Istnieją poważne wątpliwości co do tego, czy Michał Lasota, zastępca rzecznika dyscyplinarnego, powinien prowadzić sprawę olsztyńskiego sędziego Pawła Juszczyszyna, któremu postawił zarzuty za to, że ten wezwał Kancelarię Sejmu do udostępnienia list poparcia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. W sprawie może występować konflikt interesów.
Pełnomocnik Lasota
Przesłanek, aby stawiać o to pytanie, jest kilka. Pierwsza dotyczy tego, że sędzia Lasota był pełnomocnikiem jednego z sędziów startujących w wyborach do Krajowej Rady Sądownictwa. Chodzi tutaj o Macieja Nawackiego. Nawacki oprócz tego, że jest członkiem KRS, pełni również funkcję prezesa sądu, który z kolei jest sądem macierzystym sędziego Pawła Juszczyszyna. Chodzi o Sąd Rejonowy w Olsztynie. I to właśnie z racji pełnienia tej funkcji Maciej Nawacki w zeszły piątek zarządził natychmiastową przerwę w wykonywaniu czynności służbowych przez sędziego Juszczyszyna. A przecież nie od dziś powszechnie wiadomo, że sędziemu Nawackiemu szczególnie zależy na tym, aby dane, o które zwracał się do Kancelarii Sejmu sędzia Juszczyszyn, pozostały tajne. To co do jego kandydatury są bowiem wątpliwości, czy spełnił on warunki formalne, aby móc wziąć udział w procedurze wyboru do rady. Część sędziów cofnęła Nawackiemu poparcie. Tymczasem sędzia Juszczyszyn zażądał udostępnienia także oświadczeń o wycofaniu poparcia.
– Występuje tutaj pewna zbieżność interesów sędziego Lasoty i sędziego Nawackiego. A to rzuca cień na czynności podejmowane przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego w sprawie sędziego Juszczyszyna. Można również zastanawiać się nad tym, czy rola Michała Lasoty podczas wyborów do KRS ograniczyła się tylko do bycia pełnomocnikiem Macieja Nawackiego. Na razie nie można wykluczyć, że sędzia Lasota także poparł kandydaturę swojego mocodawcy. A jeżeli jest tak rzeczywiście, to mamy do czynienia z bezpośrednim konfliktem interesów – zauważa Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu.
Więzy towarzyskie
Sytuacja robi się dodatkowo niejasna, gdy weźmie się pod uwagę, że w środowisku olsztyńskich sędziów powszechnie wiadomo o tym, że sędziów Lasotę i Nawackiego łączą także więzy towarzyskie.
Kolejną okolicznością mogącą budzić obawy co do tego, czy to właśnie Michał Lasota powinien prowadzić sprawę dyscyplinarną sędziego Juszczyszyna, jest jego wcześniejsza decyzja o niewszczynaniu postępowania dyscyplinarnego przeciwko Maciejowi Nawackiemu. Chodziło o zawiadomienie złożone przez I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf. Była to reakcja na jedną z wypowiedzi Nawackiego, w której sędzia ten ocenił zadanie przez SN Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytań prejudycjalnych dotyczących m.in. KRS. Sędzia stwierdził m.in., że to działanie było złamaniem polskiego prawa i że ma nadzieję, iż osoby, które się tego dopuściły, spotkają się z „adekwatną reakcją”. Michał Lasota nie dopatrzył się jednak w tego typu wypowiedziach niczego nagannego. Uznał m.in., że Nawacki działał w zakresie uprawnień i korzystał z konstytucyjnej i traktatowej wolności wypowiedzi.
DGP zwrócił się do Biura Rzecznika Dyscyplinarnego z prośbą o zajęcie w tej sprawie stanowiska przez Michała Lasotę. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Tymczasem na wizerunku sędziego Juszczyszyna też pojawiają się rysy. Ciągnie się za nim udział w skandalu komorniczym. Ujawnili go w 2015 r. dziennikarze TTV, ale dopiero teraz o sprawie zrobiło się naprawdę głośno. Sędzia Juszczyszyn nadzorował działania komornika, którego błędy najprawdopodobniej doprowadziły do pokrzywdzenia dłużnika. Wątpliwości dotyczyły zarówno zasadności zlicytowania całego gospodarstwa, choć do zaspokojenia wierzyciela miało wystarczyć zlicytowanie pojazdu, dokonanej wyceny majątku oraz przede wszystkim niedopilnowania wpłaty całej sumy przez nabywcę. Z materiału wynika, że nabywca wszedł w posiadanie majątku po wpłacie zaledwie 30 tys. zł (a powinien dopłacić 180 tys. zł), przez co wierzyciele nie zostali spłaceni. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że kwota niedopłaty wynosiła 30 tys. zł, a wpływ pomyłki komornika i sędziego na sytuację dłużnika być może był mniejszy. Nie da się tego jednoznacznie przesądzić bez dostępu do akt, a sprawa – pomimo śmierci dłużnika – jeszcze się nie zakończyła. Swój epilog będzie miała w Sądzie Najwyższym, który rozpozna skargę kasacyjną (wcześniej pozew przeciwko komornikowi i Skarbowi Państwa został oddalony przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku).
Spór w SN
Sędzia Juszczyszyn naraził się zastępcy rzecznika dyscyplinarnego tym, że wezwał Kancelarię Sejmu do przedstawienia list poparcia kandydatów do KRS. Zrobił to, inspirując się wyrokiem TSUE z 19 listopada br.
Opierając się na tym samym orzeczeniu, Dariusz Zawistowski, prezes Izby Cywilnej SN, podjął w zeszłym tygodniu decyzję o niewyznaczaniu składów orzekających z udziałem osób, których dotyczy wyrok TSUE. Chodzi o sędziów, którzy przeszli procedurę konkursową przed nową KRS. Ten stan ma trwać do wydania przez SN orzeczeń w sprawach, w których postawiono pytania prejudycjalne. Pierwsze ma zapaść już 5 grudnia br. Teraz prezesowi Zawistowskiemu odpowiedzieli sami zainteresowani. W wydanym oświadczeniu siedmiu sędziów SN, w tym m.in. Małgorzata Manowska i Kamil Zaradkiewicz, pisze, że decyzję prezesa IC SN odnotowali z niepokojem. Stwierdzają bowiem, że wyrok TSUE dotyczy tylko i wyłącznie Izby Dyscyplinarnej SN. A jako taki nie dotyczy sędziów Izby Cywilnej SN. „W związku z tym uważamy, że kierowanie się rotą ślubowania sędziowskiego wymaga od nas dalszego sumiennego wykonywania obowiązków sędziowskich, a w szczególności wymierzania sprawiedliwości zgodnie z przepisami prawa i zasadami słuszności, bezstronnie i zgodnie z naszym sumieniem” – czytamy w oświadczeniu.
Dodatkowo sędziowie wyrazili obawę, że „upowszechnianie poglądu, iż wyrok Trybunału Sprawiedliwości stanowi podstawę przeprowadzania kontroli powołań sędziowskich w toczących się postępowaniach sądowych, stwarza istotne ryzyko, że interesy stron zostaną zagrożone arbitralnością dokonywanych ocen, co w konsekwencji może prowadzić do chaosu prawnego i podważenia fundamentów państwa prawa”.
Podobnego zdania są politycy partii rządzącej, którzy chcą temu zaradzić poprzez wprowadzenie odpowiednich przepisów mających na celu dyscyplinowanie sędziów, którzy będą chcieli wdrażać na własną rękę wyrok TSUE. DGP informował o tym jako pierwszy.