Przez brak precyzji przepisów można pozbawić obywatela czynnego i biernego prawa wyborczego.
Piotr Krupa z Podkowy Leśnej chciał wystartować w tegorocznych wyborach samorządowych na radnego w okręgu 14. Jego kandydatura nie została jednak uwzględniona. Dlaczego? Jako że nie jest zameldowany w Podkowie, zgodnie z art. 19 kodeksu wyborczego zgłosił się z wnioskiem o wpisanie na listę wyborców, załączając m.in. kopię umowy o wynajem mieszkania, w którym przebywa. Wójt odmówił. W takiej sytuacji obywatel ma prawo złożyć skargę do sądu – za pośrednictwem urzędu. Krupa ją złożył, ale skarga trafiła do sądu za późno.
Rzecz rozbiła się o art. 20 par. 4 kodeksu wyborczego. Osoba, której odmówiono wpisania na listę wyborców w danej miejscowości, może się odwołać od decyzji do sądu rejonowego za pośrednictwem wójta, a wójt przekazuje sądowi niezwłocznie skargę wraz z decyzją i aktami sprawy. Tyle że kodeks nie precyzuje, ile – godzin czy dni – oznacza to słowo, co może wobec obywateli powodować znamienne skutki: jeśli „niezwłocznie” przeciągnie się do kilkunastu dni, mogą stracić okazję, aby samemu wybierać bądź zostać wybranym.
– Faktycznie, kodeks wyborczy zawiera w tym zakresie nieścisłość, co zemściło się na kandydacie – mówi DGP sędzia Wojciech Hermeliński, przewodniczący PKW. – Lepiej by było, żeby przepis enumeratywnie precyzował tę kwestię – zaznacza sędzia i przyznaje, że DGP jako pierwszy zwrócił uwagę na takie zagrożenie, które niezależnie od tego, czy wynika z przeoczenia, czy ze złej woli, daje sposobność do psucia demokracji.

Badanie wniosku

Był 24 września, godzina mniej więcej 19.15. Pod posesję przy ul. Króliczej w Podkowie Leśnej podjechał policyjny radiowóz z włączoną sygnalizacją świetlną. Funkcjonariusz, który nim przyjechał, rozpytywał, czy mieszka tu Piotr Krupa.
– Wystraszyłam się, pomyślałam, że wydarzyło się coś złego – opowiada pani Katarzyna, od której mężczyzna wynajmuje część nieruchomości (na co przedstawił umowę). Potwierdziła, ale na pytanie, czy lokator akurat jest w mieszkaniu i jak często w nim bywa, odparła, że nie zwykła inwigilować sąsiadów. Policjant pokręcił się po kamieniczce i poszedł.
Sędzia Hermeliński podkreśla, że zgodnie ze wspomnianym art. 20 kodeksu wyborczego przed wydaniem decyzji o wpisie na listę lub jego odmowie wójt ma obowiązek sprawdzić, czy dana osoba faktycznie mieszka tam, gdzie podała.
– Ale zwykle wystarczają do tego standardowe dokumenty, np. właśnie umowa najmu – zauważa sędzia. Jego zdaniem w tym przypadku mamy do czynienia z pewną nadgorliwością w postaci angażowania funkcjonariuszy policji, niemniej lokalny włodarz ma prawo – gdy w miejscowości nie ma straży miejskiej – poprosić ich o pomoc.
26 września Piotr Krupa otrzymał z Urzędu Miasta datowaną na 24 września decyzję nr 40/2018, w której burmistrz Podkowy Leśnej odmawia wpisania go do rejestru wyborców miasteczka, powołując się właśnie na art. 20 kodeksu wyborczego. „Posterunek policji w Podkowie Leśnej po przeprowadzeniu ustaleń poinformował, iż nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, aby pan Piotr Krupa zamieszkiwał w Podkowie Leśnej w przedmiotowym lokalu. Mieszkańcy widują go jedynie sporadycznie” – napisano w uzasadnieniu decyzji. Zdaniem burmistrza przedstawienie umowy najmu ani poświadczenie przez właścicielkę lokalu nie wystarcza, by dowieść faktycznego zamieszkiwania pod podanym adresem. Później w rozmowie telefonicznej burmistrz Artur Tusiński powie mi, że może jest przewrażliwiony, ale istniało realne niebezpieczeństwo, że przyjezdni z Warszawy mogli wpłynąć na wybory, zakłócając ich wynik. I na przykład powodując wchłonięcie Podkowy przez stolicę.

Sporna data

Ciekawą kwestią w tej historii jest również to, że decyzja odmowna, w której argumentem były ustalenia policji, jest datowana na 24 września 2018 r. Urząd miasta w tym dniu był czynny do godz. 18, a urzędniczka, która ją sporządziła i przekazała burmistrzowi do podpisu, zapewniła Krupę, że tego dnia nie została w pracy po godzinach (podobne wnioski można wyciągnąć z rozmowy, jaką przeprowadziła z reporterką TVP Anną Sarzyńską). Czynności sprawdzające policja podjęła natomiast po godz. 19. Burmistrz zapewnił mnie z kolei, że tego dnia pracował w nocy, już po godzinach, podobnie jak urzędniczka. Poproszony o przedstawienie korespondencji, jaką prowadził z policją w celu uzyskania od niej pomocy – odmówił, argumentując, że dotyczy ona spraw prywatnych, które nie podlegają pod ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Zapytałam więc policję, w jakich godzinach funkcjonariusze robili wywiad środowiskowy przy ul. Króliczej 1 w Podkowie i na czyje polecenie. Aspirant sztabowy Katarzyna Zych, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Mazowieckim, odpowiedziała tylko, że takie sprawdzenie rzeczywiście miało miejsce, jednak nie jest w stanie ustalić, w jakich odbyło się godzinach. Zapewniła też, że w notatnikach służbowych policjantów, którzy byli na miejscu, nie ma takich informacji. Jest to niezgodne z pkt 4 par. 4 Wytycznych nr 2 komendanta głównego z 26 czerwca 2007 r. w sprawie zasad ewidencjonowania, wypełniania oraz przechowywania notatników służbowych („wpisy dotyczące poszczególnych czynności powinny być krótkie, rzeczowe, i zawierać dane niezbędne do opracowania innej dokumentacji, a w szczególności: czasu przyjęcia zgłoszenia, miejsca oraz czasu rozpoczęcia i zakończenia poszczególnych czynności”).
Jedna kwestia to okoliczności, w których policja poczyniła swoje ustalenia – przed czy po tym, jak burmistrz podpisał i wysłał decyzję. W tej sprawie Piotr Krupa i Małgorzata Stępka, pełnomocnik KWW Podkowa dla Pokoleń, która chciała wysunąć jego kandydaturę, zamierzają zgłosić prokuraturze podejrzenie popełnienia przestępstwa wyborczego z art. 248 k.k. – „Kto w związku z wyborami do Sejmu, do Senatu, wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wyborami do Parlamentu Europejskiego, wyborami organów samorządu terytorialnego lub referendum: 1) sporządza listę kandydujących lub głosujących z pominięciem uprawnionych lub wpisaniem nieuprawnionych, 2) używa podstępu celem nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych (…) podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech”.

Decyzja sądu

Ciekawszą kwestią – gdyż może dotyczyć większej liczby wyborców i kandydatów – jest przywoływany już art. 20 kodeksu wyborczego. To w tej sprawie Krupa poskarżył się do sądu na odmowną decyzję burmistrza – za pośrednictwem urzędu miasta. Zanim jego skarga trafiła do sądu, minęło 11 dni. Przy czym z urzędu miasta została wysłana 8 lub 9 października (pieczątka na kopercie jest nieco rozmazana), tymczasem pismo, jakie urząd dołączył do skargi, datowane jest na 4 października. W efekcie przesyłka ze skargą do sądu w Grodzisku Mazowieckim trafiła dopiero 15 października. Tego samego dnia sąd nakazał wpisanie Piotra Krupy na listę wyborców. Było już jednak za późno, żeby ten mógł kandydować – terminy minęły.
Czy 11 dni spełnia wymogi niezwłoczności wymaganej przez kodeks? – pytam Wojciecha Hermelińskiego.
– Na pewno nie, choć przy braku dookreślenia trudno tutaj czynić komuś z tego tytułu zarzut – odpowiada sędzia. I dodaje, że on osobiście wyobraża sobie wypełnienie tego nakazu niezwłoczności w ten sposób, że jakiś urzędnik miejski bierze stosowne pisma do teczki i udaje się do sądu, aby złożyć je w biurze podawczym. Procedurę należałoby jednak wpisać do kodeksu. Co się stanie, jeśli burmistrz przekaże skargę do sądu tego samego dnia, ale za pośrednictwem Poczty Polskiej? Wówczas będzie z pewnością działał w trybie niezwłoczności, ale pomimo to kodeksowy zamysł nie zostanie spełniony.
Jak zauważa mec. Dawid Biernat, gdyby można było dowieść, iż to z winy lokalnego włodarza niedoszły kandydat nie został wpisany na czas na listę, można by skorzystać z art. 417 kodeksu cywilnego i wystąpić o odszkodowanie. Paragraf 1 tego przepisu mówi, iż za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej odpowiedzialność ponosi Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego, lub inna osoba prawna wykonująca tę władzę z mocy prawa.
Uniknąć takich problemów pozwoliłoby określenie w przepisach czasu, w którym skarga powinna trafić do sądu (a nie zostać przekazana). Dlaczego ustawodawca zdecydował się zamiast tego wpisać niedookreślone „niezwłocznie”, podczas gdy w tym samym artykule precyzyjnie wylicza, że na złożenie skargi wyborca ma trzy dni od momentu odebrania odmowy, sąd zaś musi ją rozpatrzyć w trzy dni od chwili wpłynięcia?
Określeniem „niezwłocznie” zajmował się Sąd Najwyższy. Nigdy jednak nie rozpatrywał przepisów zawartych w kodeksie wyborczym, lecz np. zapisy kodeksu cywilnego. Stwierdził, że terminu tego użytego w art. 455 k.c. nie należy utożsamiać z terminem „natychmiastowo”, „niezwłocznie” oznacza bowiem termin realny, mający na względzie okoliczności miejsca i czasu, a także regulacje zawarte w art. 354 i art. 355 k.c. (wyrok z 30 czerwca 2011 r., sygn. akt II CSK 293/06, LEX nr 45314).
Mecenas Biernat przypomina, że o tym, co może oznaczać określenie „niezwłoczny”, głośno się zrobiło pod koniec 2015 r., kiedy media spekulowały o nim w odniesieniu do art. 190. ust. 2 Konstytucji RP („Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawach wymienionych w art. 188 podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony. Jeżeli akt nie był ogłoszony, orzeczenie ogłasza się w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej «Monitor Polski»”). Ówczesna premier odmówiła wtedy opublikowania orzeczenia TK z 3 grudnia 2015 r.
– Używając takich wyrażeń, jak niezwłocznie, natychmiast itp., ustawodawca godzi się na to, że ich interpretacja będzie zależała od konkretnego przypadku – zauważa mec. Biernat.