Pierwsze rozwiązanie dotyczy możliwości karania m.in. sędziów, którzy sprzeniewierzają się zasadom wymiaru sprawiedliwości i szkodzą interesom stron. Chodzi o art. 339 niemieckiego kodeksu karnego, który mówi, że "Sędzia, inny urzędnik publiczny lub arbiter, który prowadząc lub rozstrzygając sprawę prawną, wypacza bieg wymiaru sprawiedliwości na korzyść lub na szkodę strony, podlega karze pozbawienia wolności od roku do pięciu lat". - Rozważa się, czy wprowadzić u nas podobne przepisy w zgodzie z konstytucją, przy zastrzeżeniu, że u nas immunitet sądowy jest dużo szerszy niż w Niemczech - podkreśla nasz rozmówca.
Kolejne rozwiązanie wzięte jest z prawa francuskiego. To art. 10 ustawy o statusie sądownictwa, który doprecyzowuje kwestię apolityczności sędziów. Jest w nim wpisany m.in. zakaz "rozważań politycznych", "okazywania wrogości zasadom lub formie rządu Republiki", "działań natury politycznej, niedających się pogodzić z nakazem zachowania powściągliwości, nałożonym na sędziów z racji ich funkcji" czy "zorganizowanych działań, mogących uniemożliwić lub utrudnić funkcjonowanie sądownictwa".
Nie wiadomo na razie, czy w projekcie miałyby znaleźć się oba rozwiązania, czy tylko jedno z nich i w jakiej dokładnie formie. Jak wynika z naszych informacji, w prace nad projektem zaangażowany jest resort sprawiedliwości, a konkretnie otoczenie premiera. O sprawie informowany jest także prezydent. Jak się dowiadujemy, wiele wskazuje, że projekt będzie wysłany do Sejmu ścieżką poselską a nie rządową. Jego cel jest jasno sformułowany: powstrzymanie procesu podważania prawa do orzekania przez sędziów.
Orzeczenie wydane przez sędziego Pawła Juszczyszyna w Olsztynie, nakazujące ujawnienie listy sędziów podpisanych pod kandydaturami do KRS, gdyż "osoba wydająca wyrok mogła być osobą nieuprawnioną", sprowokowało PiS do działań.
- Jeżeli taki projekt naprawdę pojawi się w Sejmie, to na pewno nie pozostawimy tego bez stanowczej reakcji - mówi Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Jak jednak zaznacza, wszelkie działania, które podejmie stowarzyszenie, będą się mieścić w granicach prawa. Zdaniem sędziego, wprowadzenie tego typu rozwiązań jest spowodowane tym, że rządzącym nie udało się, mimo wszystkich przeprowadzonych do tej pory zmian w prawie, zastraszyć sędziów. - Choć wyobrażam sobie, że teraz będzie się nas wsadzać do więzień za orzecznictwo, to jednak wydaje się, że chodzi przede wszystkim o wywołanie efektu mrożącego. Przecież ostatecznie wszystko i tak będzie zależeć od sądów - zauważa prezes Markiewicz. I dodaje, że tego typu pomysły to dowód, że partia rządząca chce w całości przejąć państwo. Na drodze stoją jej jeszcze tylko niezależne sądy.