To może być koniec największego związku zawodowego skupiającego prokuratorów. Wszystko przez jego szefa, wobec którego lista zarzutów jest bardzo długa.
Praca prokuratur w 2018 r. / DGP
Przez lata Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP, znany był z walki z patologiami. Przeciwstawiał się nadmiernemu obciążeniu pracą szeregowych śledczych, awansom „po uważaniu”, pracy pod statystki, istnieniu tzw. prokuratorów pałacowych, którzy się nie przepracowywali, łamaniu praw pracowniczych, tłamszeniu niezależności oskarżycieli. Upominał się też o godne zarobki dla osób z obsługi sekretariatów. Stał na czele buntu młodych prokuratorów, który przez lata mozolnych działań zaczynał przynosić efekty. Dziś część członków związku, i to zarówno prokuratorów, jak i urzędników, zarzuca mu działanie na szkodę organizacji i sabotowanie jej działań.
Jacek Skała przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratry / DGP

Zarzewie buntu

Z naszych informacji wynika, że bunt przeciwko obecnym władzom ZZPiPP ma charakter ogólnokrajowy, ale tylko związkowcy z okręgu kieleckiego odważyli się działać z otwartą przyłbicą. Większość członków będących pracownikami przeszła do NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa i Prokuratury, który dotąd zrzeszał tylko osoby zatrudnione w sądach. Część prokuratorów chce natomiast założyć nowy związek. Teraz w liście otwartym tłumaczą powody swojej decyzji.
Jego autorzy zarzucają Radzie Głównej ZZPiPP bierną postawę podczas ubiegłorocznych wspólnych protestów pracowników sądów i prokuratur domagających się podwyżek płac. W przeciwieństwie do pracowników sądów, którzy masowo protestowali w różnych formach, protest w prokuraturach przebiegał znacznie łagodniej, przybierając mniej uciążliwe formy – np. oddawanie krwi. „Pracownicy nie otrzymali od Rady Głównej podstawowych informacji o ich prawach i obowiązkach oraz potencjalnych zagrożeniach związanych z wdrożeniem takiej formy protestu. Nikt z nas nie został poinformowany, że pracodawca musi wyrazić zgodę na oddanie krwi (...). W przypadku skorzystania z dnia wolnego bez zgody pracodawcy mogłyby nas spotkać dotkliwe sankcje – z wypowiedzeniem umowy w trybie dyscyplinarnym włącznie” – czytamy w liście otwartym.

Nadużycia i bierność

W maju związki zawodowe zrzeszające pracowników sądów i prokuratur rozbiły miasteczko namiotowe pod Ministerstwem Sprawiedliwości, upominając się o podwyżki, ale przede wszystkim o uchwalenie nowej ustawy o pracownikach sądów i prokuratury. Efektem było podpisanie z resortem sprawiedliwości porozumienia gwarantującego podwyżki i obietnica zmian w sposobie wynagradzania. „Przypisywanie sobie przez Pana Przewodniczącego zasług w tej mierze jest zwyczajnym nadużyciem, bo niestety jego uczestnictwo w niektórych spotkaniach powodowało więcej zamieszania i spowalniania działań niż korzyści dla pracowników” – piszą byli związkowcy, którzy zarzucają Jackowi Skale, że już półtora miesiąca przed powstaniem miasteczka dostał projekt ustawy o pracownikach sądów i prokuratur. A mimo to nie poinformował o tym fakcie ani Rady Głównej, ani innych związków.
– Tymczasem projekt zawierał rewolucyjne, ale skrajnie niekorzystne z punktu widzenia pracowników sekretariatów, rozwiązania. Przewodniczący, znając te zapisy, w żaden sposób nie zareagował – zwraca uwagę jeden z prokuratorów okręgu kieleckiego. Gdy ten fakt wyszedł na jaw, podjęto decyzję, że Jacek Skała nie będzie reprezentował związku podczas rozmów z ministerstwem, ale – jak piszą związkowcy – był on wpuszczany bocznymi drzwiami na spotkania przez jednego z wiceministrów, co powodowało wśród uczestników spotkania duże zamieszanie.

Podwyżki i statut

Wreszcie „secesjoniści” zarzucają Jackowi Skale, że wbrew porozumieniu zawartemu z MS zarządził, że pieniądze przeznaczone na podwyżki zostaną podzielone po równo. Każdy pracownik miał otrzymać 450 zł. Tymczasem podwyżki miały być rozdzielane w taki sposób, by zniwelować dysproporcje płacowe pomiędzy osobami pracującymi na takich samych stanowiskach.
– A zdarza się, że różnice pomiędzy zarobkami osób na tych samych stanowiskach sięgają 2 tys. zł, czasem na niekorzyść osób z wieloletnim stażem – przyznaje nam jeden z byłych członków władz ZPPiPP.
– Poza tym nagminnie łamany jest statut związku. Uchwały Rady Głównej nie są przekazywane do rad okręgowych, nie ma sprawozdań z posiedzeń RG, które nie są nawet protokołowane, przez co nie sposób się dowiedzieć, jakie w ogóle zostały poczynione ustalenia – mówi Michał Saracen, były członek ZZPiPP w okręgu kieleckim.

Upolitycznienie związku

Byli związkowcy dodają, że od czasu wyborów parlamentarnych w 2015 r. władze ZZPiPP RP „praktycznie zaprzestały krytyki władz prokuratury, milczały w kwestiach dotyczących prokuratorów, nowych przepisów prawa, reformy ustrojowej prokuratury w sytuacji, gdy w tych dziedzinach było bardzo dużo zmian, a wiele bardzo kontrowersyjnych. (...) brak reakcji na problemy w pracy prokuratorskiej wpłynęły również na ogromne zniechęcenie prokuratorów do przystępowania w szeregi ZZPiPP RP, a duża ilość prokuratorów zaczęła składać rezygnację”. Zrezygnowało m.in. trzech członków Rady Głównej.
– Szeregowych prokuratorów zniesmaczyły błyskawiczne awanse prokuratora Skały do Prokuratury Krajowej i wiceprzewodniczącego Tomasza Salwy do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Po wyborach nagle się okazało, że nie ma już żadnych patologii, żadnych negatywnych aspektów w pracy prokuratora, nie ma nacisków na niezależność, mobbingu. Tymczasem w porównaniu z obecnymi czasami naciski na niezależność prokuratorów były dziecinadą. Doszło do tego, że projekt Prawo o prokuraturze likwidujący wszystkie dobre rozwiązania, o które wcześniej związek mozolnie przez wiele lat walczył, został przez Radę Główną pod przewodnictwem Jacka Skały zaopiniowany pozytywnie – wskazuje jeden ze zbuntowanych prokuratorów. Dodaje, że podejmowanie uchwał, w których chwali się ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i krytykuje będącego z nim z konflikcie premiera Mateusza Morawieckiego, było uwikłaniem związku zawodowego w wewnętrzne rozgrywki rządu.

opinia

Oskarżenia są kuriozalne

Oskarżenia osabotowanie walki opodwyżki są, delikatnie mówiąc, nieporozumieniem. Walka opodwyżki dla pracowników prokuratury toczy się od 2011 r. Wtym czasie Związek był organizatorem kilkunastu akcji protestacyjnych. Oddawanie krwi było tylko jednym zelementów.
Podział środków na podwyżki wprokuraturze wrównej kwocie 450 zł był wypadkową woli pracowników reprezentowanych przez Związek. Opowiedziało się za nim 90 proc. znich. Równanie dysproporcji wzarobkach to zadanie nowej ustawy opracownikach sądów iprokuratur, której niestety nie udało się przyjąć. Jej uchwalenie będzie kluczowym postulatem związku wnowej kadencji Sejmu.
Zarzuty łamania statutu również są kuriozalne. Wszystkie stanowiska związku są niezwłocznie publikowane iprzekazywane do jego członków, aprzebieg każdego posiedzenia jest protokolarnie utrwalany.
Wyjątkowo nietrafione są zarzuty niedbania ointeresy prokuratorów. To właśnie wostatnich latach udało się wprowadzić tzw. obowiązkowy referat. Od 4 lat każdy prokurator ma obowiązek prowadzenia postępowań iwystępowania przed sądem wcharakterze oskarżyciela publicznego. Wrezultacie odciążono prokuratury rejonowe, oczym świadczy wzrost liczby postępowań prowadzonych wprokuraturach regionalnych iokręgowych z12 do 42 tysięcy rocznie. Udało się wprowadzić specjalizację, obniżono wiek przechodzenia wstan spoczynku, wprowadzono dodatki dla sędziów dyscyplinarnych iwreszcie wwyniku naszej inicjatywy uchylono wadliwe zmiany wprocesie karnym wprowadzone pod hasłem kontradyktoryjności.