Unijny trybunał zastanowi się, czy obecna KRS może działać. Problem w tym, że wybrani przez nią sędziowie SN już orzekają.
Dziś Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zajmie się pytaniami prejudycjalnymi, jakie zadał mu nasz Sąd Najwyższy. Dotyczą one m.in. tego, czy obecna Krajowa Rada Sądownictwa, w skład której weszli sędziowie wybrani przez Sejm, jest w stanie stać na straży niezależności
sądów i niezawisłości sędziów.
Rząd uważa, że pytania są bezpodstawne. Jest jednak mało prawdopodobne, aby dziś
TSUE rozstrzygnął tę kwestię. Na orzeczenie raczej poczekamy. Rząd liczy się z tym, że może to potrwać kilka tygodni, a sam wyrok zapadnie w maju przed wyborami europejskimi. Może się więc okazać, że stanie się głośne politycznie. Podobnie z tym, które ma dotyczyć ustawy o Sądzie Najwyższym. Ma być wydane w podobnym czasie.
Gdyby TSUE podzielił wątpliwości wyrażone w pytaniach SN, mogłoby to mieć przełożenie na ocenę prawidłowości konkursów na stanowiska sędziowskie, przeprowadzonych przez nową KRS. Chodzi nie tylko o stanowiska w SN, ale o wszystkie postępowania przeprowadzone przez obecną radę, również te dotyczące sądów powszechnych.
– Teoretycznie każde rozstrzygnięcie jest możliwe – mówi Leszek Mazur, przewodniczący KRS. Jak jednak dodaje, KRS całej sytuacji przygląda się raczej ze spokojem. – Po pierwsze, jest mało prawdopodobne, aby doszło dziś do rozstrzygnięcia. Po drugie – i to jest ważniejsze – wydaje się, że TSUE będzie w tej sprawie zachowywał wstrzemięźliwość – uważa przewodniczący rady.
Jego zdaniem wydanie przez trybunał radykalnego wyroku, który wywróciłby nasz system sądownictwa, byłoby swego rodzaju manifestacją także wobec innych państw. Mazur deklaruje, że gdyby jednak tak się stało, to KRS i tak będzie prowadzić swoją działalność. O ile nie zmieni się prawo i rządzący nie zdecydują o wprowadzeniu odpowiednich przepisów dostosowujących nasz porządek prawny do
orzeczenia TSUE.
Pogłębianie chaosu
Na orzeczenie trybunału czekają w SN. Nieprzypadkowo Dariusz Zawistowski, prezes Izby Cywilnej SN, pierwsze posiedzenia z udziałem nowo powołanych sędziów SN wyznaczył po 19 marca (ma się odbyć za dwa dni).
– Jeżeli dziś TSUE nie wypowie się ostatecznie, to logika nakazywałaby odwołanie terminów tych posiedzeń lub dokonanie zmian w składach orzekających. Prezesi izb SN powinni bowiem zrobić wszystko, aby uniemożliwić takim osobom wydawanie ostatecznych orzeczeń. To bowiem byłoby nieuczciwe wobec stron – uważa Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Jego zdaniem brak reakcji ze strony władz SN i dopuszczenie do tego, aby takie osoby orzekały, będzie przykładaniem ręki do pogłębiania chaosu prawnego.
Prezes Zawistowski także uważa, że byłoby lepiej, gdyby nowo powołani sędziowie SN nie wydawali rozstrzygnięć. Podkreśla, że wyznaczenie im wokand niczego jeszcze nie przesądza. – W sprawach przed SN występują zawodowi pełnomocnicy, którzy przecież mogą skorzystać z przysługujących im instrumentów prawnych – zauważa prezes Izby Cywilnej. Mogą np. składać wnioski, w których żądać będą wyłączenia sędziów. Zawistowski podkreśla, że w korespondencji do nowych sędziów SN zwracał uwagę na odpowiedzialność, jaka na nich ciąży nie tylko wobec stron postępowań, lecz także całego SN. – Jeżeli dziś będzie wiadomo, kiedy zapadnie ostateczne rozstrzygnięcie TSUE, osoby te powinny wziąć ten fakt pod uwagę – podkreśla.
Nieistniejące orzeczenia
Jednak ostatnie zmiany w regulaminie SN wprowadzone przez prezydenta odebrały część uprawnień prezesom poszczególnych izb i oddały je w ręce sędziów. Tak jest jeśli chodzi np. o wyznaczanie terminów rozpraw. Efekt: są już pierwsze orzeczenia wydane przez sędziów SN powołanych po konkursie przeprowadzonym przez obecną KRS. Zapadły w Izbie Karnej oraz Izbie Cywilnej SN. W tej pierwszej, korzystając z uprawnień przewidzianych w regulaminie SN, Wojciech Sych sam wyznaczył sobie na 13 marca termin posiedzenia, podczas którego wydał dwa orzeczenia. Podobnie postąpił Tomasz Szanciło z IC SN. Tego samego dnia wydał jedno orzeczenie.
– Osoby te nie są sędziami SN, więc te orzeczenia należy traktować jako nieistniejące – podkreśla Krystian Markiewicz z Iustitii.
W kontekście sporu o KRS stanowisko ma zająć także Trybunał Konstytucyjny. Wydanie decyzji, którą mieliśmy poznać w zeszłym tygodniu, zanim zbierze się TSUE, odroczył jednak do 25 marca.
Trybunał orzeka na wniosek KRS i senatorów. Celem obu wniosków było danie możliwości sędziom TK, by stwierdzili, że zmiany wprowadzone przez PiS w KRS są zgodne z konstytucją.
Rząd zastanawia się jednak, czy ta decyzja będzie jednoznacznie pozytywna. Jeśli nie – możliwe, że trzeba będzie ustawę o KRS zmieniać.
Takiego automatyzmu nie ma raczej w przypadku
orzeczenia TSUE. Pytania prejudycjalne nie są skargą, jak wniosek Komisji Europejskiej w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym, więc nie ma bezpośredniego zagrożenia karami finansowymi, jak w tamtym przypadku.
Rząd będzie podważał w TSUE zasadność pytań. Już w zeszłym roku gabinet Mateusza Morawieckiego przeprowadził w państwach
UE kampanię z użyciem białej księgi. Opierając się na przykładach rozwiązań ustrojowych z różnych państw UE, dowodził, że zmiany legislacyjne na szczytach sądownictwa w Polsce nie są niczym nadzwyczajnym.
Kampania nie odwiodła Komisji Europejskiej od skargi na ustawę o Sądzie Najwyższym do TSUE. Ale procedura praworządności przeciwko Polsce w Radzie z wniosku Komisji zaczęła buksować. Państwa członkowskie nie kwapią się, by rozstrzygać w tej sprawie.
Skąd się wzięły pytania
Pytania prejudycjalne, którym dziś będzie się przyglądał TSUE, wyłoniły się podczas rozpatrywania przez SN trzech spraw. W pierwszej chodzi o spór, jaki toczy z KRS sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego. Dotyczy on wydania przez radę opinii w sprawie zajmowania przez niego stanowiska. Pozostałe dwie zostały zainicjowane przez sędziów SN, którzy zażądali ustalenia, że ich stosunek służbowy nie przekształcił się w stosunek służbowy sędziów w stanie spoczynku. Wszystkie te sprawy trafiły do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, jednakże zgodnie z nową ustawą o SN powinny być rozpatrywane przez stworzoną od podstaw Izbę Dyscyplinarną. Składy orzekające nabrały jednak wątpliwości, czy izbę tę, która w całości została powołana na skutek konkursów przeprowadzonych przez nową KRS, można traktować jako sąd niezawisły i niezależny w rozumieniu prawa UE. W pytaniach padają mocne stwierdzenia w stosunku do obecnej KRS. Mowa jest o tym, że nie daje ona – z uwagi na ustrojowy model jej ukształtowania oraz sposób działania – rękojmi niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej.