych wymaga konstytucja. "Zwłaszcza w sprawach karnych ta jawność to w ogóle warunek efektywności wymiaru sprawiedliwości. Po to ten wymiar sprawiedliwości jest, aby go komunikować nie tylko stronom, ale też społeczeństwu. (...) Ten komunikat zakłada, że ludzie mogą usłyszeć motywy wyroku, mogą zrozumieć te motywy" - dodał sędzia Wróbel.

Zaprezentowany w piątek raport jest dziesiątym cyklem "Obywatelskiego monitoringu sądów" opracowywanym przez Court Watch Polska. Pełna wersja wyników badań dostępna jest na stronie internetowej fundacji.