Brak kandydatów
We wspomnianej uchwale PKW stwierdza, że brak możliwości głosowania w wyborach 10 maja jest równoznaczny w skutkach z przewidzianym w art. 293 ust. 3 Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. Zdaniem organu oznacza to, że marszałek Sejmu powinien ponownie zarządzić wybory nie później niż 14. dnia ogłoszenia uchwały PKW w Dzienniku Ustaw. Odbyć się zaś mają w ciągu 60 dni od wspomnianego ogłoszenia.
Taka interpretacja przepisów podzieliła konstytucjonalistów.
- PKW, jak wszystkie inne organy państwa, działa na podstawie i w granicach prawa. W Kodeksie wyborczym na próżno jednak szukać przepisu, który pozwalałby na taką decyzję komisji. Nie mieliśmy w tej sytuacji do czynienia z brakiem kandydatów, a niemożliwością głosowania – mówi prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że Konstytucja wymienia kiedy marszałek Sejmu może zarządzić wybory. Są to: zbliżający się koniec kadencji prezydenta; opróżnienie urzędu; stwierdzenie nieważności wyborów przez SN. Ponadto w Kodeksie wyborczym dodano jeszcze jedną sytuację: stwierdzenie przez PKW, że nie było kandydatów w ogóle albo był tylko jeden kandydat. Żadna z wymienionych przesłanek nie wystąpiła.
Z kolei prof. Marek Chmaj przyznaje, że sytuacja jest trudna i w zasadzie zgodnie z Konstytucją mieliśmy 10 maja tylko jedno rozwiązanie: podanie się przez prezydenta do dymisji. Opróżnienie urzędu umożliwiłoby zarządzenie nowych wyborów. Jeżeli natomiast taka opcja, z różnych względów, nie wchodziła w grę to PKW musiała znaleźć inne rozwiązanie.
Uchwałę pozytywnie ocenia dr Bartłomiej Wróblewski, konstytucjonalista, poseł PiS – PKW w tej trudnej sytuacji znalazła rozwiązanie, za którym przemawiają istotne argumenty prawne, a z drugiej strony politycznie jest możliwe do przyjęcia przez wszystkich. Chyba, że czyimś celem jest pogłębienie istniejących trudności. Dodaje, że istotna część członków PKW była rekomendowana przez opozycję, aby zapewnić równowagę w pracach tej instytucji. Solidarne działanie PKW powinno przekonać krytyków, że decydowały racje merytoryczne, a nie polityczne.
Bez udziału Sądu Najwyższego
Pakt Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina zakładał, że do rozpisania nowych wyborów wykorzystany zostanie SN, który stwierdzi nieważność elekcji 10 maja. Decyzja PKW jednak wszystko zmieniła w tym zakresie.
- W tej sytuacji SN został całkowicie wykluczony, bowiem nie będzie obwieszczenia o wyniku głosowania i wyniku wyborów. W związku z tym nie rozpocznie się bieg terminów przewidzianych w Kodeksie wyborczym dla stwierdzenia ważności wyborów– tłumaczy prof. Ryszard Piotrowski.
- Z jednej strony wyłączenie z tej sytuacji SN było słuszne. Nie mógłby on bowiem orzec o ważności lub nieważności czegoś czego nie było. Zapadłoby więc najprawdopodobniej postanowienie o umorzeniu takiego postępowania. Z drugiej zaś ta decyzja powinna należeć do samego SN a nie PKW – twierdzi prof. Marek Chmaj.
Nowe wybory, stare listy?
Szef PKW Sylwester Marciniak na konferencji prasowej odniósł się do zapowiedzi m.in. wiceszefa Porozumienia Marcina Ociepy, by w projekcie noweli przepisów dotyczących tegorocznych wyborów prezydenckich, znalazły się rozwiązania pozwalające kandydatom zarejestrowanym w wyborach zarządzonych na 10 maja zachować swoje prawa, by nie musieli oni ponownie zbierać 100 tys. podpisów poparcia.
- Trzeba uszanować ten wysiłek kandydatów i zdanie obywateli, które wyrażają zebrane już listy poparcia. Mam nadzieję, że stosowna regulacja, która umożliwi wykorzystanie tych podpisów, znajdzie się w nowej ustawie. Byłoby to szczególnie istotne dla kandydatów reprezentujących mniejsze środowiska społeczne czy polityczne – mówi dr Bartłomiej Wróblewski.
- To będą całkowicie nowe wybory, a zatem kandydaci powinni się zgłaszać od nowa, co wiąże się również z koniecznością zebrania list poparcia. – mówi prof. Marek Chmaj. Przyznaje jednak, że hipotetycznie w ustawie nowelizującej Kodeks wyborczy mógłby się znaleźć przepis o „prawach nabytych”, który umożliwiłby skorzystanie z dotychczasowych podpisów. Ale nie zmienia to faktu, iż mogą się zgłaszać nowi kandydaci.
Z kolei prof. Ryszard Piotrowski wskazuje, że być może skoro nie było kandydatów, jak to stwierdziła PKW, to i podpisów nie było. Należy je więc zebrać od nowa. – To przykra kwestia, bo zmarnowano ogromny wysiłek włożony w ich uzyskanie. Trzeba jednak mieć na względzie zasadę równości wyborów prezydenckich. Gdybyśmy dopuścili uprzednio uzyskane podpisy do nowych wyborów to byłaby przesłanka do protestów wyborczych. Nie wiadomo jakie stanowisko zająłby wtedy SN – kwituje.
Co już z wydrukowanymi kartami wyborczymi?
- Jedyną szansą na ocalenie zadrukowanych elementów pakietów wyborczych, jak tego chce Rada Ministrów, jest przeprowadzenie wyborów 23 maja. Tylko ten termin gwarantuje, że nie zajdzie w nich żadna zmiana, np. nowy kandydat – mówi prof. Ryszard Piotrowski.