Sprawa dotyczy Moniki Zielińskiej, sędzi Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim. Anonimy zostały wysłane w czerwcu tego roku, kilka dni po ukazaniu się reportażu na portalu Onet, w którym sędzia komentuje ówczesną sytuację w sądzie. W materiale padają zarzuty o stosowaniu mobbingu przez byłego już prezesa wodzisławskiej jednostki (złożył rezygnację). Sama zainteresowana nie ukrywa, że widzi związek między swoim występem a anonimami. Zwłaszcza że, jak relacjonuje, w pismach tych jest mowa o tym, że oceniała innych sędziów, a sama postępuje niezgodnie z prawem. Podkreśla przy tym, że nigdy przedtem nie kierowano wobec niej zarzutów o łapówkarstwo.
Brytyjski rząd spycha obywateli UK na skraj ubóstwa [RAPORT ONZ] >>>>
– To próba wywarcia na sędziów nacisku i zamknięcia im ust – ocenia sędzia Bartłomiej Starosta, przewodniczący prezydium Forum Współpracy Sędziów.
Inaczej na sprawę patrzą prokuratura oraz władze wodzisławskiego sądu. Słyszymy od nich, że sprawa ta nie jest wyjątkowa, zawiadomień tego typu wpływa do sądów sporo, a podejmowane na ich podstawie czynności należą do rutynowych.
Zaniepokojenie mieszkańców
Anonimy podpisane „zaniepokojeni mieszkańcy Wodzisławia Śląskiego” zostały przesłane zarówno do prezesa SR w Wodzisławiu Śląskim, jak i prezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach. Ci wzywają do siebie sędzię Zielińską i odczytują jej anonimy.
– Jestem pewna niemal w stu procentach, że treść tych dwóch pism była taka sama. W obu jest mowa o tym, że mieszkańcy proszą o pomoc w rozwiązaniu „sprawy sędzi Moniki Zielińskiej”. Padają w nich oskarżenia o branie łapówek, mowa jest o tym, że wydaję wyroki „na zamówienie”. Nie są natomiast podane żadne konkretny: nie ma dat, sygnatur akt prowadzonych przeze mnie spraw, nazwisk – relacjonuje sędzia.
Na podstawie tych anonimów prezesi kierują sprawę do prokuratury.
– Gdy do sądu trafia zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, władze sądu są zobowiązane do tego, aby przekazać je odpowiednim organom w celu wyjaśnienia sytuacji – mówi Beata Domagała, wiceprezes Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim. Podkreśla, że tego typu pisma przekazywane są bez żadnych sugestii ze strony kierownictwa sądu i to już odpowiednie organy, takie jak prokuratura, podejmują decyzję co do tego, czy wszcząć postępowanie, czy też odmówić wszczęcia.
– To nie jest nic wyjątkowego, że do sądu wpływają zawiadomienia, w których formułowane są wobec sędziów zarzuty. I jest ich całkiem sporo. Na ich skutek jesteśmy wzywani jako świadkowie do składania zeznań albo do złożenia wyjaśnień w sprawie – tłumaczy wiceprezes wodzisławskiego sądu.
Skrupulatność śledczych
Co ciekawe, prezesi na podstawie anonimów składają zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znieważenia sędziego Moniki Zielińskiej (dochodzenie zostaje umorzone z powodu niewykrycia sprawcy). Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Raciborzu, do której ostatecznie trafia sprawa, postanawia sprawdzić nie tylko tę kwestię, ale także to, czy sędzia jednak nie dopuściła się czynów opisanych w anonimie, a więc czy nie popełniła przestępstwa z art. 228 kodeksu karnego (patrz: grafika).
W ramach tego drugiego postępowania śledczy kierują do prezesa SR w Wodzisławiu Śl. zapytania dotyczące m.in. działalności orzeczniczej sędzi Zielińskiej z ostatnich pięciu lat. Chcą wiedzieć, ile w tym okresie wyroków przez nią wydanych jest zaskarżanych przez strony i w jakim procencie zostały one uchylane. Pytają również o to, czy w ramach kontroli, wizytacji lub lustracji stwierdzono uchylenia w pracy sędzi Zielińskiej i czy prowadzono wobec niej postępowania dyscyplinarne, a jeśli tak, to z jakim skutkiem.
– Badanie dorobku orzeczniczego sędziego wydaje mi się co najmniej dziwne i nietrafne – komentuje prokurator Krzysztof Parchimowicz, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”.
Na tym jednak nie kończą się działania podejmowane w celu zweryfikowania informacji zawartych w anonimach. Funkcjonariusze policji zjawiają się bowiem także w miejscu pracy małżonka sędzi Zielińskiej.
Z etatu na samozatrudnienie. Dlaczego Europejczycy wybierają własny biznes? >>>
– Mąż pracuje w ośrodku wychowawczym dla nieletnich, a ja orzekam w wydziale rodzinnym, gdzie podejmuję również decyzje o skierowaniu nieletnich do tego typu placówek. Jednak sąd orzeka jedynie o tym, że ktoś powinien znaleźć się w ośrodku wychowawczym. Decyzja, do której konkretnie placówki trafi nieletni, należy już do innych organów – zaznacza sędzia Zielińska. Dlatego też nie kryje zdziwienia wizytami policjantów w miejscu pracy męża.
– Nie wiem, w jakim celu były przeprowadzane tego typu czynności. Najwyraźniej chodziło tylko o to, aby przedstawić mnie w złym świetle i popsuć mi i mężowi reputację – żali się sędzia.
Podobnie uważa Bartłomiej Starosta.
– Działanie prokuratury doskonale wpisuje się w obecną sytuację, kiedy to za pomocą widma dyscyplinarek próbuje się zastraszyć tych sędziów, którzy nie boją się zabierać głosu w debacie publicznej – uważa przewodniczący FWS.
W PO w Gliwicach słyszymy natomiast, że wszelkie czynności podejmowane w tej sprawie były standardowe i sprawa nie powinna wywoływać żadnych kontrowersji. Zwłaszcza że ostatecznie prokurator podjął decyzję o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie.
Jak jednak zaznacza prokurator Parchimowicz z anonimami w prokuraturach zazwyczaj postępuje się inaczej.
– Generalnie anonimy są traktowane w prokuraturach z dużą niechęcią. Ja sam tylko raz na podstawie tego typu pisma zleciłem policji przeprowadzenie czynności sprawdzających – podkreśla prezes Lex Super Omnia.
KRS o etyce sędziów