Stołeczni urzędnicy mają wiele uwag do szykowanych zmian w prawie. Niemal wszyscy chcą jednak tego samego: większej ochrony lokatorów i interesu miasta
Stołeczni urzędnicy mają wiele uwag do szykowanych zmian w prawie. Niemal wszyscy chcą jednak tego samego: większej ochrony lokatorów i interesu miasta
/>
– Naszym nadrzędnym celem jest zadbanie o prawa lokatorów i ochrona miejskiego majątku. Jeśli cel ten będzie zbieżny z działaniami komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji, po co na siłę szukać problemów? Nie może być mowy o zawiązywaniu współpracy, bo ratusz i komisja to dwa niezależne od siebie byty, ale nie ma powodu, byśmy okazywali sobie wrogość – mówi DGP Paweł Rabiej, wiceprezydent Warszawy.
Z drugiej strony płynie podobny przekaz. Jeśli tylko miasto będzie działało na rzecz lokatorów, rządząca większość i przedstawiciele PiS w komisji weryfikacyjnej nie będą rzucać stołecznym urzędnikom kłód pod nogi.
Szeregowi urzędnicy liczą, że wreszcie skończą się kłopoty.
– Ostatnie miesiące były nie do wytrzymania. Zamiast zajmować się tym, co ważne i potrzebne dla miasta i ludzi, zajęci byliśmy szermierką z komisją weryfikacyjną – opowiada nam jeden z urzędników zajmujących się sprawami reprywatyzacyjnymi w stołecznym ratuszu.
DGP jako pierwszy poinformował o projekcie nowelizacji ustaw o komisji weryfikacyjnej oraz o gospodarce nieruchomościami. W dzień po naszej publikacji posłowie PiS złożyli go do laski marszałkowskiej. Jego podstawowym celem jest rozszerzenie katalogu podstaw umożliwiających wydawanie decyzji o odmowie ustanowienia prawa użytkowania wieczystego na rzecz poprzedniego właściciela gruntu. Mówiąc prościej: ochrona lokatorów mieszkających w budynkach, które ktoś chciałby przejąć na mocy dekretu Bieruta.
Kluczowa zmiana dotyczyć ma art. 214a ustawy o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 121 ze zm.). Nowo dodany pkt 6 art. 214a ma stanowić, że odmówić zwrotu będzie można również z uwagi na zajmowanie lokalu przez lokatora w rozumieniu ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie kodeksu cywilnego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1234 ze zm.). Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego pojęcie to należy definiować szeroko i obejmuje ono m.in. osoby użyczające lokal, które nie mają zawartej żadnej umowy z gminą. Możliwa stanie się więc odmowa zwrotu nieruchomości z tego powodu, że w budynku zarządzanym przez miasto zamieszkują ludzie.
Warszawscy urzędnicy patrzą na projekt nowelizacji z nadzieją. Paweł Rabiej podkreśla, że kierunek zmian jest słuszny, choć – rzecz jasna – ratusz ma swoje uwagi i jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.
– Wprowadzenie sugerowanych przez nas poprawek pozwoliłoby jeszcze lepiej zadbać o miejski majątek, a także rozszerzyć ochronę praw lokatorów – przekonuje wiceprezydent.
Przede wszystkim urzędnicy chcieliby dostać wreszcie skuteczne narzędzie do sprawowania zarządu nad przejmowanymi nieruchomościami. Specorgan kierowany przez Patryka Jakiego może w decyzji administracyjnej nakazać gminie przejęcie zarządu nad nieruchomością. Sęk w tym, że powstawały niesnaski. Przedstawiciele komisji mówili, że miasto powinno już w najlepsze zarządzać obiektem, a ratusz odpowiadał, że nie ma takiej faktycznej możliwości, zaś dotychczasowi zarządcy nie chcieli wcale wydawać nieruchomości. Projektowana zmiana zakłada z jednej strony powstanie z mocy prawa obowiązku gminy lub Skarbu Państwa przejęcia zarządu, z drugiej – powstanie obowiązku niezwłocznego wydania nieruchomości przez osobę, której dotyczy decyzja reprywatyzacyjna, jej następcę prawnego lub dotychczasowego zarządcę. Ratusz postuluje, by działanie niezgodne z prawem było obarczone sankcją. W przeciwnym razie nic się nie zmieni.
Magistrat chce także rozszerzyć definicję tzw. śpiochów, czyli nieruchomości przejmowanych przez miasto, po które nikt się nie zgłasza od lat.
I kwestia najważniejsza: ratusz przekonuje, że jest gotów wypłacić część odszkodowań i zadośćuczynień przyznanych przez komisję weryfikacyjną. Warunkiem jest stworzenie odpowiednich ram prawnych. Obecnie – jak wskazuje Paweł Rabiej – urzędnicy decydujący o wypłacie narażaliby się na odpowiedzialność w rozumieniu ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1458 ze zm.). Dlatego ustawowo powinna zostać stworzona możliwość utworzenia w magistrackim budżecie specfunduszu. Rozwiązać trzeba też kwestię związku decyzji o przyznaniu wypłaty określonej osobie z decyzją administracyjną dotyczącą nieruchomości, na podstawie której możliwe jest uznanie kogoś za poszkodowanego. Jak słyszymy, stołeczni urzędnicy nie chcą teraz wypłacać pieniędzy, gdyż decyzje administracyjne na ogół są nieprawomocne. Co więc należałoby zrobić w sytuacji, w której środki zostałyby przelane na rzecz wskazanej w decyzji odszkodowawczej osoby, a następnie sąd uznałby, że nie zaistniała przesłanka do uznania, iż ktokolwiek poniósł szkodę? To też – jak podkreśla ratusz – ustawodawca musi rozwiązać.
– Nie jest jednak tak, że a priori odmawiamy wypłaty. Gdy ustawodawca wprowadzi przepisy zapewniające bezpieczeństwo urzędnikom, każda z decyzji odszkodowawczych wydanych przez komisję zostanie przeanalizowana. Zasiadając w komisji weryfikacyjnej, osobiście byłem za przyznaniem odszkodowań i zadośćuczynień w części przypadków – podkreśla Paweł Rabiej.
Paradoksalnie jednak nie wszystkich zawieszenie broni między ratuszem a komisją cieszy. Marcin Kierwiński, szef warszawskich struktur Platformy Obywatelskiej, przypomina, że komisja jest organem powołanym i działającym niezgodnie z konstytucją. Z tego powodu przecież nie stawiała się przed nią poprzednia prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
– Prezydent Rabiej podjął się trudnego zadania wypracowania systemowych rozwiązań rozwiązujących problemy reprywatyzacyjne. Nie jest to proste, ale nie ma zgody na działania punktowe, które będą tylko uwiarygadniały wyczyny specorganu kierowanego przez pana Jakiego. Komisja ta głównie robiła medialne show, a nie rozwiązywała prawdziwe bolączki Polaków – zaznacza poseł Kierwiński.
– Systemowym rozwiązaniem, które realizowała Hanna Gronkiewicz-Waltz, było przechodzenie w spór sądowy z wszystkimi lokatorami, którzy otrzymali od komisji decyzje o odszkodowaniu. Mam nadzieję, że Rafał Trzaskowski w przeciwieństwie do Marcina Kierwińskiego nie będzie chciał brać lokatorów jako zakładników politycznych – ripostuje Sebastian Kaleta (PiS), wiceprzewodniczący komisji.
A co z uwagami ratusza do projektu nowelizacji? Słyszymy, że „są godne rozważenia”, z naciskiem na możliwość ich wprowadzenia. Warunkiem jednak jest to, by Rafał Trzaskowski zapewnił, iż przyjęcie poprawek magistratu doprowadzi do wypłaty odszkodowań poszkodowanym lokatorom.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama