Odbiór tytułu niemieckiego filmu „Fack Ju Göhte” może być inny niż wynikałoby z jego anglojęzycznego brzmienia. Widzowie nie uznają go za sprzeczny z dobrymi obyczajami, a to oznacza, że nie ma przeszkód, by zarejestrować go jako znak towarowy.
„Fack Ju Göhte” (polski tytuł: „Szkolna imprezka”) to komedia, która cieszyła się w Niemczech tak dużą popularnością, że powstały już trzy kolejne jej części. Producent filmu Constantin Film Produktion chciał zarejestrować tytuł jako unijny znak towarowy dla szerokiej gamy produktów od piwa, napojów gazowanych, przez odzież aż do kosmetyków. Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) odmówił, uznając, że takie oznaczenie byłoby sprzeczne z dobrymi obyczajami. Mimo innej pisowni pierwszy człon w sposób oczywisty nawiązuje do angielskiego przekleństwa „Fuck You”, co w połączeniu z nazwiskiem Goethego stanowi według EUIPO „niesmaczną obelgę o szokującym i wulgarnym charakterze, poniżającą pośmiertnie cenionego pisarza Johanna Wolfganga von Goethe”. W filmie tytułowe „Fack Ju Göhte” uczniowie berlińskiej szkoły im. Goethego wymalowali sprayem na pociągu.
Sąd Unii Europejskiej oddalił skargę na tę decyzję, zgadzając się ze stanowiskiem EUIPO. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w ubiegłym tygodniu uchylił jednak ten wyrok, uznając, że odbiór spornego oznaczenia w Niemczech jest inny niż wynikałoby to z jego angielskojęzycznego brzmienia.
Pojęcie dobrych obyczajów nie zostało zdefiniowane w rozporządzeniu. TSUE zgodził się z rzecznikiem generalnym, że należy je odnieść do podstawowych wartości i norm moralnych, które społeczeństwo kultywuje w danym momencie. Te wartości jednak ewoluują, a co ważniejsze – należy do nich podchodzić z uwzględnieniem kontekstu społecznego oraz różnorodności kulturowych, religijnych lub filozoficznych. Tylko wówczas można ocenić, co ogół społeczeństwa uznaje w danym momencie za moralnie dopuszczalne.
W tej sprawie wspomniany kontekst społeczny był kluczowy. Komedia okazała się wyjątkowym sukcesem, obejrzało ją kilka milionów widzów w Niemczech i Austrii, a jej tytuł nie wzbudził kontrowersji. Film był dozwolony dla młodych widzów, a Instytut Goethego wykorzystuje go w celach pedagogicznych. To wszystko sprawia, że choć oznaczenie może być kojarzone z anglojęzycznym wulgaryzmem, to jednak w tym przypadku jest odbierane jako żart utożsamiany wprost z konkretnym filmem.
„O ile jest prawdą, że sukces filmu nie dowodzi automatycznie społecznej akceptacji jego tytułu i równobrzmiącego oznaczenia słownego, o tyle jednak chodzi tu przynajmniej o wskazówkę świadczącą o takiej akceptacji, którą należy ocenić w świetle wszystkich elementów istotnych dla danej sprawy, aby w konkretny sposób ustalić sposób postrzegania tego oznaczenia w przypadku jego używania jako znaku towarowego” – napisano w uzasadnieniu wyroku.

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 27 lutego 2020 r. w sprawie C-240/18 P