Urzędnicy mają prawo wymagać od osoby wnioskującej o informację przetworzoną, aby wykazała, że jej udostępnienie przyniesie konkretne efekty dla społeczeństwa. Przekazywanie obywatelom wszystkich żądanych danych na temat funkcjonowania państwa mogłoby nadmiernie urzędników obciążać. Tak wynika z wczorajszego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1330).
Sprawa miała swój początek w bezskutecznych staraniach obywatela o uzyskanie od jednego z urzędów podatkowych danych na temat prowadzonych postępowań karnoskarbowych. Dyrektor jednostki zakwalifikował żądane materiały jako informacje przetworzone, czyli takie, które de facto nie istnieją przed złożeniem o nie wniosku. Ich skompilowanie wymaga bowiem zaangażowania i wysiłku intelektualnego urzędników. Następnie organ zwrócił się do wnioskodawcy o wykazanie, że żądane dane są szczególnie istotne dla interesu publicznego, jak wynika z art. 3 ust. 1 pkt 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej. W odpowiedzi skarżący wyjaśnił, że informacje, których się domaga, pozwolą zweryfikować obiektywność i przejrzystość działań organów kontroli skarbowej (sam był współautorem raportu na temat nadużywaniach jednego z kluczowych przepisów podatkowych). A w konsekwencji przyczynią się także do poprawy funkcjonowania administracji.
Zarówno dyrektor urzędu, jak i sądy administracyjne uznały, że jest to za słabe uzasadnienie. Jak tłumaczyły, o spełnieniu wymogu szczególnej istotności dla interesu publicznego można mówić wtedy, kiedy wnioskodawca zademonstruje, że ma realne możliwości wykorzystania uzyskanych danych dla poprawy funkcjonowania organów państwowych (tak wynika z orzecznictwa). A ich zdaniem status wnioskodawcy tego nie gwarantował. Gdyby był on np. posłem zasiadającym w komisji ustawodawczej, ministrem czy radnym – wtedy rzeczywiście mógłby potencjalnie wpłynąć na praktykę organów kontroli skarbowej w sprawach karnoskarbowych.
Po zamknięciu ścieżki administracyjnej obywatel złożył skargę konstytucyjną do TK, w której kwestionował treść przesłanki szczególnej istotności dla interesu publicznego. Podkreślił, że aby uzyskać informację przetworzoną od urzędu, trzeba de facto pełnić ważne stanowisko publiczne, a do tego wykazać, że żądane dane mają znaczenie dla szerokiego kręgu zainteresowanych. Zdaniem skarżącego taki ogólnikowy, niedookreślony wymóg, restrykcyjnie interpretowany w orzecznictwie, znacząco narusza konstytucyjne prawo do informacji o działalności organów państwowych.
Trybunał stwierdził jednak, że nie ma w tym nic złego, bo ustawa zasadnicza dopuszcza ograniczenie prawa do informacji publicznej ze względu na konieczność ochrony porządku publicznego. Mówiąc najprościej, według TK ustawowa restrykcja gwarantuje, że państwo funkcjonuje sprawnie. Jak podkreśliła na rozprawie sędzia sprawozdawca Julia Przyłębska, ochrona porządku publicznego stałaby się iluzoryczna, gdyby władza musiała poświęcać czas kompilowaniu i udostępnianiu danych kosztem swoich podstawowych kompetencji i zadań. – Prawo do informacji przetworzonej nie może być rozumiane jako nieograniczony instrument pozyskiwania informacji o funkcjonowaniu organów państwowych – dodała sędzia Przyłębska.
Jednocześnie TK zaznaczył, że odmowa udostępnienia takich danych musi zawierać szczegółowe uzasadnienie podjęcia takiej, a nie innej decyzji.

ORZECZNICTWO

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 18 grudnia 2018 r., sygn. akt SK 27/14.