Wbrew pozorom odwołania składane przez przedsiębiorców częściej są uwzględniane niż oddalane – wynika ze sprawozdania Krajowej Izby Odwoławczej za poprzedni rok.
W 2017 r. Krajowa Izba Odwoławcza uwzględniła 20 proc. rozpoznanych odwołań, a oddaliła 34 proc. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że dużo częściej przyznaje więc rację organizatorom przetargów niż startującym w nich przedsiębiorcom. To jednak tylko pozory. Jak wynika z przedstawionego właśnie sprawozdania KIO za miniony rok, 18 proc. postępowań zostało umorzonych z powodu uwzględnienia wszystkich zarzutów przez zamawiających. Innymi słowy urzędnicy sami zgadzali się ze zgłoszonymi przez wykonawców zastrzeżeniami i uwzględniali je przed otwarciem rozprawy, uznając, że nie ma sensu ponosić jej kosztów w przypadku przegranej. Po zsumowaniu odwołań uwzględnionych przez KIO i samych zamawiających okazuje się, że to przedsiębiorcy wygrywają 38 proc. spraw.
Tradycyjnie już kolejny rok z rzędu wzrósł odsetek odwołań wnoszonych przez internet. W minionym roku wpłynęło tą drogą już 22 proc. z nich (rok wcześniej było to 19 proc.). Tak częste korzystanie ze środków komunikacji elektronicznej jest poniekąd wymuszone przez krótkie terminy wnoszenia odwołań. Przy terminach wynoszących od 5 do 15 dni każdy dzień jest na wagę złota.
Pozostało
86%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama