Wstrzymanie nominacji w Sądzie Najwyższym i rozważenie nowelizacji dotyczącej go ustawy – to reakcja na środki zabezpieczające zastosowanego przez sędzię Rosario Silvę de Lapuertę.
Prezydencki minister Andrzej Dera zapowiada, że szef państwa powstrzyma się od kolejnych nominacji w Sądzie Najwyższym. – Decyzja TSUE dotyczy sędziów, którzy przeszli w stan spoczynku ze względu na wiek. Postanowienia prezydenta dotyczyły postępowań związanych z utworzeniem nowych izb i uzupełnieniem składu w istniejących wcześniej Izbach Cywilnej i Karnej. Zabezpieczenie TSUE mówi, by wstrzymać się z dalszymi czynnościami i nie powoływać kolejnych. I prezydent w oparciu o orzeczenie powstrzyma się od decyzji personalnych w SN – podkreśla Dera.
Andrzej Duda nie tylko nie będzie nominował nowych osób w miejsce sędziów, którzy odeszli w stan spoczynku, ale też nie wskaże na razie osoby kierującej Sądem Najwyższym na mocy art. 111 wprowadzonego specjalnie na moment zmian kadrowych przeprowadzanych przez PiS. O tym, że nie może tego zrobić, jest też przekonany Dariusz Zawistowski, prezes Izby Cywilnej, kierujący SN w razie nieobecności Małgorzaty Gersdorf. W zabezpieczeniu jest o tym mowa wprost. Tym samym status prof. Gersdorf jako I prezesa SN został potwierdzony.
Głowa państwa nie będzie wskazywała też osób kierujących Izbami Karną oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, których prezesi zostali przeniesieni w stan spoczynku, ani nie mianuje prezesów tych izb. Wyjątkiem są nominacje, które byłyby uzupełnieniem wcześniejszych wakatów czy do nowych izb. Na przykład w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych prezydent nie powołał jednego z kandydatów wskazanych przez KRS.
To decyzja TSUE, która nie budzi wątpliwości ani po stronie prezydencko-rządowej, ani wśród sędziów. Choć jedna z osób z rządu, z którą rozmawialiśmy, wskazuje, że by spełnić zabezpieczenie, prezydent może postąpić inaczej. W przeciwieństwie do Trybunału Konstytucyjnego sędziowie do SN nie są powoływani na konkretne wakaty. Wystarczyłoby więc, gdyby prezydent skorzystał ze swoich uprawnień i zdecydował o zwiększeniu etatowego składu SN. Na razie to kwestia akademicka, bo po ostatnich nominacjach Duda czeka na wyniki kolejnego konkursu i wskazanie kandydatów przez KRS.
Trwający konkurs na stanowiska sędziowskie został ogłoszony przez prezydenta pod koniec sierpnia. Chodzi o obsadzenie etatów po sędziach, którzy ukończyli 65. rok życia. W tej grupie znajduje się też etat po prof. Gersdorf, która zdaniem rządzących przeszła w stan spoczynku. Rada jednak nie będzie się spieszyć z wyborem kandydatów do SN. – Będziemy działać bardzo ostrożnie, aby nie doprowadzić do nieodwracalnych skutków – mówi Leszek Mazur.
Rząd ma kłopot z drugą częścią środków, na które zgodził się TSUE, a o które wnioskowała Komisja Europejska. Zabezpieczenie nakazuje także, by Polska „zawiesiła stosowanie przepisów krajowych dotyczących obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego; podjęła wszelkie niezbędne środki w celu zapewnienia, by sędziowie Sądu Najwyższego, których dotyczą sporne przepisy, mogli pełnić funkcje na tym samym stanowisku, korzystając z tego samego statusu, takich samych praw i warunków zatrudnienia, jakie przysługiwały im przed wejściem w życie ustawy o Sądzie Najwyższym”.
– To przekroczenie uprawnień. Istotą zabezpieczenia jest powstrzymanie się od działań, a żądanie przywrócenia stanu daleko wykracza poza definicję zabezpieczenia. To już wkraczanie w merytoryczną treść orzeczenia i sędzia nie powinien tego robić – mówi Andrzej Dera. Czytając literalnie, można wywnioskować, że TSUE nakazuje nowelizację ustawy zawieszającą stosowanie przepisów dotyczących trybu przechodzenia w stan spoczynku po osiągnięciu 65 lat, ale także przywracającą sędziów do orzekania i pełnienia funkcji w SN. Tak przynajmniej wynika z punktu widzenia rządu, który popierał wprowadzenie nowych przepisów.
Inaczej patrzą na to sędziowie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że prezes NSA wysłał już do ośmiu sędziów tego sądu pismo informujące, że od dziś wracają do pracy i będą mieli wyznaczane sesje. W SN klamka nie zapadła. – Czekamy na oficjalną treść postanowienia. Po zapoznaniu się z nią będziemy podejmowali decyzje – zaznacza Zawistowski. Na razie nie potrafi powiedzieć, kto i jakie czynności ma podjąć, aby przywrócić do czynnej służby sędziów SN odesłanych w stan spoczynku.
– Adresatem postanowienia TSUE jest Rzeczpospolita Polska, a więc, jak rozumiem, wszystkie jej organy. Wśród nich są zarówno prezydent czy rząd, jak i SN. Zapewne najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby parlament uchwalił odpowiednie zmiany w prawie. Wówczas nie byłoby wątpliwości – zauważa prezes Zawistowski. Przypomina, że na wykonanie postanowienia TSUE dał nam miesiąc. Tym terminem jest także związany SN, który zrobi wszystko, co będzie trzeba, aby wprowadzić je w życie.
Polskie stanowisko zostało wysłane do TSUE w czwartek wieczorem, ale jego wiceprezes sędzia Rosario Silva de Lapuerta podjęła decyzję bez zapoznania się z nim. Dlatego w rządzie można usłyszeć, że była to decyzja polityczna, gdyż została ogłoszona tuż przed wyborami. Procedura wymaga, by sędzia Silva de Lapuerta zapoznała się ze stanowiskiem Polski. Potem odbędzie się wysłuchanie stron i wtedy zostanie podjęta ostateczna decyzja w sprawie środków tymczasowych. Stanie się to zapewne w ciągu miesiąca lub dwóch. Warszawa nie robi sobie wielkich nadziei, że decyzja zostanie zmieniona, bo wiceszefowa TSUE w całej rozciągłości poparła stanowisko KE. Równocześnie rząd musi podjąć decyzję, czy znowelizować ustawę. To prawdopodobny scenariusz, bo premier już wcześniej nie wykluczał takiego ruchu.

OPINIA: Krystian Markiewicz prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”

Postanowienie Trybunału Sprawiedliwości UE ma niezwykle szeroki zakres. Jego skutkiem jest przede wszystkim to, że sędziowie Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego odesłani w stan spoczynku mogą wrócić do pracy. I powinny być im znów przydzielane sprawy. Aby tak się stało, nie jest potrzebne podejmowanie dodatkowych działań przez jakiekolwiek organy państwowe. W szczególności nie ma potrzeby, aby prezydent wystosowywał do sędziów pisma informujące, że z powrotem mogą orzekać. Poprzednie pisma wystosowane przez Kancelarię Prezydenta i wskazujące sędziom, że przeszli w stan spoczynku, były obarczone wadami prawnymi. Nie tylko nie miały formy postanowienia, ale nawet nie były podpisane przez Andrzeja Dudę. Nie posiadały również kontrasygnaty prezesa Rady Ministrów, która była w tym przypadku niezbędna. Innymi słowy, od samego początku nie mogły wywołać skutku prawnego w postaci skutecznego odesłania sędziów SN i NSA w stan spoczynku.

Ustawa o SN a Bruksela
Ustawa o Sądzie Najwyższym to obecnie główny punkt sporny między Komisją Europejską a polskim rządem. Latem zeszłego roku prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę przygotowaną przez PiS i przygotował własny projekt, który łagodził część założeń. Główny cel – wymiana kadrowa w SN oraz nowy model sądownictwa dyscyplinarnego pozostał – ale prezydent ograniczył skalę zmian personalnych, zrównując wiek przechodzenia w stan spoczynku kobiet i mężczyzn do 65 lat. W ustawie PiS w przypadku kobiet obowiązywał wiek 60 lat. Jednocześnie wprowadzono możliwość pozostania sędziów w SN po uzyskaniu opinii KRS i zgodzie prezydenta. Andrzej Duda dodał od siebie dwa rozwiązania: skargę nadzwyczajną, którą można podważać prawomocne orzeczenia, oraz Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która zajmuje się skargami i ważnością wyborów. Jednocześnie zwiększono do 110 liczbę sędziów. Tak duże zmiany, zwłaszcza te prowadzące do kadrowej rewolucji, stały się przedmiotem krytyki ze strony KE. W sprawie postępowania KE dotyczącego naruszenia praworządności Komisja dodała do zarzutów dotyczących działań PiS w Trybunale Konstytucyjnym zastrzeżenia do zmian w SN. I to one ostatecznie stały się podstawą skargi KE do TSUE.