Ci, którzy kupują towary – zyskają. Ale ci, którzy głównie sprzedają – poniosą straty. Zdaniem Biura Analiz Sejmowych uchwalona już ustawa w nieuprawniony sposób wzmocni pozycję części przedsiębiorców.
W ostatni piątek Senat przyjął bez poprawek uchwaloną tydzień temu ustawę o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych, nazywaną potocznie pakietem „Przyjazne prawo”. Sęk w tym, że zdaniem Biura Analiz Sejmowych (BAS), którego analiza nie spotkała się z refleksją parlamentarzystów, nie dla wszystkich przedsiębiorców nowe przepisy będą korzystne.

Na fakturę

Zgodnie z nimi osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą będą traktowane tak samo jak konsumenci przy kupowaniu i reklamowaniu towarów. Ale tylko wtedy, gdy z treści zawartej umowy będzie wynikało, że „nie posiada ona dla tej osoby charakteru zawodowego, wynikającego w szczególności z przedmiotu wykonywanej przez nią działalności gospodarczej”.
Co to oznacza w praktyce? „Przykładowo, mechanik samochodowy, któremu popsuła się drukarka, będzie miał takie samo prawo do reklamacji jak konsument, nawet jeśli wykorzystuje drukarkę w warsztacie (i rozliczył jej zakup jako koszt prowadzonej działalności)” – tłumaczy Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, które opracowało projekt przepisów.
Przedsiębiorcom będzie przysługiwać ochrona przewidziana dla konsumentów nie tylko odnośnie do rękojmi za wady, lecz także co do stosowania niedozwolonych postanowień umownych (klauzul abuzywnych) oraz w zakresie prawa odstąpienia od umowy zawartej na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa.
BAS w swej opinii uznało, że to zły pomysł. Dlaczego? Osoba fizyczna, będąca przedsiębiorcą, może bez przeszkód dokonać zakupu, korzystając jednocześnie z ochrony, jaką system prawny zapewnia konsumentowi. Jeśli natomiast domaga się otrzymania faktury, jest to motywowane chęcią uzyskania korzyści podatkowych, jakie niesie ze sobą posiadanie statusu przedsiębiorcy.
„Przyznanie w tej sytuacji ochrony analogicznej do ochrony konsumenta byłoby wyrazem nadzwyczajnego uprzywilejowania przedsiębiorcy osoby fizycznej, nie tylko w stosunku do osób nieprowadzących działalności gospodarczej, ale także w stosunku do innych przedsiębiorców” – wskazuje BAS.
Mówiąc prościej, osoba fizyczna prowadząca biznes ma dziś dwie możliwości zakupienia np. wspomnianej wyżej drukarki. Może po prostu ją kupić jak każdy inny konsument. A może też kupić ją jako przedsiębiorca, otrzymać fakturę i wrzucić zakup w koszty. Zaletą drugiego rozwiązania jest realnie niższa cena zakupu. Wadą, że w razie uszkodzenia po np. półtora roku możliwość dochodzenia bezpłatnej naprawy lub wymiany jest iluzoryczna. I zdaniem BAS każdy z prowadzących biznes powinien samodzielnie decydować, który wariant wybiera. Tymczasem ustawodawca wprowadza model, w którym prawie trzymilionowa grupa przedsiębiorców zyska podwójnie: i odliczy podatek, wrzucając zakup w koszty, i skorzysta z konsumenckich przywilejów.

Nie wszystkim się podoba

Zastrzeżenia do uchwalonych już przepisów mieli też przedstawiciele biznesu. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, podkreśla, że trzeba pamiętać nie tylko o osobach fizycznych prowadzących biznes, które kupują towary, lecz także o tych, które towary sprzedają. Dla nich zmiana będzie niekorzystna. Co więcej, może się okazać, że przedsiębiorca będzie sprzedawał sprzęt z przekonaniem, że sprzedaje go konsumentowi, a dopiero po kilkunastu miesiącach – gdy wystąpi kłopot – dowie się, że ktoś chce skorzystać z ochrony konsumenckiej.
Mimo to Kaźmierczak uważa, że dobrze, iż ustawę uchwalono. Sęk w tym, by urzędnicy zweryfikowali po kilkunastu miesiącach, jak ona działa w praktyce i czy nie przechyliła zbytnio szali w jedną stronę.
Ostro protestowała Konfederacja Lewiatan. W swym stanowisku przekonywała, że jeśli już ustawodawca chce przyznać ochronę, powinien ją zaoferować tylko najmniejszym przedsiębiorcom, a nie wszystkim osobom fizycznym prowadzącym biznes. Wśród nich jest przecież multum dużych podmiotów.
Zdaniem organizacji zmiana zachwieje rynkiem business-to-business. Wielu przedsiębiorców sprzedaje towary wyłącznie przedsiębiorcom i cała oferta jest skonstruowana pod nich. W najlepszym więc razie – przyjmując rozszerzone gwarancje konsumenckie zwiększające koszty prowadzenia biznesu (np. konieczność wymiany sprzętu zepsutego po półtora roku od daty zakupu) – skutkiem nowych regulacji będą podwyżki cen.

Są tacy, którzy chwalą

Ale nie brakuje też zwolenników nowych rozwiązań. Do największych należy Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Zwraca uwagę, że największą zaletą nowych przepisów będzie objęcie umów, w których nabywcą jest osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą, reżimem klauzul abuzywnych.
– Czym różni się mikroprzedsiębiorca od konsumenta? Szewc prowadzący drobny zakład jest profesjonalistą w obrocie, a prawnik zatrudniony w korporacji na etacie już profesjonalistą nie jest? Absurd. W relacjach handlowych często występują niedozwolone postanowienia umowne. Dziś mali i średni przedsiębiorcy nie są przed nimi chronieni – uważa Abramowicz.
Ochrona powinna się należeć najmniejszym przedsiębiorcom, a nie wszystkim osobom fizycznym prowadzącym biznes
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na podpis prezydenta
DGP