W senackich komisjach przeważała ostra krytyka przepisów dotyczących sędziów. Wiele wskazuje na to, że izba wyższa je odrzuci.
W przeciwieństwie do Sejmu w Senacie rządzi opozycja. Pośpiechu w pracach dwóch komisji (ustawodawczej oraz praw człowieka, praworządności i petycji) zatem nie było, a eksperci i opozycyjni parlamentarzyści nie szczędzili ustawie krytyki. M.in. zakazuje ona sędziom podważania pozycji i wyroków innych sędziów oraz w razie wątpliwości nakazuje zwrócić się do TK. Za złamanie tych reguł przewiduje dotkliwe
sankcje, łącznie z wydaleniem z zawodu. Dyskusja pokazała pięć powodów, dla których opozycja jest przeciwna temu prawu.
Blokowanie orzeczenia TSUE. – Wszystkie zaproponowane zmiany są reakcją na wyrok TSUE i Sądu Najwyższego. Uważam, że tę ustawę trzeba w całości odrzucić – mówi nam szef komisji praw człowieka, praworządności i petycji Aleksander Pociej z KO. W trakcie dyskusji pojawiały się zarzuty, że celem uchwalonych w Sejmie przepisów jest uniemożliwienie zastosowania przez sędziów orzeczenia TSUE, które stwierdza, że to na nich spoczywa prawo zbadania, czy sędzia wydający wyrok został prawidłowo nominowany.
– Ona ma zastosować orzeczenie
TSUE, a reaktywna jest w zakresie niepokojących działań niektórych sędziów popieranych przez opozycję, które mogą destabilizować system prawny w Polsce – broni ustawy wiceszef resortu sprawiedliwości Sebastian Kaleta. To efekt obaw rządu przed tym, by jedni sędziowie nie kwestionowali innych.
Ubezwłasnowolnienie SN. 17 marca zbierze się Zgromadzenie Ogólne Sądu Najwyższego w sprawie wyboru kandydatów na I prezesa SN. A ustawa wprowadza cały zestaw
przepisów, które mają zapewnić, że w procedurze wyboru kandydatów na I prezesa będą mogli wziąć udział wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego, łącznie z tymi wskazanymi przez nową KRS. W połączeniu z istniejącym przepisem, że wyboru I prezesa SN prezydent dokonuje spośród pięciu kandydatów, daje to praktycznie pewność, że jeśli taka będzie wola Andrzeja Dudy, to wskaże któregoś z nowych sędziów SN. Choć na wszelki wypadek w ustawie znalazł się przepis, że jeśli kandydaci nie zostali wskazani, prezydent może wskazać spośród sędziów osobę, która będzie pełniła funkcję I prezesa. Jak zarzuca opozycja, to ogranicza rolę sędziów SN we wskazaniu kandydata na I prezesa. Rząd argumentuje, że te rozwiązania mają zabezpieczyć stabilność procedury wyboru.
Przepisy ograniczą samorząd sędziowski. Co do tego, że po zmianach nie będzie miał on praktycznie nic do powiedzenia w kwestii wyboru kandydatów na sędziów, nie ma wątpliwości Biuro Legislacyjne Senatu. „Ustawa ogranicza lub wręcz wyłącza (jak w przypadku sądów administracyjnych) udział samorządu sędziowskiego w procesie opiniowania kandydatów zgłaszających się na wolne stanowiska sędziowskie” – brzmi jego opinia. Podobnego zdania jest Krajowa Izba Radców Prawnych. Zwraca uwagę, że po zmianach opiniowaniem zajmować się będą kolegia sądów, w skład których wchodzą wyłącznie prezesi mianowani przez ministra sprawiedliwości. „Przyjęcie wskazanych rozwiązań stanowiłoby przejaw nadmiernej i niczym nieuzasadnionej ingerencji władzy ustawodawczej w sferę konstytucyjnie gwarantowanej odrębności i niezależności sądów (...)” – pisze KIRP. – Mamy ponad 700 wakatów sędziowskich, te przepisy mają spowodować, że Krajowa Rada Sądownictwa będzie mogła bez zakłóceń przedstawiać prezydentowi kandydatów na sędziów, co w istotny sposób przyspieszy postępowania – przekonuje Sebastian Kaleta.
Zaostrzy się konflikt z KE. – Ustawa jest rażąco sprzeczna z prawem UE, prawem międzynarodowym w kontekście konwencji o prawach człowieka oraz z konstytucją. Wejście tej ustawy w życie jest nie do pogodzenia z dalszym członkostwem w UE – dowodził na początku obrad komisji prof. Robert Grzeszczak z UW. Jego zdaniem, jeśli przepisy zaczną obowiązywać, skazani będziemy na rodzaj dryfującego członkostwa. Rząd i PiS mają w tej sprawie odmienne zdanie. – Te zarzuty są absurdalne. To ta sama opowieść, którą słyszymy od trzech lat, że jak wejdziemy w jakiś spór, to coś niebywałego i nastąpi polexit. Spory prawne w UE są codziennością – uważa wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Jak wynika z naszych informacji, do części środowisk sędziowskich przeciwnych ustawie dotarła informacja, że Komisja Europejska wystąpi do TSUE o zastosowanie środków tymczasowych w sprawie skargi KE dotyczącej sądownictwa dyscyplinarnego. To mogłoby oznaczać wstrzymanie wszelkich toczących się spraw dyscyplinarnych. Komisja miałaby złożyć wniosek jeszcze w tym miesiącu. Wczoraj marszałek Senatu Tomasz Grodzki był w Brukseli, gdzie rozmawiał z wiceszefową Komisji Europejskiej Vĕrą Jourovą.
Nasili się spór między sędziami a władzą. Środowisko sędziowskie, a przede wszystkim stowarzyszenia sędziowskie zamierzają nadal protestować przeciwko wprowadzanym zmianom, zarzucają, że ustawa ogranicza niezawisłość sędziów. Dlatego też na 11 stycznia zaplanowano marsz 1000 tóg. Coraz więcej też zgromadzeń sędziów podejmuje uchwały mające być wyrazem sprzeciwu wobec ustawy. „Przypominamy, że gwarancją poszanowania praw obywatelskich w Rzeczypospolitej Polskiej są niezawiśli sędziowie i niezależne sądy, a naszym konstytucyjnym obowiązkiem jest stosowanie prawa zgodnego z Konstytucją i wynikające stąd prawo odmowy stosowania przepisów, które w ocenie sądów są sprzeczne z ustawą zasadniczą” – podkreślają przemyscy sędziowie. – Sam fakt, że dyskutujemy o konflikcie sędziów z rządem czy obozem politycznym pokazuje problem, bo sędziowie są zobligowani do apolityczności, a wielu sędziów przemawia często ostrzej niż opozycja – komentuje Sebastian Kaleta.
O pewnych obawach związanych z ustawą mówił też zaproszony na posiedzenie przedstawiciel OBWE, według którego może ona m.in. ograniczać swobodę działań sędziów. Tok prac w Senacie nad ustawą wskazuje, że izba zapewne ustawę odrzuci. I PiS ma świadomość realności tego scenariusza.
Malta kolejna do grillowania
Liczący niespełna pół miliona obywateli kraj wyspiarski ma poważne problemy z wyjaśnieniem okoliczności morderstwa dziennikarki. Daphne Caruana Galizia, prowadząca popularny blog opisujący korupcję i mafijne powiązania maltańskich polityków, w tym żony premiera, zginęła w wybuchu bomby podłożonej w jej samochodzie w październiku 2017 r. W ramach prowadzonego od tamtej pory śledztwa maltańskim organom nie udało się ustalić, kto stał za zabójstwem. To budzi poważne wątpliwości Parlamentu Europejskiego, który w marcu zwrócił się do KE o rozpoczęcie „dialogu o rządach prawa” – procedury ustanowionej w 2012 r. po pierwszych doniesieniach o zmianach na Węgrzech. Mechanizm ten został też przetestowany przez KE w sporze z Polską, zanim uruchomiono wobec niej art. 7, który przy jednomyślnej zgodzie pozostałych państw umożliwia zawieszenie kraju członkowskiego w prawach. Niewykluczone, że z Maltą stanie się dokładnie tak samo.
Europarlamentarzyści wyruszyli na wyspę na początku grudnia, kiedy maltański premier Joseph Muscat po aresztowaniu szefa jego kancelarii Keitha Schembriego zapowiedział, że w połowie stycznia zrezygnuje ze stanowiska. Ma to nastąpić, kiedy jego Partia Pracy wybierze nowego lidera. Schembri został aresztowany w związku z morderstwem Galizii. Po wypuszczeniu z aresztu pod koniec listopada zrezygnował z szefowania kancelarią Muscata.
Zapowiedziana przez premiera z opóźnieniem dymisja wzbudziła podejrzenia deputowanych, którzy mieli obawy, czy półtoramiesięczna zwłoka nie będzie miała wpływu na prowadzone śledztwo. Zwrócili się więc do przywódców 27 państw o rozmowę z Muscatem na unijnym szczycie. Na to jednak przywódcy się nie zdecydowali i do rozmowy na spotkaniu w połowie grudnia nie doszło, chociaż tego przed siedzibą Rady Europejskiej domagał się od szefów państw i rządów tłum demonstrujących. Holenderska deputowana Sophie In’T Veld uważa, że droga do uruchomienia art. 7 jest jeszcze długa. Po wizycie na Malcie mówiła, że działania tamtejszych organów ścigania budzą ogromne wątpliwości, ale że są też tam ludzie, którzy pracują ciężko, by stan praworządności poprawić. Komisja parlamentarna LIBE powróci do rozmowy na temat rządów prawa na Malcie na dzisiejszym posiedzeniu w europarlamencie.