- Kodeks handlowy z 1934 r. był na tyle nowoczesnym aktem prawnym, że do dziś jest punktem odniesienia dla nowo tworzonych regulacji - wyjaśnia w rozmowie z Ewą Szadkowską prof. zw. dr hab. Andrzej Kidyba Katedra Prawa Gospodarczego i Handlowego na UMCS w Lublinie.
Prawnicy często tylko wzdychają z sentymentem, gdy ktoś wspomni o przedwojennym kodeksie handlowym. Ale tuż po odzyskaniu niepodległości w dziedzinie prawa handlowego mieliśmy chaos.
W początkach państwowości II Rzeczypospolitej w zakresie prawa handlowego obowiązywało kilka różnych systemów prawnych. Mieliśmy niemiecki HGB (Handelsgesetzbuch) w byłej dzielnicy Prus, ADHGB (Allgemeines Deutsches Handelsgesetzbuch) w byłej dzielnicy Austrii, Code de commerce w byłym Królestwie Kongresowym, Swod Zakonow Rossijskoj imperii (Zbiór Praw Cesarstwa Rosyjskiego) w byłej dzielnicy rosyjskiej i kodeks handlowy węgierski w odłączonych od Węgier Spiszu i Orawie. Trzeba też przypomnieć o dekrecie Naczelnika Państwa z 7 lutego 1919 r. o rejestrze handlowym, rozporządzeniu ministra sprawiedliwości z 22 kwietnia 1919 r. o rejestrze handlowym i dekrecie z 31 stycznia 1919 r. o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością.
Do tego coraz to nowe przepisy dotyczące spółek akcyjnych.
Spółki akcyjne były regulowane skokowo: przez dekret Naczelnika Państwa z 24 grudnia 1918 r. o zatwierdzeniu i zmianach statutów spółek akcyjnych, ustawę z 29 kwietnia 1919 r. o zatwierdzaniu i zmianie statutów spółek akcyjnych, rozporządzenie ministrów przemysłu i handlu oraz skarbu z 31 maja 1922 r. w przedmiocie spółek akcyjnych, mających znaczenie państwowe lub użyteczności publicznej, rozporządzenie Prezydenta RP z 20 października 1926 r. o uzupełnieniu przepisów normujących ustrój władz spółek akcyjnych oraz rozporządzenie Prezydenta RP z 22 marca 1928 r. – Prawo o spółkach akcyjnych. Jak widać, w gąszczu wymienionych tylko niektórych aktów regulujących prawo handlowe można było się zgubić.
Stąd potrzeba kodyfikacji.
W latach 30. XX w. trwały prace nad kodyfikacją prawa handlowego. Przyjmujemy najczęściej, że wynikiem prac Sekcji Prawa Handlowego Komisji Kodyfikacyjnej RP było rozporządzenie Prezydenta RP z 27 czerwca 1934 r. – Kodeks handlowy, które weszło w życie 1 lipca 1934 r. Nie jest to jednak ścisłe. Tak naprawdę nowy polski kodeks handlowy został ogłoszony na mocy rozporządzenia Prezydenta RP z 27 października 1933 r. – Kodeks handlowy. Część I. Mieliśmy więc uchwalone dwa kodeksy handlowe!
W stosunku do kodeksu handlowego z 1933 r. przyjęto dosyć długie, bo dziewięciomiesięczne vacatio legis. Właściwie przed uchwaleniem kodeksu handlowego przygotowane były dwa projekty: Antoniego Górskiego, oparty na włoskim projekcie kodeksu handlowego, i Aleksandra Dolińskiego, oparty na wzorach niemieckich (HGB) i austriackich (ADHGB). Ostatecznie podstawą prac był projekt prof. Dolińskiego. W tym samym dniu, czyli 27 października 1933 r., Prezydent RP wydał jeszcze jedno rozporządzenie: Prawo o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością. Już po ogłoszeniu rozporządzenia Prezydenta RP z 27 października 1933 r. – Kodeks handlowy, Komisja Kodyfikacyjna opracowała projekt włączenia do tego aktu przepisów o spółkach kapitałowych, domach składowych i sprzedaży na raty.
Ostatecznie w wydanym rozporządzeniu Prezydenta RP z 27 czerwca 1934 r. doszło do włączenia wyżej wskazanych regulacji do już uchwalonego kodeksu handlowego z 1933 r. i jeszcze przed upływem vacatio legis tego aktu przepisy wprowadzające kodeks handlowy z 1934 r. uchyliły kodeks handlowy. Część I z 1933 r. Wejście w życie kodeksu handlowego obok uchwalonego (w 1933 r.) kodeksu zobowiązań potwierdziło, że prawo handlowe jest dyscypliną odrębną od prawa cywilnego. Dualizm ten został zniesiony 1 stycznia 1965 r. przez przepisy wprowadzające kodeks cywilny z 1964 r. i przyjęcie zasady jedności prawa cywilnego. A więc zastąpiono dualizm monizmem.
Jak z powyższego widać, okres uchwalania najważniejszego aktu regulującego stosunki handlowe (i nie tylko) nie był pozbawiony trudności.
Czy podziw, jakim wciąż darzy się stary kodeks handlowy, jest uzasadniony?
Przyjęty tekst stanowił akt prawny nowoczesny w skali europejskiej i do dziś jest punktem odniesienia dla współczesnych regulacji. Można z pewnością stwierdzić, że był to swoisty złoty wiek, złoty czas polskiej legislacji, jeśli dodamy do tego efekt w postaci uchwalonego kodeksu zobowiązań.
Kultura legislacyjna była na najwyższym poziomie. Co charakterystyczne, do 1939 r., czyli do wybuchu wojny, kodeks nie był nowelizowany. O jego poziomie świadczy również to, że jego przepisy stanowią w zdecydowanej większości bazę dla uchwalonego w XXI w. kodeksu spółek handlowych.
Co się działo po II wojnie światowej?
Po okresie złotym nadszedł czas wielkiej smuty, gdzie kodeks handlowy, mimo że formalnie obowiązywał, w praktyce nie funkcjonował. Tak jak zamrożone pozostały spółki prawa handlowego (te istniejące), tak nie tworzono nowych. Co ciekawe, do 1965 r., w tym okresie obojętności kodeks zmieniono zaledwie dwa razy: 11 października 1946 r. przepisami wprowadzającymi prawo rzeczowe i prawo o księgach wieczystych i 18 lipca 1950 r. przepisami wprowadzającymi przepisy ogólne prawa cywilnego. Dopiero art. VI ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Przepisy wprowadzające kodeks cywilny, kodeks handlowy został uchylony, z wyjątkiem przepisów dotyczących spółek jawnych, z ograniczoną odpowiedzialnością i spółek akcyjnych. Pozostały również w mocy przepisy o firmie, prokurze i rejestrze handlowym, a z księgi drugiej, i to jedynie dla stosunków handlowych za granicą, przepisy art. 518–524 k.h., dotyczące kupieckiego prawa zatrzymania, oraz art. 531 k.h., wyłączający możliwość żądania zmniejszenia lub dochodzenia zwiększenia umówionego odszkodowania.
Tygodnik DGP z 5 października 2018 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Mimo formalnego uchylenia kodeksu handlowego to, co z niego pozostało, pozwalało funkcjonować spółkom w czasach zmian społeczno-polityczno-gospodarczych po 1989 r.
Straciliśmy czy zyskaliśmy, uchwalając kodeks spółek handlowych?
Myślę, że jedno i drugie. Straciliśmy możliwość nowocześniejszego uregulowania spółki jawnej, komandytowej i z ograniczoną odpowiedzialnością, gdyż te przepisy prawie bez zmian zostały przeniesione do kodeksu spółek handlowych. Poprzedzone zostały one częścią ogólną kodeksu, która wielokrotnie jest niekompatybilna z przejętymi z kodeksu handlowego przepisami. Natomiast zyskaliśmy spółkę partnerską, komandytowo-akcyjną i regulację procesów transformacyjnych. Po drodze straciliśmy spółkę komandytowo-akcyjną, która została uśmiercona przez przepisy podatkowe. Po okresie wielkiego nią zainteresowania co prawda nie uchylono przepisów ją regulujących, ale ma miejsce prawie całkowite odchodzenie od tej formy prawnej, co odbywa się przez przekształcenia w inne formy prawne itp. Jest to klasyczny przykład tego, co może zrobić nierozsądny ustawodawca dla obrotu. Ostatnie działania „ulepszające”, takie jak urzędnicze zastępowanie orzeczeń Sądu Najwyższego czy doktryny prawa, poprzez pomysły na spółki beznominałowe, prostą spółkę akcyjną, powodują, że wspomina się kulturę legislacyjną okresu przedwojennego, bo to, co się obecnie dzieje, to momentami średniowieczne barbarzyństwo.