„Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”
Stanisław Bareja potrafił w sposób mistrzowski ukazać absurdy polskiego społeczeństwa. Czy jednak kultowa scena w szatni z filmu „Miś” kojarzy się tylko z czasami PRL-u? Niestety nie. Wielu przedsiębiorców również dzisiaj próbuje wyłączyć swoją odpowiedzialność za utratę lub uszkodzenie rzeczy należących do klientów za pomocą zapisów w regulaminie, bądź poprzez wywieszenie stosownej informacji. Sam się niejednokrotnie spotkałem z takimi tabliczkami. Na szczęście, nie tylko dla konsumentów, jest ich coraz mniej.
Umowa przechowania
No dobrze, ale co mówi w tej kwestii prawo? Czy faktycznie wywieszenie stosownej tabliczki informacyjnej może uwolnić od odpowiedzialności? Czy zostawienie kurtki w szatni jest wyłącznie na nasze, konsumenckie ryzyko i np. lepiej będzie spożywać posiłek siedząc w kurtce? Otóż nie. W zakresie odpowiedzialności przedsiębiorcy za pozostawione przez klientów w lokalu rzeczy znajdują bowiem zastosowanie przepisy Kodeksu cywilnego, a konkretniej te dotyczące umowy przechowania.
Zgodnie z treścią art. 835 Kodeksu cywilnego przez umowę przechowania przechowawca zobowiązuje się zachować w stanie niepogorszonym rzecz ruchomą oddaną mu na przechowanie.
W restauracji umowa przechowania ma najczęściej charakter uboczny: łączy się z inną umową, o świadczenie usług gastronomicznych i jest jej częścią składową. Do zawarcia jej nie jest przewidziana szczególna forma (np. pisemna). Oznacza to, że w praktyce najczęściej powstaje w sposób dorozumiany w związku z wykonywaniem zobowiązania głównego, np. sprzedaży usługi gastronomicznej. Zatem zawarcie ubocznej umowy przechowania ma miejsce, gdy dla wykonania danej usługi konieczne jest zdjęcie odzieży wierzchniej przez klienta. Będzie to miało miejsce również np. przy świadczeniu usług kosmetycznych, prawnych czy fryzjerskich.
Mówiąc prościej – gdy zostawimy w szatni kurtkę, którą szatniarz przyjmuje dając nam w zamian numerek, to zawieramy ważną umowę przechowania wraz ze wszystkimi jej skutkami. Bez znaczenia przy tym pozostaje odpłatność takiej usługi. Przepisy będą miały zastosowanie zatem również do szatni bezpłatnych.
A co gdy nie ma szatni?
Zgodnie z orzecznictwem uznać należy, że do zawarcia ubocznej umowy przechowania może dojść również w tych lokalach restauracyjnych, w których nie ma wyodrębnionej szatni, a znajdują się w nich wyłącznie proste przedmioty, takie jak wieszaki. Zatem klient restauracji, który w celu spożycia posiłku zdejmuje odzież wierzchnią i korzysta z udostępnionych wieszaków, jednocześnie zawiera umowę przechowania swojej garderoby z podmiotem prowadzącym tę działalność gastronomiczną.
Istotne jest, że nawet ogłoszenie, iż dana restauracja nie odpowiada za garderobę klientów, w żaden sposób nie zwalnia przedsiębiorcy świadczącego usługi gastronomiczne od odpowiedzialności w przypadku kradzieży. Takie stanowisko zajął Sąd Najwyższy w uchwale z 16 grudnia 1977 r. (sygn. akt III CZP 94/77). Istnienie takiej regulacji uzasadnione jest koniecznością zapewnienia przez przedsiębiorcę będącego profesjonalistą bezpiecznych warunków do zdjęcia okrycia wierzchniego w trakcie spożywania posiłków, a także dbałością oraz troską o mienie klientów.
Również powierzenie prowadzenia szatni innemu przedsiębiorcy nie zwolni przedsiębiorcy od konieczności zapłacenia za zgubioną garderobę. Nie ma również znaczenia, że firma, której powierzyliśmy taką usługę, zajmuje się zawodowo ochroną mienia. Takie jednoznaczne stanowisko zajął Sąd Najwyższy w wyroku z 27 listopada 1985 r. (sygn. akt III CRN 387/85).
Powyższe zasady będą miały zastosowanie również do innych przedsiębiorców, a nie tylko tych prowadzących lokale gastronomiczne. Dla przykładu – również właściciel siłowni czy klubu fitness będzie odpowiadał za rzeczy klienta pozostawione w szatni.
Fast foody rządzą się swoimi prawami
Nieco inaczej będzie wyglądała sytuacja w fast foodach. Stanowią one wyjątek od reguł opisanych wyżej. Zgodnie z orzecznictwem wyłączona jest odpowiedzialność za kradzież rzeczy ruchomych klientów tych lokali gastronomicznych, w których brak jest obsługi kelnerskiej, następuje masowa obsługa klientów, a więc w lokalach, które nastawione są na tzw. dużą przelotowość, jak np. restauracje i poczekalnie kolejowe, bary samoobsługowe, bary szybkiej obsługi (typu fast food). W takich przypadkach to na kliencie ciąży obowiązek nadzoru nad własną garderobą oraz innych wniesionych przez niego do lokalu rzeczach.
Przedsiębiorco, lepiej zdjąć tabliczkę
Na początku artykułu wspomniałem, że na szczęście, nie tylko dla konsumentów, takich tabliczek jest coraz mniej. Dlaczego? Otóż zapis w regulaminie o wyłączeniu odpowiedzialności za rzeczy pozostawione przez klienta czy wywieszona informacja będą nie tylko nieskuteczne, lecz także mogą narazić przedsiębiorcę na konsekwencje finansowe. Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w 2012 r. uznał w decyzji nr RWR 4/2012 taką praktykę za naruszającą zbiorowe interesy konsumentów. Wrocławski Park Wodny S.A. w regulaminie próbował zastrzec, że „nie ponosi odpowiedzialności za rzeczy pozostawione w szatniach i szafkach”. Za taką próbę wyłączenia odpowiedzialności prezes UOKiK nałożył karę w wysokości 17 tys. zł.