PiS oczekuje, że Komisja Europejska wycofa skargę z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ale plany może pokrzyżować NSA.
PiS oczekuje, że Komisja Europejska wycofa skargę z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ale plany może pokrzyżować NSA.
Podważenie wszystkich decyzji podjętych przez obecną KRS, w tym nominacji do sądów powszechnych – taki może być skutek skierowanych do Trybunału Sprawiedliwości UE pytań prejudycjalnych. O ile oczywiście unijny sąd uzna, że KRS została powołana w sposób nieprawidłowy. – Skoro decyzję wydaje organ do tego nieuprawniony, to tej decyzji po prostu nie ma – stwierdza dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego. Dodaje, że takie orzeczenie TSUE spowodowałoby olbrzymi chaos.
– Będzie to podstawa do kwestionowania składów sędziowskich, w których zasiadają sędziowie powołani po przeprowadzeniu konkursu przez obecną KRS - zauważa.
W piątek w ekspresowym tempie Senat przyjął i przesłał do podpisania prezydentowi Andrzejowi Dudzie ustawę cofającą część personalnych roszad w Sądzie Najwyższym. Przywraca ona do orzekania i na funkcje sędziów odesłanych w stan spoczynku z powodu ukończenia 65. roku życia. Prawo i Sprawiedliwość oczekuje, że Komisja Europejska wycofa teraz skargę z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jednocześnie w obozie rządzącym pojawiała się obawa, że ostatnie działania Naczelnego Sądu Administracyjnego mogą podważyć zmiany w Sądzie Najwyższym dokonane na podstawie ustawy przygotowanej przez prezydenta. NSA pyta TSUE, czy powoływanie KRS przez ciało polityczne, czyli Sejm, jest dopuszczalne.
Ewentualne zakwestionowanie statusu KRS natychmiast rodzi pytanie, co ze wskazanymi przez radę kandydatami na sędziów, w tym do Sądu Najwyższego, którym prezydent wręczył już nominacje. – W mojej ocenie pociągałoby to nieważność całej procedury powołania sędziów wybranych niezgodnie z konstytucją i konieczność powtórzenia wyboru. Wręczenie przez prezydenta nominacji nie konwaliduje ich wyboru – mówi Borys Budka z PO. To mogłoby oznaczać zakwestionowanie personalnego składu dwóch nowych izb w SN: Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej, na których bardzo zależy PiS. Sędziów do tych izb trzeba by wybierać od nowa przez nową KRS.
– Tak naprawdę te konsekwencje są obecnie bardzo trudne do przewidzenia. Niestety, obawiam się, że jakie by orzeczenie TSUE nie było, to i tak będziemy mieli do czynienia z ogromnym chaosem – mówi dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.
PiS widzi, że spór przenosi się na zupełnie nowe pole i sprawa jest poważna. – To czysty makiawelizm ze strony sędziów NSA, nam zarzucali polityzację, a sami robią to samo – mówi polityk.
Wydaje się, że niebezpieczeństwo dostrzegli nie tylko politycy obozu rządzącego, ale także sama KRS. Ta bowiem postanowiła zastosować taktykę ucieczki do przodu i zaskarżyć przepisy, na podstawie których została obsadzona, do polskiego Trybunału Konstytucyjnego. W radzie powstał już zespół, który ma przygotować wniosek. Sędziowie KRS liczą, że jeśli trybunał orzeknie konstytucyjność zasad wyboru, wzmocni to jej pozycję. Za ten krok rada została zresztą pochwalona przez ministra sprawiedliwości.
– W ten sposób KRS występuje do TK o wydanie zaświadczenia o niekaralności – ironizuje dr Ryszard Balicki. Jego zdaniem jest to dowód na brak logiki zarówno rady, jak i obozu rządzącego. – Jeżeli KRS traktuje na poważnie swoje wątpliwości, to powinna do czasu wydania rozstrzygnięcia zawiesić swoją działalność – zauważa ekspert.
Jeżeli weźmie się pod uwagę, w jakich warunkach zapadła decyzja o zaskarżeniu przepisów do TK, można odnieść wrażenie, że jest to próba uprzedzenia ewentualnego orzeczenia TSUE. Zwłaszcza że żywo zainteresowany skierowaniem takiego wniosku był obecny podczas czwartkowych obrad KRS minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Tyle, że najprawdopodobniej będzie to próba nieskuteczna.
– Przesądzenie o zgodności z wewnętrznym porządkiem prawnym państwa członkowskiego nie może stanowić tarczy przed badaniem danego rozwiązania pod kątem jego zgodności z porządkiem unijnym. Wynika to z prawa unijnego, a zwłaszcza z dotychczasowego orzecznictwa TSUE – tłumaczy prof. dr hab. Maciej Gutowski, adwokat.
Innymi słowy: orzeczenie TK, nawet jeśli uprzedzi rozstrzygnięcie unijnego trybunału i będzie po myśli KRS i Zbigniewa Ziobry, nie spowoduje, że TSUE powstrzyma się przed badaniem przepisów o wyborze sędziów do KRS. O ile oczywiście uzna, że ma do tego kompetencje.
– Już raz, badając sprawę portugalskich sędziów, TSUE przesądził, że może oceniać kwestie związane z ustrojem wymiaru sprawiedliwości. Dlatego też wydaje się, że i na gruncie pytań NSA może uznać, że ma kompetencje do oceny przepisów kształtujących skład KRS, a więc organu, który ma wpływ na to, kto zostanie sędzią i będzie ten wymiar sprawiedliwości kształtował – mówi prof. Gutowski.
Konsekwencje ewentualnego orzeczenia TSUE podważającego zgodność ze standardami unijnymi ukształtowania rady są obecnie bardzo trudne do przewidzenia. – W razie takiego orzeczenia z pewnością rodzić się będą pytania, co z decyzjami podejmowanymi przez nieprawidłowo powołany organ, co z powołaniami sędziowskimi, w tym obsadą nowych izb SN. W toku głębokich i skomplikowanych analiz prędzej czy później na te pytania trzeba będzie odpowiedzieć na gruncie prawa unijnego, krajowego z konstytucją na czele oraz orzeczeń TSUE i polskich sądów – zastanawia się prof. Gutowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama