Wczoraj weszła w życie reforma postępowania administracyjnego, w tym duża zmiana w prawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Zgodnie z przyjętymi przez prawodawcę zmianami od decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego przysługuje skarga do organu administracji publicznej.
Wszystko po to, by – cytując za prawodawcą – „element sądowy nie mógł kreować niepożądanych incydentów orzeczniczych”. Prawodawca, by zadbać o zgodność nowych przepisów z konstytucją, postanowił zachować zasadę, by od decyzji organu przysługiwała nadal skarga do sądu administracyjnego. W uproszczeniu więc typowa sprawa będzie wyglądała tak: decyzja organu --> skarga do wojewódzkiego sądu administracyjnego --> kasacja do NSA --> skarga na wyrok NSA do organu --> decyzja organu --> skarga do WSA --> i tak dalej.
Niektórzy eksperci mają zastrzeżenia do przyjętego modelu. Obawiają się, że stworzono proceduralne perpetuum mobile, przez które może nie dojść do wykonania wyroku sądu. Władza jednak nie widzi w tym problemu.
Zarazem prawodawca zdecydował się na wsparcie organów administracji publicznej, które mają oceniać prawomocne wyroki sądów. –Chodzi o to, by sędziowie nie mścili się na urzędnikach – mówi nam jeden z posłów, oczywiście żądający zachowania anonimowości.
I tak – zgodnie z RODO – przyjęty zostanie model anonimizowania nazwisk urzędników rozpatrujących skargi na sądowe wyroki. Przykładowo prezes UOKiK będzie – niezależnie od prawdziwych danych osobowych – nazywany Anną Kowalską, a prezes UODO – Janem Nowakiem. Ukrywane będą też niektóre informacje z życiorysów urzędników. Wśród tych ukrywanych będzie m.in. wcześniejsza przynależność do partii politycznych, zasiadanie w partyjnych sądach koleżeńskich oraz radach organów jednostek samorządu terytorialnego z partyjnego nadania.
Prawodawca deklaruje, że to dopiero pierwszy element zmian. Kolejny pakiet deregulacyjny ma objąć parlamentarzystów. Zdaniem ich samych niedopuszczalna jest praktyka krytykowania posłów za popieranie poselskich inicjatyw ustawowych. Obecnie zasadą jest, że anonimowość obejmuje jedynie treść projektów – posłowie popierają je in blanco, na pustych kartkach. Dowiadują się, co podpisali, dopiero gdy projekt zostanie opublikowany na stronie sejmowej. Po wejściu w życie zmian co prawda nadal z treścią projektu każdy będzie się mógł zapoznać, ale już nazwisk popierających parlamentarzystów nie pozna.
„Bo RODO” – czytamy w uzasadnieniu wstępnej wersji projektu.