Obraz z tysięcy składowisk w całej Polsce dostępny na jedno kliknięcie? Na takie transmisje – i to w czasie rzeczywistym – będą mogli wkrótce liczyć inspektorzy. Za inwigilację zapłacą sami podglądani
Obraz z tysięcy składowisk w całej Polsce dostępny na jedno kliknięcie? Na takie transmisje – i to w czasie rzeczywistym – będą mogli wkrótce liczyć inspektorzy. Za inwigilację zapłacą sami podglądani
/>
Pomysł zobowiązania firm do zainstalowania monitoringu w miejscach przetrzymywania śmieci – by mieć dowód na ewentualne podpalenie i złapać sprawcę na gorącym uczynku – sam w sobie nie jest nowy. Ale już wymaganie, by kamery nie tylko rejestrowały obraz na potrzeby przyszłych kontroli, lecz także automatycznie wysyłały go w trybie online do urzędów, jest zupełną rewelacją, o której w trakcie konsultacji projektu nowelizacji ustawy o odpadach (Dz.U. z 2018 r. poz. 992 ze zm.) nie było w ogóle mowy.
Tymczasem takie rozwiązanie można już znaleźć w najnowszym projekcie rozporządzenia w sprawie wizyjnego systemu kontroli miejsca magazynowania lub składowania odpadów. Określono w nim m.in. parametry kamer (muszą być dostosowane do pracy dziennej i nocnej) oraz nośników, na których dane będą przechowywane.
Firmy wyczekiwały tego dokumentu z niepokojem, bo czas jest dla nich teraz na wagę złota. Zgodnie z ustawą systemy monitoringu muszą działać już od 22 lutego 2019 r., co daje niespełna pół roku na przygotowania. A do czasu zatwierdzenia konkretnych parametrów wymaganego sprzętu wizyjnego nikt nie chciał ryzykować, instalując wart niekiedy miliony złotych system, który mógłby się okazać nietrafioną, bo niespełniającą wymogów, inwestycją.
Dziś, gdy Ministerstwo Środowiska przedstawiło konkretne propozycje, branża nie kryje zdziwienia. – Większy nadzór nad zarządzanymi przez nas terenami to jedno, bo to, co teraz zaproponowano, to już praktycznie inwigilacja – konstatują gorzko.
Skąd tak ostre sądy? W tysiącach przypadków będą bowiem musieli zapewnić sprzęt, który pozwoli inspekcji ochrony środowiska na bezpośredni podgląd obrazu z kamer w czasie rzeczywistym. A to podwyższa koszty całej inwestycji. Resort przekonuje co prawda, że nie będą to duże kwoty, bo zestaw 16 kamer z akcesoriami i montażem to wydatek rzędu 6–18 tys. zł brutto.
Zdaniem Roberta Wawrzonka z Remondis Electrorecycling sp. z o.o. są to jednak nieoszacowane koszty, bo kamery to nie wszystko. – Mamy w zakładzie 32 kamery, które w dalszym ciągu nie obejmują 100 proc. naszego terenu, a koszt ich zamontowania wyniósł 50 tys. zł netto. Przy czym my de facto tylko modernizowaliśmy system wizyjny, a nie stawialiśmy go od zera – mówi.
Wawrzonek przekonuje, że choć sam pomysł instalowania obowiązkowego monitoringu jest dobry, to ostatnie propozycje urzędników to już krok za daleko. Firmy będą bowiem musiały udostępnić pracownikom wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska loginy i hasła dostępu do wizyjnego systemu kontroli.
– Mam wątpliwości, czy łatwo będzie przekonać zagraniczne firmy, które często mają scentralizowane systemy IT, by przekazały teraz dostęp do całego monitoringu, a pośrednio także innych systemów, osobom trzecim – mówi Wawrzonek.
Wskazuje, że takie rozwiązanie może budzić uzasadnione obawy o bezpieczeństwo danych. – Co się stanie, jeżeli ktoś udostępni hasła albo wykorzysta dostęp do serwerów firm? Kto wtedy zostanie pociągnięty do odpowiedzialności? – pyta retorycznie.
Inspektor ochrony środowiska otrzyma hasła do systemu kontroli. Firmy boją się o bezpieczeństwo swoich danych
Co więcej, na monitorowaniu terenu samego składowiska się nie skończy. Trzeba będzie zapewnić też podgląd najbliższej okolicy. Jak bowiem wynika z projektu, „system kontroli instaluje się w taki sposób, aby umożliwiał rejestrowanie obrazu obejmującego całą powierzchnię magazynowanych lub składowanych odpadów z drogami dojazdowymi oraz pasem otaczającym miejsce magazynowania lub składowania odpadów o minimalnej szerokości 15 m”.
Jak zwracają uwagę eksperci z Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu (IGMNiR), powyższy zapis może okazać się nie lada utrudnieniem. Będzie bowiem oznaczał konieczność uzyskania zgody na rejestrowanie obrazu od właścicieli graniczących posesji. – Monitorowanie sąsiednich nieruchomości bez zgody ich właścicieli narażać będzie na ryzyko procesów – konstatują.
IGMNiR zwraca też uwagę, że w uzasadnieniu do rozporządzenia MŚ nie wyjaśniło, dlaczego postuluje objęcie wizją kamer również tereny na 15 m poza magazynem. Jak się dowiedzieliśmy, izba będzie wnioskować w trakcie konsultacji o usunięcie tego wymagania.
Jak potrzebę tłumaczy resort? W uzasadnieniu lakonicznie stwierdza, że nowe przepisy opracowano, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom społecznym, a wizyjny system kontroli ułatwi nadzór nad działalnością w zakresie gospodarowania odpadami, a w przypadku pożaru pomoże ustalić przyczynę i ewentualnych sprawców takiego zdarzenia.
Branża zwraca też uwagę na projektowany par. 5 rozporządzenia, który nakłada obowiązek przechowywania obrazu z kamer na odpowiednim nośniku danych. Choć sam pomysł ich nie zaskakuje, to konkretne wymagania dotyczące tego, jak miałoby to wyglądać, już tak. Nagrań z kamer wypalonych na płycie CD nie będzie można bowiem po prostu położyć na półce. Nośnik ma być przechowywany w pomieszczeniu zapewniającym utrzymanie temperatury od 18 do 22 stopni, a także o wilgotności względnej od 40 do 50 proc.
– Konia z rzędem temu, kto będzie w stanie zapewnić pomieszczenie dokładnie o takich standardach, zwłaszcza na terenie magazynu, w sąsiedztwie ton odpadów – mówi Adam Małyszko, prezes Stowarzyszenia Forum Recyklingu Samochodów FORS.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama