SN nie może badać, czy Krajową Radę Sądownictwa powołano zgodnie z konstytucją i prawem europejskim. To wniosek płynący z przeglądu orzecznictwa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
ikona lupy />
DGP
Sędziowie, którzy odwołują się od uchwał KRS zawierających wnioski o powołanie na urząd sędziego, zaczynają masowo przegrywać przed Sądem Najwyższym. Dotyczy to przede wszystkim tych skarżących, którzy opierają swoją argumentację na kwestiach ustrojowych. Ich twierdzenia o niezgodności z ustawą zasadniczą i prawem europejskim powołania sędziowskiej części KRS są ignorowane przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. To jedna z dwóch izb powołanych na skutek zaproponowanej przez prezydenta nowej ustawy o SN (Dz.U. z 2018 r. poz. 5).
– Mimo wszystko uważam, że składając odwołanie od uchwały KRS, zawsze należy podnieść argumenty ustrojowe dotyczące nieprawidłowego trybu powołania sędziów do tego organu – uważa Małgorzata Stanek, sędzia Sądu Apelacyjnego w Łodzi.

Brak kompetencji

W wielu orzeczeniach podjętych w ostatnim czasie przez izbę (np. sygn. akt 28/19, 31/19, 59/19, 61/19) rozpatrywany jest problem dopuszczalności badania przez SN prawidłowości powołania obecnego składu KRS. Zdaniem sędziów, którzy odwołują się od uchwał obecnej rady, przepisy pozwalające Sejmowi wybrać 15 sędziów do tego organu są niezgodne z ustawą zasadniczą. Tyle tylko, że zdaniem izby badanie tego problemu pozostaje poza jej kompetencjami, „stanowiłoby bowiem przejaw wkroczenia w kompetencje Trybunału Konstytucyjnego” (sygn. akt I NO 31/19). A skoro TK w wyroku z 25 marca 2019 r., sygn. akt K 12/18, stwierdził, że wszystko jest z obecnym sposobem wyboru sędziów do KRS w porządku, to dla izby wątek ten wydaje się zamknięty.
– To wcale nie jest takie oczywiste. Spór co do tego, czy SN może na własną rękę interpretować przepisy ustawy zasadniczej, toczy się bowiem już od wielu lat – zauważa Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN. Jego zdaniem ostatnimi czasy spór ten przygasł, a to ze względu na kwestionowaną pozycję samego TK.
– Proszę zauważyć, że z pytaniami do Trybunału Konstytucyjnego zwracają się tylko tzw. nowi sędziowie SN – podkreśla rzecznik.
Do SN nie trafiły również argumenty o naruszeniu Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. W jednej ze spraw skarżący podniósł, że miałoby do tego dojść poprzez m.in. naruszenie zasady państwa prawnego „w następstwie wykreowania składu organu Państwa Członkowskiego mającego stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów (KRS), który podjął zaskarżoną uchwałę, w ten sposób, że przedstawiciele władzy sądowniczej w tym organie wybierani są przez władzę ustawodawczą, co miałoby zakłócać zasadę równowagi instytucjonalnej”. Izba również do tego zarzutu nie odniosła się merytorycznie, gdyż uznała, że także pozostaje poza jej kompetencjami (sygn. akt I NO 31/19).
– Orzecznictwo IKNiSP można odczytywać jako domknięcie systemu stworzonego przez rządzących – kwituje sędzia Laskowski. Choć zaznacza, że nie kończy to oczywiście sporu na temat statusu KRS i legalności podejmowanych przez nią uchwał. Te bowiem będę niedługo przedmiotem oceny przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Z kolei Bartłomiej Starosta, przewodniczący Stałego Prezydium Forum Współpracy Sędziów, zauważa, że argumentacja stosowana przez IKNiSP SN jest wygodna przede wszystkim dla niej samej.
– Przecież w izbie tej zasiadają osoby, które zostały wyłonione w takim właśnie wadliwym konkursie. Oddalając odwołania opierające się na podważaniu statusu obecnej KRS, sędziowie ci sami siebie legalizują – zauważa sędzia. Dodaje przy tym, że jest to mocno dyskusyjne, gdyż osoby te niejako wypowiadają się w swojej własnej sprawie.
– Mam nadzieję, że będą one respektowały orzeczenie TSUE, który wkrótce wypowie się co do zgodności nowej KRS z zasadą praworządności określoną w prawie europejskim, także jeśli to orzeczenie będzie dla nich niekorzystne – podnosi Starosta.

Wytyki SN

Poza tym w kilku orzeczeniach IKNiSP wytknęła skarżącym niekonsekwencję w działaniu, która prowadzi do wewnętrznych sprzeczności przy formułowaniu przez nich zarzutów wobec uchwał KRS. Tak jest np. w sprawie o sygn. akt I NO 61/19. W uzasadnieniu tego wyroku czytamy m.in., że skarżąca „z jednej strony przystąpiła do procedury konkursowej przed Krajową Radą Sądownictwa, z drugiej zaś podnosi zarzut w sferze rzekomo niewłaściwej obsady tejże właśnie Krajowej Rady Sądownictwa – lecz czyni tak dopiero w sytuacji, w której to nie udało jej się uzyskać nominacji sędziego sądu okręgowego”. Tymczasem, jak wskazuje SN, sposób obsadzania rady musiał być jej znany już w chwili przystępowania do procedury konkursowej. Izba pozwala sobie również na insynuację, że gdyby sędzia konkurs wygrała i została przedstawiona prezydentowi jako kandydatka na urząd sędziego w SO, nie sformułowałaby zarzutu o nieprawidłowym sposobie obsady KRS.
– Motywacje sędziów biorących udział w konkursie przed obecną KRS są bardzo różne. Część uczestników decyduje się na to tylko w celu przetestowania procedury. I właśnie te osoby zazwyczaj przedstawiają argumenty o niekonstytucyjności KRS. Dlatego nie sądzę, aby przyjęły one z rąk prezydenta nominacje. Ja bym takiej nominacji nie przyjęła – zastrzega sędzia Stanek.
Ponadto w uzasadnieniu omawianego wyroku wytknięto, że „Skarżąca domaga się przekazania sprawy do ponownego rozpoznania Krajowej Radzie Sądownictwa, czyli organowi, którego właściwą obsadę i tym samym legalność funkcjonowania kwestionuje, odmawiając jednocześnie prawnej skuteczności podejmowanym przezeń uchwałom”.
Podobnie w sprawie sygn. akt I NO 59/19 SN pisze, że kierując się argumentacją przedstawioną przez skarżącą w odwołaniu, a więc podważeniem statusu KRS, a co za tym idzie, możliwości podejmowania przez ten organ skutecznych decyzji, ewentualne przedstawienie skarżącej we wniosku o powołanie ona sama musiałaby uznać za prawnie bezskuteczne. „Tym samym uwzględnienie argumentów Skarżącej nie mogłoby doprowadzić do skutecznego przedstawienia Prezydentowi RP jej kandydatury na urząd sędziego sądu okręgowego, a jedynie prowadziłoby do podważania pozycji KRS” – zauważa SN. W związku z tym izba doszła do wniosku, że odwołująca się sędzia wykorzystała przysługujący jej środek procesowy nie do ochrony swoich indywidualnych interesów, czemu powinien on zgodnie z prawem służyć, ale jako „sposób paraliżowania działań konstytucyjnych organów Rzeczypospolitej Polskiej mających zapewnić obsadę stanowisk sędziowskich w zakresie gwarantującym obywatelom dostęp do wymiaru sprawiedliwości”.
– Ustawodawca dał sędziom prawo odwoływania się od uchwał KRS i oni mogą z tego prawa korzystać, niezależnie od tego, co jest ich motywacją – kwituje sędzia Stanek.
Przyznaje jednocześnie, że ma świadomość, że niektórzy odwołujący się próbują w ten sposób zablokować procesy nominacyjne. – Ich decyzje wynikają z troski o przyszłość sądownictwa. Do im większej liczby nominacji sędziowskich dojdzie na podstawie wadliwej procedury, tym trudniej będzie później powrócić stan zgodny z konstytucją – stwierdza łódzka sędzia.