Hiszpański sąd nie wyda nam osoby ściganej europejskim nakazem aresztowania, zanim się nie upewni, że nasz wymiar sprawiedliwości jest niezależny
Hiszpański sąd nie wyda nam osoby ściganej europejskim nakazem aresztowania, zanim się nie upewni, że nasz wymiar sprawiedliwości jest niezależny
/>
Sąd śledczy w Madrycie obawia się, że przeprowadzone przez PiS reformy uzależniły sędziów od polityków. Taki wniosek można wyciągnąć z treści listu, który trafił do Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Hiszpanie wprost pytają w nim m.in. o to, czy postępowania dyscyplinarne sędziów mogą być wykorzystywane do wywierania na nich nacisków.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł nie kryje zdziwienia. Głównie z tego względu, że część zastosowanych u nas rozwiązań jest kalką tych wypracowanych przez Madryt. A niektóre nasze przepisy są wręcz łagodniejsze od tych stosowanych na zachodzie Europy. – U nas co do zasady sędziów nadal oskarżają i osądzają sędziowie. W Niemczech czy Hiszpanii oskarżycielami są prokuratorzy, a przedstawiciele Temidy nie mają immunitetów – tłumaczy. – Mimo to tamtejszych sądów nikt nie pyta o stan praworządności w ich krajach – komentuje wiceminister.
Pytaniami z Madrytu nie jest za to zaskoczone środowisko sędziowskie. – To efekt negatywnych, niekonstytucyjnych i naruszających standardy międzynarodowe zmian w wymiarze sprawiedliwości, które na forum europejskim zostały nagłośnione głównie przez sprawę Celmera – przypomina Dariusz Mazur, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Artur Celmer to Polak oskarżany o handel narkotykami, ścigany właśnie europejskim nakazem aresztowania. Na kanwie jego sprawy irlandzka sędzia zapytała Trybunał Sprawiedliwości UE, czy z powodu wątpliwości co do przestrzegania przez Polskę standardów praworządności może nie wydać ściganego naszemu wymiarowi sprawiedliwości. A TSUE przyznał, że w takim przypadku sąd może samodzielnie sprawdzać, zanim wyda osobę objętą ENA, czy ta będzie miała w naszym kraju zagwarantowany uczciwy, wolny od politycznych nacisków proces.
Czy sędziów w Polsce można usuwać? Czy politycy mogą wpływać na wyroki? Takie pytania zadał madrycki sąd polskiemu w sprawie o wykonanie ENA.
Pismo skierowane do Sądu Okręgowego w Rzeszowie zawiera cztery pytania. Hiszpański sąd chce wiedzieć, czy polskie sądy wydają wyroki „w pełni autonomicznie, bez podległości w ramach hierarchii służbowej, bez podporządkowania komukolwiek, w sposób wolny od nakazów czy wytycznych z jakiegokolwiek źródła”. Pyta również, czy nasze sądy są chronione przed ingerencją i naciskami z zewnątrz w taki sposób, że nie mogą one zagrozić niezależności sądów i wpływać na wydawane przez nie rozstrzygnięcia.
Rzeszowski sąd będzie musiał odpowiedzieć także na pytanie o nieusuwalność sędziów oraz o zasady rządzące wyznaczaniem składów orzekających. Madrycki sąd chce bowiem wiedzieć, czy w naszym kraju istnieją zasady dotyczące wyłączania sędziów z takich składów, ich wykluczania bądź odwoływania.
Najwięcej uwagi poświęcono jednak zmienionemu niedawno sądownictwu dyscyplinarnemu. Hiszpanie pytają, czy obecny system gwarantuje, że postępowanie dyscyplinarne nie będzie wykorzystywane do politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych. Polski sąd ma ocenić, czy sędzia sądzony dyscyplinarnie ma zapewnione prawo do obrony, czy o jego winie i karze decyduje niezależny organ i czy jest ścieżka pozwalająca zaskarżać orzeczenia organów dyscyplinarnych.
O tym, że widać spowolnienie w wykonywaniu wniosków dotyczących ENA, pisaliśmy już pod koniec września. Informowaliśmy wówczas, że polscy sędziowie zauważają, że zagraniczne sądy zadają coraz więcej szczegółowych pytań o procedury obowiązujące w naszym kraju oraz o to, w jaki sposób są one realizowane. Nigdy dotąd nie zdarzyło się jednak takie pismo jak to wystosowane przez hiszpański sąd, gdzie wprost stawia się pytania o stan praworządności w Polsce.
– Ponieważ tzw. reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce jest powszechnie postrzegana jako zmierzająca do podporządkowania sądownictwa czynnikowi politycznemu, polskie sądownictwo jest traktowane z dużą nieufnością jako niegwarantujące prawa do rzetelnego, bezstronnego procesu – komentuje Dariusz Mazur, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Spodziewa się, że wnioski o pomoc prawną pochodzące z Polski będą teraz badane bardziej wnikliwie niż te z innych państw.
Zupełnie inaczej sytuację ocenia Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Jego zdaniem stawianie takich pytań to efekt braku wiedzy za granicą na temat zmian zachodzących w polskim wymiarze sprawiedliwości.
– Niestety wielu sędziów z innych krajów często czerpie wiedzę z mediów społecznościowych, blogów i powierzchownych artykułów. Często też na takich informacjach poprzestają, nie starają się dotrzeć do bardziej szczegółowych wiadomości, które pozwoliłyby im zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się w naszym kraju – uważa wiceminister Warchoł.
Dlatego też jego zdaniem takie pytania jak te madryckiego sądu mogą mieć walor edukacyjny.
Wiceminister podkreśla, że nie postrzega zagrożeń, o których pisze hiszpański sąd, jako realnych. Co więcej, dziwi się, że to właśnie z tego kraju pochodzą pytania dotyczące reformy.
– Spora część rozwiązań, które zostały wprowadzone w obszarze wymiaru sprawiedliwości, była wzorowana na tych stosowanych w Hiszpanii. Weźmy chociażby tamtejszą Radę Sądownictwa, która również tak jak obecnie w naszym kraju jest wybierana niemal w całości przez tamtejszy Sejm – przypomina Marcin Warchoł.
Ale na tym nie koniec. Wiceminister nie zgadza się bowiem z kwestionowaniem obowiązującego u nas systemu dyscyplinarnego.
– Można by było mieć zastrzeżenia, gdyby w Polsce sędziów oskarżał, sądził i egzekwował zasądzone kary minister sprawiedliwości. Tak jednak nie jest – podkreśla.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama