Wystąpienie pani dyrektor sanepidu w Słubicach na temat pierwszego w Polsce chorego zarażonego koronawirusem na długo pozostanie w mej pamięci. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Pani dyrektor ze swadą opowiadała o życiu prywatnym pacjenta, skomplikowanej sytuacji rodzinnej, jego dziecku i o tym, jak mieszka.
Na koniec wyraziła żal, że żona chorego nie chciała jej podać dokładniejszych danych. „Ja nie potrzebuję tych danych, żeby sprzedać je na targu czy poopowiadać o nich przy budce z piwem” – zaznaczyła pani dyrektor. Lepiej chyba zdradzać szczegóły czyjegoś życia prywatnego przy budce z piwem niż podczas publicznej, rejestrowanej przez media konferencji.
Czytając artykuł zielonogórskiej „Gazety Wyborczej” też nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Już z pierwszego zdania dowiedziałem się, jakiej partii działaczem był pacjent. „Jak ustaliła Wyborcza” – podkreślono. Co mają czyjeś poglądy polityczne do choroby? Tego już nie wyjaśniono.
Pozostało
76%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama