Pod pozorem spraw odszkodowawczych od wielu lat dokonywana jest sądowa reprywatyzacja z wykorzystaniem, a raczej nadużyciem, instytucji prawa i procesu cywilnego.
Rolą sądów w Rzeczypospolitej Polskiej jest sprawowanie wymiaru sprawiedliwości. W nauce prawa pod tym pojęciem rozumie się działalność polegającą na wymierzaniu kar bądź rozstrzyganiu konfliktów prawnych lub spraw niekonfliktowych w sferze konstytucyjnych wolności lub praw człowieka i obywatela w celu zabezpieczenia przestrzegania i realizowania obowiązujących norm prawnych.
Zasada sądowego wymiaru sprawiedliwości została wyrażona wprost w art. 175 ust. 1 Konstytucji RP. Wynika z niej, że wymiar sprawiedliwości należy do władzy sądowniczej, nie zaś do ustawodawczej, którą sprawują Sejm i Senat, czy też do władzy wykonawczej, którą sprawują prezydent i Rada Ministrów. Z zasady sądowego wymiaru sprawiedliwości wynika też, że nawet oczywiście wadliwe orzeczenie nie może zostać uchylone, zmienione, unieważnione, uznane za niezgodne z prawem przez organ inny niż sąd. Organy władzy wykonawczej i ustawodawczej nie mogą kwestionować skuteczności orzeczeń sądowych oraz uznawać ich za „nieistniejące”.
Z Konstytucji RP wynika również zasada, że sądy mogą sprawować inne zadania niż te ze sfery wymiaru sprawiedliwości, tylko jeśli stanowią tak przepisy konstytucji.
Ocena (nie)prawna
Wymiar sprawiedliwości niewątpliwie nie obejmuje polityki historycznej, a przepisy konstytucji nie uprawniają sądów do takiej działalności. Kwestia ta nie jest jednak tak oczywista, jak mogłoby się to wydawać, zważywszy, że w wypowiedziach sądów coraz częściej można się spotkać z ocenami pozaprawnymi, niezwiązanymi ze sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości.
Fakty związane z historią Polski w przypadku, gdy są to fakty powszechnie znane (art. 227 k.p.c.), powinny być uwzględniane przy stosowaniu prawa, o ile mają znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy (wyrok SN z 16 stycznia 2002 r., sygn. akt IV CKN 629/00). Zastrzeżenia budzą te sytuacje, w których sądy przy okazji rozpoznawania spraw cywilnych formułują wnioski, które nie mają znaczenia dla sprawy, a nadto dotyczą faktów kontrowersyjnych, budzących sprzeczne emocje oraz spory wśród historyków. Sprzeciw budzą oceny ahistoryczne oraz takie, które stanowią próbę fałszowania historii.
Pozwany Skarb Państwa
Polityka historyczna obecna jest zwłaszcza w sprawach reprywatyzacyjnych, w których Skarb Państwa występuje po stronie pozwanej. W praktyce względy pozaprawne – jednostronne postrzeganie czasów „słusznie minionych” i nie zawsze usprawiedliwiona negatywna ocena działania państwa i jego funkcjonariuszy w okresie przed 1989 r. – mają wpływ zarówno na sferę prawa, jak i faktów.
Przy braku dowodów, sądy nadużywają domniemania faktycznego (art. 231 k.p.c.). Na podstawie ogólnych ocen dotyczących funkcjonowania państwa w czasach minionych formułują oceny dotyczące praktyki poszczególnych organów (funkcjonariuszy) i, przy braku realnych przesłanek, formułują wnioski szczegółowe odnoszące się do konkretnych zdarzeń, czynów. W tego typu sprawach sądy prowadzą z urzędu postępowanie dowodowe, przerzucają ciężar dowodu na Skarb Państwa, wymagają dowodzenia faktów negatywnych czy też stuprocentowej pewności w sytuacjach, gdy od innych podmiotów wymaga się tylko wysokiego prawdopodobieństwa. Z urzędu poszukują zdarzeń, które mogą rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa, orzekają z naruszeniem art. 321 par. 1 k.p.c. (sąd nie może wyrokować co do przedmiotu, który nie był objęty żądaniem, ani zasądzać ponad żądanie) itd. Negatywny stosunek do państwa w sprawach reprywatyzacyjnych przekłada się też na ocenę dowodów, co ma istotne znaczenie, zwłaszcza gdy oceny tej dokonuje sąd II instancji ze względu na brak możliwości jej kwestionowania w postępowaniu kasacyjnym z art. 3983 par. 3 k.p.c.
Jeżeli chodzi o sferę prawa materialnego, to negatywna ocena funkcjonowania państwa ma wpływ na stosowanie przepisów regulujących przedawnienie (np. ideologia zawieszenia wymiaru sprawiedliwości), nadużycie prawa, związek przyczynowy, rozmiar uszczerbku podlegającego naprawieniu oraz na wykładnię przepisów regulujących przesłanki przejęcia (nabycia) nieruchomości na rzecz państwa. Sądy, żonglując chociażby związkiem przyczynowym, zasądzają wielomilionowe odszkodowania na koszt podatników w sprawach, w których szkoda w sposób oczywisty nie pozostaje w związku z działaniami państwa, z którymi powodowie łączą jej powstanie (zob. uchwała SN z 28 marca 2018 r., sygn. akt III CZP 46/17).
W sprawach reprywatyzacyjnych sądy stosunkowo często uwzględniają roszczenia oczywiście przedawnione, uznając obronę pozwanego za nadużycie prawa. W istocie pod pozorem spraw odszkodowawczych od wielu lat dokonywana jest sądowa reprywatyzacja z wykorzystaniem, a raczej nadużyciem, stosownych instytucji prawa i procesu cywilnego.
Trzeba podkreślić, że po roku 1944 państwo przejęło majątki nie tylko przedstawicieli elit narodu polskiego, w tym ziemiaństwa, lecz również – w ramach swoistej, w pewnym stopniu słusznej zemsty, usprawiedliwionej prawem łupu wojennego – majątki poniemieckie, a w tym Rzeszy Niemieckiej, osób, które w czasie wojny zachowały się w sposób niegodny, volksdeutschów, zdrajców narodu, osób zbiegłych do nieprzyjaciela, skazanych prawomocnie za pomoc udzieloną okupantom ze szkodą dla państwa lub miejscowej ludności. Warto też przypomnieć, że na podstawie dekretu z 27 lipca 1949 r. państwo przejęło w szczególności majątki osób, które wzięły udział w mordach na ludności polskiej na Wołyniu oraz na terytorium obecnych województw lubelskiego i podkarpackiego, majątki banderowców, melnykowców, bulbowców oraz osób, które ich działania czynnie wspierały. Nie tylko litera prawa, lecz również sprawiedliwość dziejowa wymaga, aby roszczenia tych osób były oddalane.
Moralnie słuszne?
Dlatego też w sprawach reprywatyzacyjnych sądy powinny zachować umiar i rozwagę w formułowaniu negatywnych ocen wobec państwa i jego funkcjonariuszy. Nie do przyjęcia jest bezrefleksyjne otaczanie opieką wszystkich przedstawicieli mniejszości narodowych i ich następców prawnych. Pogląd, że wobec tych osób istniał stan zawieszenia wymiaru sprawiedliwości, a obrona pozwanego Skarbu Państwa stanowi nadużycie prawa, jest nie do przyjęcia.
Przykładem wypaczania historii jest stanowisko Sądu Apelacyjnego w Lublinie wyrażone w postanowieniu z 13 lipca 2018 r. (sygn. akt I ACz 555/18) w którym stwierdzono, że: „charakter roszczenia z punktu widzenia zasad moralnych jest słuszny, albowiem babka powodów była bezsprzecznie ofiarą akcji «Wisła» i w związku z tą akcją utraciła swoje gospodarstwo rolne”. Dokonana przez sąd ocena historyczna i moralna jest kontrowersyjna, a mówienie o ofiarach akcji „Wisła” jest swoistą prowokacją, zważywszy na ofiary rzezi wołyńskiej. Rzeczywiste ofiary. Babka powodów nie została zamordowana i dożyła sędziwego wieku. Objęto ją akcją przesiedleńczą, podczas której nie doznała żadnego uszczerbku na zdrowiu, a przynajmniej sąd nie poczynił takich ustaleń. Z akt sprawy wynika natomiast, że do roku 1947 r. mieszkała na terenie kontrolowanym przez oddziały UPA objętym ciężkimi walkami między UPA i AK, na którym ludność polska została wymordowana albo ewakuowana. Z zeznań powodów wynikało z kolei, że ich dziadek zginął w czasie wojny, ponoć w niewyjaśnionych okolicznościach.
Rozpoznając sprawę, sąd powinien uwzględnić powszechnie znane fakty historyczne związane z genezą, przyczynami i skutkami akcji „Wisła”. Niewątpliwie jej przeprowadzenie skutkowało zaprzestaniem przez UPA mordów na ludności polskiej. Ocena powinna dotyczyć całokształtu okoliczności sprawy, konkretnych zdarzeń, czynów rozważanych w kontekście przesłanek odpowiedzialności deliktowej Skarbu Państwa, ale również okoliczności świadczących o nadużyciu prawa przez powodów. Oceny pozaprawne i ahistoryczne nie powinny mieć miejsca, bowiem nie na tym polega wymierzanie sprawiedliwości.