Krajowej Radzie Sądownictwa nie udało się odnieść do tzw. afery hejterskiej ani do oświadczeń złożonych przez tych członków KRS, których nazwiska są z aferą łączone.
Chodzi o Dariusza Drajewicza, Macieja Nawackiego i Jarosława Dudzicza. Dwaj z nich odcięli się od afery i zaprzeczyli, aby uczestniczyli w grupie mającej hejtować sędziów przeciwnych zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Po tym oświadczeniu wygłoszonym przez Jarosława Dudzicza wyłączono jawność posiedzenia, gdyż miano mówić o kwestiach obyczajowych.
Powołano zespół, który miał się zająć badaniem zjawiska hejtu jako takim. Wypracował on projekt uchwały, w którym potępiono „wszelkie zachowania polegające na pomawianiu sędziów o inspirowanie, uczestnictwo lub nadzorowanie zorganizowanej akcji insynuacji i oskarżeń pod adresem innych sędziów na podstawie niezweryfikowanych doniesień medialnych”. Wywiązała się ożywiona dyskusja. Przeciwko zaproponowanej treści protestowała m.in. poseł Krystyna Pawłowicz. Twierdziła, że nie wiadomo, kto ma być jej adresatem.
– Tytuł sugeruje, że jest to przytyk i „opeer” dla sędziów członków KRS, a z tym nie mogę się zgodzić – nie kryła emocji posłanka.
Także jeden z członków zespołu pracującego nad projektem uchwały Jędrzej Kondek był przeciwny podejmowaniu jakiejkolwiek uchwały KRS odnoszącej się do afery.
Dyskusję przeciął w zdecydowany sposób Leszek Mazur, przewodniczący KRS, stwierdzając, że sytuacja nie dojrzała do tego, aby KRS mogła cokolwiek przegłosować. Po czym zakończył posiedzenie.
Pierwszego dnia posiedzenia KRS zdecydowała o wstrzymaniu konkursów do Sądu Najwyższego. W reakcji na tę informację Stanisław Zabłocki, prezes kierujący pracami Izby Karnej, złożył oświadczenie o cofnięciu wniosku o przejście w stan spoczynku. I prezes SN wyraziła na to zgodę.