Dyscyplinowanie sędziów, umocnienie zmian w wymiarze sprawiedliwości i pozycji sędziów wskazanych przez nową KRS czy zapewnienie bezkolizyjnego wyboru I prezesa Sądu Najwyższego – to główne cele projektu zgłoszonego przez posłów.

Po zmianach to prezydent, za pomocą regulaminu urzędowania, a nie jak dotychczas zgromadzenie ogólne sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego, będzie decydował o wewnętrznym ustroju NSA. Taki manewr PiS już raz przeprowadził, wiele miesięcy temu, w Sądzie Najwyższym. Pozwolił on skutecznie wprowadzić na sale rozpraw sędziów wybranych przez obecną, budzącą kontrowersje Krajową Radę Sądownictwa.

Można więc przypuszczać, że nowy regulamin urzędowania NSA będzie zawierał podobne rozwiązania jak ten stosowany w Sądzie Najwyższym. To oznaczałoby odebranie prezesom izb NSA uprawnienia do ustalania terminów posiedzeń oraz składów orzekających. Tak było w przypadku SN. W regulaminie tego sądu zapisano także, że „przydzielając sprawy, prezes SN nie może pominąć sędziego, któremu według kolejności alfabetycznej powinna zostać przydzielona sprawa”. Zostało to odczytane jako próba wywarcia nacisku na tych prezesów izb Sądu Najwyższego, którzy wstrzymywali się od wyznaczania do składów orzekających nowych sędziów SN. Jak się okazało, było to działanie skuteczne – już od wielu miesięcy biorą oni udział w orzekaniu.

Podobnie może się stać w przypadku NSA, gdyż wiele etatów w tym sądzie pozostaje nieobsadzonych, a prezydent zaproponował zwiększenie tam ze 121 do 127 liczby etatów orzeczniczych. Osoby, które będą chciały wydawać wyroki w NSA, będą jednak musiały przejść także procedurę przed obecną, kwestionowaną KRS. To może spowodować, że w przyszłości ich status jako sędziów NSA będzie podważany. – Do tej pory PiS rozprawił się z Trybunałem Konstytucyjnym, sądami powszechnymi i SN. Być może przyszedł czas na NSA – mówi Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”. Przypomina przy tym, że sąd ten już kilka razy nadepnął rządzącym na odcisk, chociażby wydając orzeczenie nakazujące upublicznienie list poparcia kandydatów do KRS.

Emocje studzi Paweł Mucha, wiceszef kancelarii prezydenta. – Z jednej strony mamy rozwiązania dotyczące SN, z drugiej sądownictwa administracyjnego. Propozycje zmian to po prostu ich uspójnienie – kwituje.

O rozwiązaniu dotyczącym NSA nie było do tej pory głośno. Dyskusja od czwartku koncentruje się bowiem na innych propozycjach, które realizują trzy główne cele i mają zdyscyplinować sędziów. Służyć temu ma m.in. rozbudowanie kar finansowych. Celem projektu jest także umocnienie zmian wprowadzonych w wymiarze sprawiedliwości przez PiS i ugruntowanie statusu sędziów wskazanych przez nową KRS. Wreszcie projekt ma zapewnić bezkolizyjny wybór I prezesa Sądu Najwyższego. Kadencja obecnego kończy się w kwietniu.

W projekcie zaproponowano kilka rozwiązań mających w większym stopniu zdyscyplinować sędziów bądź – jak wprost mówią sami zainteresowani – zamknąć im usta. Chodzi o zmiany w katalogu czynów, za jakie sędziowie ponoszą odpowiedzialność dyscyplinarną. Rządzący chcą, aby znalazły się w nim takie działania, jak kwestionowanie istnienia stosunku służbowego sędziego lub skuteczność jego powołania, działania polityczne czy też działania lub zaniechania „mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości”.

– Chodzi o uniemożliwienie sędziom wydawania orzeczeń zgodnych z konstytucją oraz porządkiem prawnym – stwierdza Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

„Ochrona wymiaru sprawiedliwości”

Posłowie PiS chcą też, aby sędziowie byli karani dyscyplinarnie za „oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa, w tym odmowę stosowania przepisu ustawy, jeżeli jego niezgodności z konstytucją lub umową międzynarodową ratyfikowaną za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie nie stwierdził Trybunał Konstytucyjny”. Ma to uniemożliwić sądom stosowanie tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności norm. „Bezpośrednim celem projektowanego rozwiązania jest ochrona wymiaru sprawiedliwości i konstytucyjnych organów państwa przed atakami swoich własnych organów, a pośrednio także interesów indywidualnych stron procesu oraz zwiększenie gwarancji bezpieczeństwa prawnego dla całego społeczeństwa” – tak uzasadniają powyższe propozycje zmian ich autorzy.

Za przewinienia dyscyplinarne grozić będzie – tak jak to jest i teraz – nawet złożenie z urzędu. Dodatkowo jednak sąd dyscyplinarny będzie mógł nałożyć na sędziego karę pieniężną w wysokości miesięcznego wynagrodzenia liczonego ze wszystkimi dodatkami należnymi sędziemu z tytułu pełnionych funkcji. Tak więc może ona wynieść i kilkanaście tysięcy złotych.

Dyscyplinowaniu ma także służyć rozwiązanie polegające na obowiązku zgłoszenia, czy sędzia należy do jakiegoś stowarzyszenia. Będzie musiał również poinformować o tym, czy prowadzi portal, stronę internetową czy też inną aktywność w sieci i wskazać, czy robi to pod pseudonimem czy anonimowo. Środowisko nie ma wątpliwości, że to próba wycięcia sędziów z debaty publicznej na temat zmian zachodzących w wymiarze sprawiedliwości.

„Zgodnie z zapowiedzią posłów pozwoli to zadbać o to, by sędzia zarówno na sali rozpraw, jak i wtedy, gdy zdejmuje togę, zachowywał apolityczność i nie uczestniczył w sporze politycznym” – tłumaczy Ministerstwo Sprawiedliwości.

Umocnienie zmian

Kolejny kompleks zmian to propozycje przepisów, których celem jest zapobieżenie podważaniu rozwiązań wprowadzonych przez PiS lub ich konsekwencji. Największe obawy u autorów ustawy budzi kwestionowanie pozycji sędziów, którzy zostali powołani przez prezydenta na wniosek KRS w nowym składzie. Stąd przepis, który ma się pojawić w kilku ustawach dotyczących sądów powszechnych, Sądu Najwyższego czy sądownictwa administracyjnego i wojskowego. Stwierdza on, że sędzią „jest osoba powołana na to stanowisko przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, która złożyła ślubowanie wobec Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”. Powodem przygotowania takiego przepisu jest chęć przecięcia wątpliwości i prób oceny, czy sędziowie powołani po zmianach w KRS mogą orzekać.

– Nie ulega wątpliwości, że to prerogatywa prezydenta. Jeśli jest wniosek KRS o nominację i prezydent na jego podstawie powoła sędziego, to nie podlega to badaniu, jeśli chodzi o status powołanego. Ogromna większość Polaków oczekuje, że sądy będą zajmowały się ich sprawami, a nie dyskusjami sędziów o sędziach – mówi wiceszef kancelarii prezydenta Paweł Mucha.

Kolejne przepisy mają chronić już nie poszczególnych sędziów, ale instytucje wymiaru sprawiedliwości utworzone przez PiS lub obsadzone po zmianach wprowadzonych przez tę formację. Stąd przepisy o tym, że „niedopuszczalne jest kwestionowanie umocowania sądów i trybunałów, konstytucyjnych organów państwowych oraz organów kontroli i ochrony prawa”.

Koniec samorządności

W projekcie poświęcono wiele miejsca organom samorządu sędziowskiego, czyli kolegiom sądów oraz zgromadzeniom ogólnym sędziów. Te pierwsze mają się po zmianach składać tylko z prezesów sądów (o ich wyborze decyduje minister sprawiedliwości). Zdaniem projektodawców taki skład będzie gwarantować „miarodajność i racjonalność wyrażanych opinii zarówno odnoszących się do organizacji pracy w sądzie, jak też kwestii osobowych i etycznych rozpatrywanych na posiedzeniach kolegium”.

Przedmiotem obrad obu organów nie będą mogły być sprawy polityczne. W szczególności zakazane będzie „podejmowanie uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucyjnych organów, a także krytyka podstawowych zasad ustroju Rzeczypospolitej Polskiej”.

Ponadto z projektu wynika, że jeżeli kolegium lub zgromadzenie nie wyrazi w terminie opinii na temat kandydata na sędziego, to będzie to oznaczało wydanie pozytywnej opinii. To z kolei odpowiedź na coraz liczniejsze uchwały zgromadzeń o powstrzymywaniu się od opiniowania.

Projektodawcy stwierdzają wprost, że „obstrukcja stosowana przez zgromadzenia polegająca na podejmowaniu uchwał o odroczeniu opiniowania, odmowie wyrażania opinii nie może dalej być tolerowana, gdyż zakłóca prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości”. Ich zdaniem ustawodawca nie może dłużej akceptować takiego stanu rzeczy, w którym przedstawiciele władzy sądowniczej wkraczają w materię zastrzeżoną dla władzy ustawodawczej albo wykonawczej.

Wybór I prezesa SN

PiS chce mieć pewność, że bez zakłóceń będzie mógł być wybrany kolejny I prezes Sądu Najwyższego, gdyż w kwietniu kończy się kadencja Małgorzaty Gersdorf. Tak jak dotychczas prezydent będzie wybierał prezesa spośród pięciu kandydatów wskazanych przez Zgromadzenie Ogólne SN. Tyle że w nowych przepisach PiS obniża próg frekwencji potrzebny do ich wyboru. Obecnie minimum to trzy piąte sędziów SN, czyli 75, przy obsadzonych wszystkich etatach. Tymczasem projekt proponuje, żeby w skrajnym przypadku wystarczyło 32 sędziów. Obie nowe izby w SN – Dyscyplinarna oraz Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zgodnie z regulaminem liczą 36 sędziów. Zatem sami sędziowie z nowego rozdania będą wskazywać kandydatów, gdyby np. starsi postanowili zbojkotować wybory.

Widać, że autorzy zmian boją się, że będzie podważany udział w Zgromadzeniu Ogólnym sędziów wskazanych przez nową KRS i stąd pojawił się nowy przepis, zgodnie z którym, jeśli „kandydaci na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego nie zostali wybrani zgodnie z zasadami określonymi w ustawie, Prezydent RP niezwłocznie powierza wykonywanie obowiązków Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wskazanemu przez siebie sędziemu Sądu Najwyższego”.