Przed sądem administracyjnym toczy się precedensowy proces. Sędzia podważył decyzję ministra sprawiedliwości o odtajnieniu informacji o jego stanie posiadania.
DGP
Co do zasady oświadczenia majątkowe sędziów są jawne. A to oznacza, że każdy zainteresowany może sprawdzić stan posiadania dowolnie wybranej osoby. Wystarczy, że wejdzie na stronę odpowiedniego sądu apelacyjnego. Ale od tej reguły są wyjątki. Zdarza się, że dokumenty są utajniane (np. w internecie nie zapoznamy się z oświadczeniem jednego z 20 orzekających w Sądzie Okręgowym w Przemyślu). Na to z kolei może się nie zgodzić minister sprawiedliwości. Tak też się stało w przypadku jednego z sędziów, który postanowił się nie poddawać i skierował sprawę do sądu administracyjnego.

Ostateczne słowo

Aby oświadczenie zostało utajnione, wnioskować musi o to sam zainteresowany. Decyzję w tym przedmiocie podejmuje prezes właściwego sądu apelacyjnego lub Krajowa Rada Sądownictwa (gdy wnioskującym jest szef SA). Do utajnienia może dojść tylko wówczas, gdy ujawnienie informacji o stanie majątkowym sędziego mogłoby spowodować zagrożenie dla niego samego lub dla osób jemu najbliższych. Na brak jawności nie musi się jednak zgodzić minister sprawiedliwości. Może on bowiem zdecydować o zniesieniu klauzuli tajności nadanej oświadczeniu majątkowemu. Przepisy nie przewidują, co w takiej sytuacji. Jednak jeden z sędziów postanowił zaskarżyć decyzję ministra do sądu administracyjnego.
W skardze wytknął, że MS nie uzasadnił, dlaczego ma odmienne zdanie w tej kwestii niż prezes sądu apelacyjnego, który nadał jego oświadczeniu klauzulę tajności. Podkreślił również, że decyzję w jego sprawie podjął podsekretarz stanu w MS, a nie minister sprawiedliwości. Ponadto skarżący zaznaczył, że w przepisach mowa jest o tym, że utajnieniu podlega oświadczenie, gdy zawarte w nim informacje „mogłyby powodować” zagrożenie dla niego lub jego rodziny, a nie „powodowałyby” takie zagrożenie.
W odpowiedzi na skargę minister wniósł o jej odrzucenie. Uważa bowiem, że sąd administracyjny nie ma kompetencji do badania tego typu decyzji.

Przegrana sędziego

W I instancji sędzia przegrał. Wojewódzki sąd administracyjny stwierdził bowiem, że zaskarżone pismo nie jest decyzją administracyjną w rozumieniu przepisów kodeksu postępowania administracyjnego. Zdaniem sądu nie stanowi ono także innego aktu lub czynności z zakresu administracji publicznej, które podlegałyby kontroli w drodze postępowania administracyjnego. Jak czytamy w uzasadnieniu, posłużenie się przez ustawodawcę określeniem, że minister sprawiedliwości „może zdecydować o objęciu informacji zawartych w oświadczeniu ochroną”, nie oznacza, że rozstrzygnięcie tego podmiotu ma charakter decyzji administracyjnej.
WSA podkreślił również, że zaskarżone pismo mogłoby co prawda podlegać kontroli sądowo-administracyjnej, jednak tylko wówczas, gdyby przepisy prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 23 ze zm.) zawierały takie regulacje.

Postanowienie uchylone

Sędzia od wyroku WSA złożył skargę kasacyjną. A Naczelny Sąd Administracyjny niedawno częściowo przyznał mu rację (sygn. akt II GSK 1378/19). Po pierwsze wytknął sądowi I instancji swego rodzaju niechlujstwo w uzasadnieniu postanowienia o odrzuceniu skargi. WSA całkowicie pominął fakt, że ustawodawca w zakresie odtajnienia oświadczenia majątkowego sędziego powierzył dwie różne kompetencje dwóm różnym organom (prezesowi SA i ministrowi sprawiedliwości). Konsekwencją tego było to, jak twierdzi NSA, że sąd I instancji nie zidentyfikował przedmiotu sprawy w sposób właściwy, a co za tym idzie – brak swojej kognicji uzasadnił w sposób niekorespondujący z jej przedmiotem, wręcz oderwany od przedmiotu sprawy.
„Tym samym, żaden z argumentów prezentowanych w uzasadnieniu kontrolowanego postanowienia (…) nie mógł przemawiać za zasadnością stanowiska Sądu I instancji odnośnie do braku podstaw uznania zaskarżonego rezultatu działania Ministra Sprawiedliwości za decyzję administracyjną (…)” – czytamy w uzasadnieniu orzeczenia NSA.
W związku z powyższym postanowienie zostało uchylone, a sprawa skierowana do ponownego rozpatrzenia. Jednocześnie jednak NSA zaznaczył, że „za zdecydowanie przedwczesną na aktualnym etapie postępowania trzeba było uznać ocenę pozostałych zarzutów kasacyjnych”.
Przepisy o jawności oświadczeń majątkowych sędziów obowiązują od 2017 r. I od początku budziły sprzeciw w środowisku sędziowskim.
– Sędziowie często prowadzą sprawy z udziałem pozostających w konflikcie stron – w tym także przestępców. Publikowanie ich oświadczeń majątkowych w internecie może powodować liczne zagrożenia, w skrajnych przypadkach dla ich zdrowia czy życia, a także dla ich bliskich – tłumaczył Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, były rzecznik prasowy poprzedniej Krajowej Rady Sądownictwa.