Już czwartą godzinę trwa w piątek niejawne posiedzenie Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, w trakcie którego rozpatrywany jest wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu sędziemu Wojciechowi Łączewskiemu. Pierwsze posiedzenie w tej sprawie odbyło się w połowie lutego.
Wtedy też obrońcy sędziego zwrócili się do sądu, aby ten zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE. Zależało im na tym, by ten orzekł, czy system wymiaru sprawiedliwości w Polsce "w elemencie dyscyplinarnym, spełnia wymogi unijne". Chcieli, by TSUE ocenił - jak mówił wtedy adw. Artur Pietryka - "czy system wymiaru sprawiedliwości w elemencie dyscyplinarnym, czyli dotyczącym sędziów i tego, jak oni pełnią służbę, spełnia wymogi, jakie stawiają przed nim regulacje unijne - Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, ale też polska Konstytucja".
Jak poinformował dziennikarzy PAP i "Gazety Wyborczej" w przerwie w posiedzeniu prok. Marek Pubrat, sąd zdecydował, że nie skieruje do TSUE pytania prejudycjalnego. Powiedział również, że w odpowiedzi na tę decyzję obrona sędziego Łączewskiego wniosła o "umorzenie podstępowania w przedmiocie wydania uchwały o uchylenie immunitetu".
Łączewski to sędzia znany m.in. z tego, że cztery lata temu orzekał w składzie sędziowskim, który skazał m.in. byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego na trzy lata więzienia, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA w tzw. "aferze gruntowej".
Jeżeli sąd zgodzi się na uchylenie mu immunitetu, prokuratura będzie mogła przedstawić sędziemu zarzuty i ewentualnie skierować akt oskarżenia do sądu, przed którym będzie toczyło się postępowanie karne.
Wniosek, który prokuratura skierowała do sądu 21 stycznia, dotyczy złożenia przez Łączewskiego doniesienia o przestępstwie, którego nie było, i składania fałszywych zeznań.