Pięć Okręgowych Rad Adwokackich (z Krakowa, Łodzi, Radomia, Siedlec i Wrocławia) we współpracy z Komisją Etyki Naczelnej Rady Adwokackiej łączą swoje siły i zapraszają do ogólnopolskiej dyskusji na temat etyki zawodu adwokata. Program konferencji jest zacny. Pięciu mężczyzn-organizatorów zaprasza wszystkich do posłuchania dziewięciu mężczyzn-prelegentów. Widocznie panowie nie słyszeli, że adwokatura jest (także) kobietą.
I od razu wyjaśnijmy: dobieranie prelegentów ze względu na płeć jest moim zdaniem błędne. Należy zawsze zapraszać ludzi, którzy mają wiedzę i umieją ją przekazywać. Nie chodzi o tworzenie sztucznych parytetów. Nie chce mi się jednak wierzyć, że w palestrze nie sposób znaleźć ani jednej kobiety, która i wiedziałaby sporo o etyce, i umiała o tym mówić.
Na forach adwokackich zawrzało. Podejściu panów adwokatów sprzeciwiła się m.in. wicedziekan stołecznej palestry Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska. Organizatorzy nie pozostali obojętni na jej oraz wielu innych osób apele. Ich przedstawiciel poinformował, że zainteresowane kobiety będą mogły zabrać głos... w ramach wypowiedzi publiczności, po wystąpieniach prelegentów. Cóż za łaskawość. Dobrze, że w ogóle na salę konferencyjną będą wpuszczane kobiety. I pozostaje się radować, że obecne władze palestry nie zarządzały nią w 1925 r., gdy Helena Wiewiórska jako pierwsza kobieta została wpisana na listę adwokatów. Mogłaby się odbić od muru wąsatych panów przekonanych o swojej wyższości.
Co ciekawe, gdyby szukać najistotniejszych obecnie tematów, o których należałoby powiedzieć podczas organizowanej konferencji, bez wątpienia jednym z nich byłaby możliwość zatrudniania adwokatów na etacie. Taka możliwość byłaby zbawieniem dla wielu kobiet wykonujących zawód, które zachodzą w ciążę i wychowują dzieci. Są, rzecz jasna, również argumenty przeciwko wprowadzeniu takiego rozwiązania. No ale na pewno panowie adwokaci się na ten temat posprzeczają, zaś panie ich będą mogły posłuchać.
W Polsce jest wielu świetnych adwokatów. To zresztą piękny zawód. Od kilku lat jednak samorząd adwokacki błądzi we mgle, wpadając na każdą możliwą wizerunkową minę. Zraża tym samym do siebie kolejnych obywateli. Za działania PR-owe w adwokaturze musi odpowiadać bądź mało zdolny licealista, bądź agent samorządu radców prawnych.