Sędziowie opiekuńczy protestują przeciwko propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości, które chce ich zobowiązać do zawiadamiania prokuratury o każdym sporze rodzinnym, w którym zagrożone może być dobro dziecka. Chodzi w szczególności o sprawy dotyczące ograniczenia lub pozbawienia władzy rodzicielskiej. Ten nowy obowiązek narzuci sądom nowelizacja kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz innych przepisów regulujących konflikty między małżonkami. Projekt jest obecnie na etapie uzgodnień rządowych.
Obowiązujące regulacje stwierdzają jedynie ogólnie, że sąd opiekuńczy sygnalizuje prokuratorowi sprawy, które w jego ocenie wymagają jego udziału (art. 59 kodeksu postępowania cywilnego). Za każdym razem jest to zatem kwestia swobodnej decyzji składu orzekającego, także w odniesieniu do postępowań, w których interesy dziecka mogą być narażone na szwank. W założeniu przystąpienie do sprawy śledczego ma być wentylem bezpieczeństwa zapewniającym lepszą ochronę praw małoletniego. Jak wynika z orzecznictwa Sądu Najwyższego, do przypadków, w których interwencja prokuratora jest wręcz konieczna, należą m.in. sytuacje, kiedy jedna ze stron sporu zdradza objawy zaburzeń psychicznych, przez co nie jest w stanie w pełni świadomie brać udziału w procesie.
MS doszło jednak do wniosku, że sędziowie zbyt rzadko korzystają z tej opcji. „Jak ustalono na kanwie wielu spraw, objętych nadzorem przez Prokuraturę Krajową, brak zawiadomienia prokuratora o sprawach dotyczących zagrożonego dobra dziecka może negatywnie wpływać na sprawność ustaleń w konkretnych przypadkach. Nadto organy postępowania przygotowawczego dysponują możliwościami pilnego przeprowadzenia czynności niecierpiących zwłoki oraz zebrania i zabezpieczenia dowodów, których to uprawnień nie posiadają inne organy, np. kuratorzy sądowi czy organy opieki społecznej” – przekonuje resort w uzasadnieniu projektu zmian.
MS pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry w ostatnich latach niejednokrotnie jasno dawało do zrozumienia, że sprawy dotyczące ograniczenia bądź pozbawienia władzy rodzicielskiej wymagają ścisłej kontroli z zewnątrz. Sądy oskarżano o to, że zbyt lekką ręką podejmują decyzje o odbieraniu dzieci rodzicom – zwłaszcza z powodu biedy. Jednak po analizie akt sądowych, jaką przeprowadzilizarówno rzecznik praw dziecka, jak i Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, okazało się, że w żadnej z badanych spraw ubóstwo nie było jedyną przyczyną umieszczenia dzieci w pieczy zastępczej (zwykle biedzie towarzyszył alkoholizm rodziców, zaniedbywanie opieki zdrowotnej dziecka bądź jego porzucenie).
Propozycję, aby prokurator był obligatoryjnie powiadamiany o każdym sporze, w którym dobro małoletniego może być zagrożone, niektóre sądy odebrały więc jako próbę narzucenia nowej formy kontroli nad postępowaniami rodzinnymi. A na dodatek kontrolę głównie na papierze, bo ich zdaniem, jeśli obowiązek powiadomienia śledczego nie będzie korespondował z obowiązkiem wzięcia udziału w procesie, to skończy się po prostu na zarejestrowaniu w aktach jeszcze jednego dowodu doręczenia. Jak wynika np. z doświadczeń przewodniczącej wydziału rodzinnego sądu z Krakowie (z 25-letnim stażem), prokuratorzy prawie nigdy nie uczestniczą w tego rodzaju sprawach, nawet jeśli złożyli w nich jakieś wnioski. Potwierdzają to także analizy Sądu Najwyższego. „Badania orzecznictwa w sprawach rodzinnych nie wskazują na szczególną aktywność prokuratorów w sprawach, w których sąd ma obowiązek doręczać im odpis pozwu i zawiadamiać o terminach rozprawy (art. 457 k.p.c.)” – czytamy w opinii SN.
Sceptycznie do propozycji MS podchodzą również kuratorzy sądowi. Ich zdaniem wystarczyłoby, gdyby sądy obligatoryjnie powiadamiały prokuratury o tych przypadkach, gdzie istnieje mocne podejrzenie popełnienia przestępstwa na szkodę małoletniego oraz tych, w których rodzice uchylają się od obowiązków orzeczonych na rzecz dziecka.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w konsultacjach