29 zakładów karnych i aresztów śledczych zniknie w tym roku z mapy kraju. Ma to dać oszczędności, które pójdą m.in. na podwyżki pensji funkcjonariuszy. Ale i tak system się chwieje.
29 zakładów karnych i aresztów śledczych zniknie w tym roku z mapy kraju. Ma to dać oszczędności, które pójdą m.in. na podwyżki pensji funkcjonariuszy. Ale i tak system się chwieje.
14 jednostek już przekształcono w oddziały zewnętrzne, 14 zlikwidowano, z końcem listopada Zakład Karny w Warszawie-Białołęce połączony zostanie z aresztem śledczym – dowiedział się DGP. Jedną ze zlikwidowanych placówek jest Areszt Śledczy w Lubaniu – pochodzące z XIX w. budynki już zostały wystawione na sprzedaż i czekają na kupca, który urządzi tam np. hotel.
Jak wyjaśnia ppłk Elżbieta Krakowska, rzecznik prasowy dyrektora generalnego Służby Więziennej, te zmiany wpisują się w reformę więziennictwa zapowiadaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Chodzi o pozbycie się małych, wyeksploatowanych jednostek penitencjarnych. – W Polsce ponad połowę więzień zbudowano przed II wojną światową, są zakłady karne, które liczą ponad 200 lat. Prace modernizacyjne i remontowe w nich wymagały zgody konserwatora zabytków i ogromnych środków finansowych. Ich likwidacja przyniosła korzyści nie tylko ekonomiczne, ale też poprawę warunków pełnienia służby przez funkcjonariuszy i warunków byto wych osadzonych – przekonuje rzecznik. Pozostałe 14 przekształconych weszło w skład innych, większych aresztów śledczych (AŚ) i zakładów karnych (ZK), co pozwala zaoszczędzić choćby na administracji.
/>
Zmiany oznaczają zlikwidowanie 2775 miejsc dla osadzonych, jednak zdaniem ppłk Krakowskiej funkcjonariusze i pracownicy Służby Więziennej nie stracą pracy. – Pozyskano 1008 etatów funkcjonariuszy i ok. 80 etatów cywilnych, które zostały rozdysponowane do innych jednostek – tłumaczy. Osadzeni zaś zostali przeniesieni do innych ZK i AŚ. – W placówkach przebywa dziś ponad 73 tys. osadzonych, a liczba wszystkich miejsc to ponad 83 tys. – podaje rzeczniczka, zapewniając, że nie ma problemu przeludnienia.
Mają powstać klasy profilowe w liceach, gdzie uczyłaby się przyszła kadra ZK
Tyle że co roku przybywa skazanych, którzy nie zgłosili się do wykonania kary, choć dostali wezwania, by stawili się w jednostce penitencjarnej. Począwszy od 2004 r. do końca 2017 r. ich liczba zwiększyła się o 11 753 osób. Przy czym największy skok nastąpił w latach 2005–2007, czyli „za pierwszego Ziobry” – o 4310 osób. Dziś jest ich ok. 40 tys. Do tego dochodzi ok. 20 tys. skazanych, którzy jeszcze nie dostali wezwania do odbycia kary. Nadzór elektroniczny nie poprawi sytuacji, bo dotyczy tylko 5 tys. skazanych. Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada wprowadzenie zmian w prawie, które jeszcze zwiększą liczbę osób za kratami: to m.in. „klaps penitencjarny”, czyli możliwość wsadzenia pierwszy raz karanego na 15 dni do więzienia – a z analiz wynika, że liczba miejsc, jakie będą potrzebne po wprowadzeniu tej zmiany, jest podobna do liczby tych zlikwidowanych. No i jeszcze jest zapowiedź częstszego orzekania kar bez zawieszenia. Jedno z drugim niekoniecznie się spina.
– Operacja ta wydaje się nieprzemyślana, obliczona raczej na zysk PR-owski – komentuje dr Paweł Moczydłowski, członek Rady Polityki Penitencjarnej przy Ministrze Sprawiedliwości, w latach 1990–1994 szef Centralnego Zarządu Zakładów Karnych w Ministerstwie Sprawiedliwości. I dodaje, że w sytuacji, gdy już teraz w więzieniach panuje ścisk, może to doprowadzić do wzrostu agresji i przemocy wśród więźniów. A jej poziom już jest wysoki i zwiększa się o 30 proc. rocznie.
Profesor nadzw. dr hab. Czesław P. Kłak, członek Rady Polityki Penitencjarnej przy Ministrze Sprawiedliwości, przekonuje jednak, że reforma jest słuszna i niezbędna. – Po raz pierwszy spojrzano na system nie tylko z punktu widzenia jego efektywności, ale też kosztów – podkreśla. Majątek po zlikwidowanych jednostkach jest w trakcie przekształcania i jeszcze nie wiadomo, ile z tego będzie pieniędzy, ale można się spodziewać, że sporo. – Część majątku jest sprzedawana, część przekazywana starostwom. To proces na wiele miesięcy – mówi prof. Kłak. Sekunduje mu Witold Cieśla, naczelnik wydziału organizacyjnego departamentu prawa administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. – Program modernizacji Służby Więziennej autorstwa Patryka Jakiego jest największym od 1989 r. działaniem podjętym w celu polepszenia funkcjonowania tej formacji – zaznacza.
Faktycznie – przed transformacją było w PRL 170 zakładów karnych, niektóre powstały tylko po to, żeby trzymać tam darmowych robotników dla PKP czy budownictwa. Kiedy nastała gospodarka rynkowa, firmy pozbyły się „kryminałów wraz z ich lokatorami” – przez niemal trzy dekady liczba jednostek penitencjarnych utrzymywała się na poziomie 150. Teraz będzie ich 121, dopóki nie powstaną zapowiadane trzy nowe, np. w miejsce zlikwidowanego AŚ w Nisku (budynki z XIX w.) w Chmielowie powstanie duży ZK dla kobiet. Podobny zakład powstanie też w Sanoku, szuka się lokalizacji dla trzeciej jednostki, bo Brzeg, gdzie była planowana, się nie zgodził.
Czy zanim powstaną te placówki, 40 tys. osób, które nie siedzą, choć powinny, może czuć się bezpiecznie? Profesor Czesław Kłak twierdzi, że szuka się rozwiązania tego problemu. – Nie jest naszą intencją, aby wszystkich naraz wsadzić do więzienia, bo to niemożliwe – mówi. Kłak jest członkiem komisji legislacyjnej, która pracuje nad reformą kodeksu karnego wykonawczego. Dyskutują tam pomysł połączenia kar – ograniczenia wolności i pozbawienia. W praktyce, jak mówi, wyglądałoby to tak, że skazany, wobec którego orzeczono wyrok bezwzględnego więzienia, zanim do niego trafi, miałby ograniczoną wolność, więc faktycznie zacząłby już odbywać karę. W ten sposób kolejki do ZK by zmalały. – W niektórych krajach taki system się sprawdza – dodaje i tłumaczy, że nie jest intencją władz, aby zapełniać więzienia do stanu 85 czy wręcz 100 tys. osadzonych, jak to kiedyś bywało.
Pewnie także dlatego, że więźniów nie ma kto pilnować. W Służbie Więziennej jest ponad 800 wakatów, a trudno znaleźć chętnych do służby. – O lokalnych protestach funkcjonariuszy Służby Więziennej się nie mówi, a były ostatnio w Kłodzku i Goleniowie – opowiada Moczydłowski.
Profesor Czesław Kłak przyznaje, że remedium na kłopoty z kadrą byłyby pieniądze – mają się znaleźć w przyszłym roku. Do tego jednolity system kształcenia kadry dla placówek penitencjarnych. Mają być otwierane klasy profilowe w liceach. Na razie 1 października Zbigniew Ziobro wydał rozporządzenie w sprawie powołania zespołu do spraw zdiagnozowania problemów i rozpatrzenia postulatów dotyczących Służby Więziennej zgłoszonych przez związki zawodowe. Jego przewodniczącym został Patryk Jaki, ma on uporać się ze wszystkimi problemami nie później niż do 1 września 2019 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama