Resort zdrowia uznał, że naruszałoby to prawa osób filmowanych. Takich wątpliwości nie miało MSWiA.
Choć ratownicy medyczni niosą pomoc poszkodowanym w różnego rodzaju wypadkach, bywa, że sami stają się ofiarą agresywnych pacjentów lub gapiów. Do takiego zdarzenia doszło na przykład pod koniec grudnia w Zakopanem. Podpity mężczyzna uderzył ratownika, raniąc go w oko i głowę. Przedstawiciele zespołów ratowniczych alarmują, że z takimi zachowaniami spotykają się często. Oficjalnych statystyk jednak brakuje.
Mimo to Ministerstwo Zdrowia (MZ) dostrzegło problem. Niedawno w resorcie rozważany był wariant wyposażenia ratowników w „kamery nasobne”, które rejestrowałyby przebieg interwencji. Urzędnicy doszli jednak do wniosku, że tego typu rozwiązanie nie jest możliwe.
– Użycie takiego urządzenia w czasie czynności ratunkowych kolidowałoby z prawem pacjenta do poszanowania godności i intymności podczas udzielania mu świadczeń zdrowotnych. Propozycja rejestrowania przebiegu udzielania świadczeń zdrowotnych, zwłaszcza gdy pacjent nie może wyrazić świadomej zgody na takie działanie, budziła poważne zastrzeżenia rzecznika praw pacjenta – mówi Krzysztof Jakubiak z biura prasy i promocji MZ.
Ratownicy zdają się częściowo podzielać tok rozumowania urzędników resortu zdrowia. Uważają jednak, że nie warto całkowicie rezygnować z tego pomysłu. – Można by wyposażyć zespoły w rejestratory, ale o ich użyciu decydowałby za każdym razem kierownik. Na przykład w momencie napaści na członków zespołu, ale już nie w trakcie udzielania świadczeń medycznych – podpowiada Roman Badach-Rogowski z Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratowników Medycznych.
Mimo to resort zdecydował się na inne rozwiązanie – wprowadzi możliwość „natychmiastowego i bezgłosowego powiadamiania dyspozytora medycznego przez zespół ratownictwa medycznego o konieczności wezwania jednostki policji na miejsce zdarzenia”. Taka funkcjonalność miałaby się pojawić w ramach Systemu Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego. – Jej wprowadzenie będzie możliwe po zakończeniu prac nad wersją programu 2.0, którego uruchomienie planujemy na 2021 r. – precyzuje Krzysztof Jakubiak.
Nagrywanie w domach spowoduje masowe skargi do UODO
Podobne wątpliwości – naruszania praw osób filmowanych – nie pojawiły się w MSWiA, które wyposaża policjantów w kamery. Od grudnia 2017 r. do kwietnia 2018 r. prowadzono pilotaż trzech garnizonach: stołecznym, dolnośląskim i podlaskim. Na potrzeby tego programu zakupionych zostało 180 wideo rejestratorów. Testy wypadły pomyślnie, więc zapadła decyzja o kupnie 2110 takich urządzeń w ramach rządowego programu modernizacji służb mundurowych w latach 2018–2019.
– To pierwsza transza. W kolejnych latach będą kupowane kolejne – zapowiedział w sierpniu Jarosław Zieliński, wiceszef MSWiA.
Dziś prawo zezwala na stosowanie „kamer nasobnych” wyłącznie w miejscach publicznych. Aby możliwe było nagrywanie interwencji np. w domach, konieczna jest zmiana przepisów. Na podpis prezydenta czeka ustawa o ochronie danych osobowych przetwarzanych w związku z zapobieganiem i zwalczaniem przestępczości. Jak informuje nas MSWiA, po zmianie przepisów możliwe będzie nagrywanie interwencji policyjnych w miejscach niepublicznych wyłącznie w trzech przypadkach: podczas interwencji domowych, podczas przewozu osób zatrzymanych w policyjnych radiowozach i podczas działań kontrterrorystycznych.
Czy jednak sprzęt, który co do zasady może okazać się przydatny (zwłaszcza gdy pojawiają się spory, co do przebiegu interwencji), nie okaże się problemem, skoro inny resort – z powodu zastrzeżeń natury prawnej – nie zdecydował się na ich zakup? MSWiA odpowiada, że używanie kamer przez policjantów jest „odpowiedzią na oczekiwania społeczne dotyczące transparentności działań policji”. – Chodzi o skuteczność czynności podejmowanych przez funkcjonariuszy przy jednoczesnym poszanowaniu praw osób, wobec których działania te są podejmowane. Podczas interwencji kamery pozwalają w sposób jednoznaczny wyjaśnić sytuacje, w których jest słowo przeciwko słowu – argumentuje resort. Jak dodają urzędnicy, zapis obrazu i dźwięku może być materiałem dowodowym, który posłuży do udokumentowania zgodności z prawem podejmowanych czynności służbowych. – Będzie go można wykorzystywać także podczas postępowań przygotowawczych, skargowych i dyscyplinarnych. Zapisy będą również służyć jako dowód w sprawach ewentualnych naruszeń praw funkcjonariuszy lub osób, wobec których są podejmowane czynności – wskazuje MSWiA.
– Ustawa nie wyjaśnia, dlaczego policja ma nagrywać interwencje w prywatnych domach. Ale jeśli założyć, że chodzi o bezpieczeństwo funkcjonariuszy, to nagrywanie każdej interwencji, także w miejscach niepublicznych, np. związanej z zakłócaniem ciszy nocnej podczas tzw. domówki, w świetle unijnej dyrektywy policyjnej może się okazać nadmiarowe i nieproporcjonalne w stosunku do obranego celu – ocenia Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. Dodaje, że permanentne nagrywanie może doprowadzić do masowych skarg na policję do urzędu ochrony danych osobowych.
Etatów przybywa, stróżów prawa ubywa
Według najnowszych danych (na 1 grudnia ub.r.) polska policja miała 103,3 tys. etatów. Służbę pełniło niespełna 97,9 tys. funkcjonariuszy. W 2016 r. etatów było 102,3 tys., a zatrudnienie wynosiło 99,9 tys. osób. Dawało nam to 263 funkcjonariuszy na 100 tys. obywateli. To wynik poniżej średniej unijnej, która wynosiła wówczas 318 policjantów na 100 tys. mieszkańców.
Z danych Eurostatu wynika, że od 2009 r. liczba policjantów w krajach unijnych się zmniejsza. W 2016 r. w państwach członkowskich służyło ponad 1,6 mln funkcjonariuszy.
Unijny urząd statystyczny podaje także, że w 2016 r. kobiety stanowiły 21,2 proc. policjantów w UE. Tutaj nastąpił wzrost od 2008 r., kiedy to policjantek było 16,7 proc. Dane Eurostatu sygnalizują również spadek wydatków unijnych państw na policję. W 2007 r. kraje członkowskie przeznaczały na ten cel 2,2 proc. ogólnej kwoty wydatków publicznych. W 2016 r. było to 2 proc. Krzysztof Markowski