Wyobraźmy sobie, że sędzia musi się udać do szpitala, bo tam przebywa podejrzany o popełnienie zbrodni, a prokurator wystąpił z wnioskiem o jego tymczasowy areszt. Posiedzenie w takim przypadku siłą rzeczy odbywałoby się poza budynkiem sądu, a więc na terenie, nad którym władzę administracyjną sprawuje dyrektor placówki zdrowotnej. Czy ma on prawo uzależnić zgodę na wykonanie czynności procesowych w szpitalu od okazania przez sędziego delegacji służbowej podpisanej przez prezesa sądu?
Inny przykład: w trwającej już kilka lat sprawie o zniesienie współwłasności nieruchomości pojawia się potrzeba dokonania przez sąd oględzin działki położonej kilkadziesiąt kilometrów od siedziby sądu. Czy jej posiadacz ma prawo na to pozwolić, stawiając warunek, że sędzia przedstawi delegację służbową podpisaną przez swojego zwierzchnika?
Wreszcie – w sprawie nie można zamknąć przewodu sądowego bez przesłuchania istotnego świadka, który nie mógł się stawić w terminie z uwagi na zły stan zdrowia i znaczną odległość od siedziby sądu. Sędzia delegowany ze składu orzekającego musi zatem sam do niego pojechać. Czy jeśli nie okaże blankietu delegacji służbowej, świadek może odmówić złożenia zeznań?
To nie są wydumane kazusy rozwiązywane na zajęciach przez studentów prawa. To są konsekwencje incydentu, który miał miejsce 21 stycznia, kiedy urzędnicy Kancelarii Sejmu odmówili zastosowania się do postanowienia sądu o udostępnieniu list poparcia kandydatów do KRS sędziemu Pawłowi Juszczyszynowi wobec cofnięcia mu delegacji przez prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie Macieja Nawackiego.
Działania urzędników nie mają żadnego oparcia w obowiązujących przepisach i stanowią celową próbę niedopuszczenia do wykonania czynności procesowej (oba kodeksy zawierają stosowne regulacje, które są podstawą prawną do przeprowadzenia czynności procesowych przez sędziego delegowanego ze składu orzekającego w konkretnej sprawie).
Nadzór administracyjny wykonywany przez prezesa sądu dotyczy tylko i wyłącznie sprawności postępowania. Nie może w żaden sposób wpływać na skuteczność czynności procesowych realizowanych w sprawie. Gdyby przyjąć, że prezes sądu swoją decyzją może je blokować, oznaczałoby to nic innego jak bezprawną – bo pozainstancyjną – kontrolę orzeczeń. Delegowanie sędziego do dokonania konkretnej czynności poza siedzibą sądu wymaga stosownego postanowienia. Co szczególnie istotne, ani kodeks postępowania cywilnego, ani procedura karna nie przewidują możliwości zaskarżenia takiego postanowienia. Jest ono zatem prawomocne i wykonalne z chwilą ogłoszenia. A każdy, kogo ono dotyczy, ma obowiązek je wykonać.
Sama zaś delegacja służbowa wystawiana przez administrację sądu (najczęściej dział księgowości) i podpisywana przez prezesa to dokument formalny, w którym wyrażona jest wyłącznie zgoda na przejazd sędziego, np. samochodem służbowym. Często delegacje opiewają na kwotę równą kosztom zakwaterowania w hotelu czy diety w zależności od czasu trwania czynności procesowej. Czy dla jej ważności ma znaczenie to, że sędzia delegowany przez skład orzekający nie otrzymał stosownej delegacji służbowej? Oczywiście, że nie. Można sobie bowiem wyobrazić, że uda się we właściwe miejsce na własny koszt. Prezes sądu nie ma w tym przypadku nic do powiedzenia – jest jedynie organem administracji sądowej bez jakichkolwiek możliwości wpływania na decyzję niezawisłego sędziego. Czy może więc nie wyrazić zgody na wystawienie delegacji bądź ją cofnąć? Formalnie rzecz ujmując, ma takie prawo. Natomiast jego odmowa nie uniemożliwiałby wykonania samej czynności procesowej. Brak zgody nie ma bowiem merytorycznego związku z postanowieniem o konieczności wykonania przez sędziego pracy poza siedzibą sądu. Nie jest zatem jakimkolwiek przejawem kontroli zasadności czynności procesowej.
/>
Urzędnicy państwowi, w tym ci z Kancelarii Sejmu, doskonale znają swe obowiązki w takich sytuacjach. Przez dziesiątki lat stosowali się do wytycznych sądów co do udostępniania niezbędnych w procesach dokumentów czy przedmiotów. Wcześniej nie był mi znany nawet jeden przypadek odmowy z powołaniem się na brak delegacji służbowej sędziego. Niewątpliwie taka odmowa stanowi umyślne niewykonanie obowiązku, a tym samym przestępstwo z kodeksu karnego, ścigane z oskarżenia publicznego.
Organy ścigania powinny więc podjąć stosowne czynności w najbliższych dniach. Jeśli tak się nie stanie, będzie to oznaczało, że jako państwo znaleźliśmy się na skraju anarchii. Dalej jest już tylko hobbesowski stan natury, w którym nie ma miejsca na cywilizacyjne reguły, umowa społeczna nie istnieje, a rację ma ten, kto potrafi mocniej uderzyć.