Mamy właśnie do czynienia z próbą przetestowania zapisu art. 89 par. 1 u.s.p. i uczynienia z niego narzędzia blokującego swobodę wypowiedzi.
Wydaje się, że nabierająca rozpędu machina sędziowskiej dyscypliny weszła na kolejny, wyższy poziom. Nie dość, że powołani przez ministra sprawiedliwości rzecznicy dyscyplinarni zaczęli w ostatnim czasie analizować merytoryczną treść orzeczeń, doszukując się w nich deliktów dyscyplinarnych, to jeszcze wzięli na swój warsztat słowa sędziów wypowiadane przez nich w różnych okolicznościach.
Od niemal czterech lat duża część środowiska sędziowskiego kontestuje zmiany wprowadzane w sądowym wymiarze sprawiedliwości. Kolejna uzurpacja przestrzeni przeznaczonej w konstytucji dla trzeciej władzy zaktywizowała środowisko w sposób bezprecedensowy. Sędziowie stali się widoczni i zaczęli głośno mówić o kondycji sądów, organizując panele dyskusyjne, lekcje poglądowe czy publikując artykuły w mediach tradycyjnych i elektronicznych. Właśnie w tych ostatnich bardzo prężnie działa inicjatywa o nazwie „SedziowieLodzcy.pl”. Łódzcy sędziowie regularnie zamieszczają na swej stronie internetowej artykuły krytykujące częstokroć poczynania Ministerstwa Sprawiedliwości, KRS czy rzeczników dyscyplinarnych. Wypowiedzi są rzeczowe, merytoryczne i stanowią ważny głos w dyskusji na temat zmian w wymiarze sprawiedliwości.
Jako że zdecydowana większość zamieszczanych w tej domenie wypowiedzi zawiera dozę krytyki przeprowadzanych zmian, tylko kwestią czasu było, kiedy decydenci zwrócą uwagę na najbardziej aktywnych w tym względzie. Przecież nie po to budowano w ogniu krytyki od podstaw aparat dyscypliny, by go teraz nie użyć.
Na omawianej stronie ukazał się jakiś czas temu artykuł „Przypadek Wydziału Iks” Rafała Maciejewskiego, sędziego Sądu Okręgowego w Łodzi. Ówczesny przewodniczący wydziału gospodarczego, nie podając żadnych personaliów ani szczegółów dotyczących miasta bądź sądu, opisał krytycznie zaniechania prezesa tegoż sądu w odniesieniu do narastających problemów kadrowych anonimowego wydziału. Autor posługiwał się ogólnikowymi zwrotami: „wielkomiejski sąd”, „wydział iks” itp. W artykule dostało się również Krajowej Radzie Sądownictwa, która rekomendowała do rzeczonego wydziału sędziów niemających doświadczenia w rozpatrywanych w nim sprawach, a odmówiła rekomendacji czwórce sędziów, którzy owe doświadczenie nabyli, orzekając tam w czasie delegacji.
Jeden z zastępców rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów sądów powszechnych 18 kwietnia postawił (i ogłosił) sędziemu Rafałowi Maciejewskiemu dwa zarzuty dyscyplinarne. Przedmiotem krótkiego komentarza chciałbym uczynić pierwszy z nich. Otóż w ocenie zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędzia miał pominąć drogę służbową w sprawach dotyczących funkcjonowania i obsady kadrowej wydziału i upublicznić je na portalu SedziowieLodzcy.pl, co stanowiło naruszenie art. 89 par. 1 ustawy o ustroju sądów powszechnych.
W moim przekonaniu mamy do czynienia z próbą „przetestowania” zapisu art. 89 par. 1 u.s.p. i uczynienia z niego narzędzia blokującego swobodę wypowiedzi sędziów. Na boku chciałbym zostawić kwestię problematyki dowodowej, z którą będzie musiał zmierzyć się rzecznik dyscypliny, by wykazać, że sędzia Rafał Maciejewski, posługując się ogólnymi sformułowaniami, miał na myśli ten konkretny wydział sądowy, który w zarzucie zastępca rzecznika samodzielnie skonkretyzował. Wszak opisywane problemy kadrowe są udziałem wielu wydziałów różnych sądów w kraju i niejeden przewodniczący dowolnego wydziału pod słowami sędziego mógłby się podpisać. To zaś, iż jest to wynikiem polityki aktualnego ministra sprawiedliwości blokującego ogłoszenia o wakatach sędziowskich przez ponad dwa lata, zyskało status faktu notoryjnego, a więc powszechnie znanego.
Artykuł 89 par. 1 u.s.p., którego dyspozycję miał naruszyć sędzia, brzmi: „Żądania, wystąpienia i zażalenia w sprawach związanych z pełnionym urzędem sędzia może wnosić tylko w drodze służbowej. W takich sprawach sędzia nie może zwracać się do instytucji i osób postronnych ani podawać tych spraw do wiadomości publicznej”. We wrześniu 2018 r. interesującą opinię prawną co do zgodności cytowanego przepisu ze standardami międzynarodowymi, a przede wszystkim z prawem europejskim przedstawił prof. dr hab. Jacek Barcik z Uniwersytetu Śląskiego (źródło: ArchiwumOsiatynskiego.pl). Opiniujący stwierdził, iż przepis ten jest niezgodny ze standardami międzynarodowymi, albowiem bezpodstawnie ogranicza wolność wypowiedzi sędziów, zaś ustawodawca nie uzasadnił niezbędności takiego ograniczenia. Sam przepis nie zawiera zaś definicji „spraw związanych z pełnieniem urzędu”, co powoduje sytuację niejasności prawnej, a potencjalnie godzi w niezawisłość sędziowską, wprowadzając efekt mrożący. Punktem odniesienia dla prof. Barcika była treść art. 10 Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Nie może być żadnych wątpliwości, że zagwarantowana tym przepisem wolność wypowiedzi i wyrażania opinii dotyczy wszystkich, a więc również sędziów.
Artykuł 10 ust. 2 konwencji wprowadza ograniczenia w korzystaniu z owej wolności, które mogą być przewidziane w ustawodawstwie krajowym i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym. Kluczem jest tutaj owa „niezbędność” wprowadzanego ograniczenia swobody wypowiedzi. Mój głęboki sprzeciw zawsze budził często lansowany przez polityków w debacie publicznej pogląd, jakoby sędziemu wolno było mniej w sferze wyrażania opinii. Oczywiście przedstawicielom władzy wykonawczej, bez względu na barwy polityczne, marzy się sytuacja, w której sędziowie milczą, gdy przeprowadzane zmiany w wymiarze sprawiedliwości sprowadzają się do jego podporządkowania tej czy innej partii. Albo gdy biernie obserwują, jak zbywa się milczeniem ich kolejne apele o poprawę sytuacji w sądach, w których orzekają. Skorzystanie przez rzeczników dyscypliny z opisanego w art 89 par. 1 u.s.p. mechanizmu blokującego wypowiedzi sędziów jest próbą przeniesienia na obszar sądowego wymiaru sprawiedliwości narzędzi, które z powodzeniem stosowane są od dłuższego czasu w prokuraturze, a których celem jest tłumienie krytyki. Wystarczy wspomnieć chociażby o będącej w toku sprawie Beaty Mik, prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku, która odpowiada dyscyplinarnie za publikacje swych tekstów w jednej z gazet.
Właściwie trudno dociec, o co konkretnie chodzi zastępcy rzecznika dyscyplinarnego w sprawie sędziego Rafała Maciejewskiego. Czy rzeczywiście uważa, że sędzia winien był przed publikacją swojego artykułu wykorzystać drogę służbową i przekazać go swemu prezesowi do akceptacji? Żaden przepis prawa nie zobowiązuje sędziego do pytania kogokolwiek o zgodę na opublikowanie jakiegokolwiek tekstu. Sam o nią nigdy nie występowałem i prosić o nią nie zamierzam.
Może więc sędzia Rafał Maciejewski napisał nieprawdę? Z komunikatu o postawieniu zarzutów nie wynika, by rzecznik zarzucał mu kłamstwo. Skoro więc słowa sędziego nie odbiegają od prawdy, próba ukarania go za ich publikację jest bezsprzecznie naruszeniem art. 10 konwencji. A jeszcze stosunkowo niedawno główny rzecznik dyscyplinarny sędzia Piotr Schab w udzielonym DGP wywiadzie („Prawnik” z 19 marca 2019 r.) wypowiedział się, w jakże charakterystycznym dla siebie kwiecistym i podniosłym stylu, o mającej się wciąż dobrze wolności wypowiedzi, z której korzystają sędziowie. „Ważne i bardzo potrzebne jest, żeby sędziowie dyskutowali o wymiarze sprawiedliwości, a jeśli to celowe, podejmowali krytykę działań organów państwowych, które mają związek z uwarunkowaniami pracy orzeczniczej (...)” – mówił.
Łódzcy sędziowie zapewniają, że nie zamierzają zrezygnować z kolejnych publikacji. Nadal będą więc zabierać głos w sprawach istotnych dla wymiaru sprawiedliwości. Niech dla nich i dla innych aktywnych przedstawicieli trzeciej władzy wsparciem będą słowa wypowiedziane kilka dni temu przez prof. Marka Safjana. „Jestem przekonany, że sędziowie mają prawo, a nawet obowiązek dawać publicznie wyraz swojej determinacji w obronie wartości państwa prawa. Tak też traktuję swoją odpowiedzialność i powinność jako prawnik i sędzia. Nie mogę więc uchylać się od zabierania głosu w sprawach fundamentalnych dla systemu konstytucyjnego” – stwierdził były prezes TK, a teraz sędzia TSUE.