Sąd może tylko wówczas zawiesić ekstradycję osoby, gdy oprócz stwierdzenia ryzyka naruszenia praworządności w danym państwie UE z uwagi na nieprawidłowości w jego systemie sądownictwa, uzna też, że na ryzyko nierzetelnego procesu narażona jest ta osoba - ocenił rzecznik generalny TSUE.
W marcu sąd w Irlandii rozpatrujący sprawę polskiego obywatela Artura C., poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków, zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu o opinię w trybie pilnym (stosowaną w sprawach, w których ktoś przebywa w areszcie) na temat tego, czy Polak będzie sądzony w swoim kraju w uczciwym procesie. Sąd wskazywał na obawy co do praworządności w Polsce w związku z uruchomieniem wobec niej przez Komisję Europejską art. 7 traktatu unijnego.
1 czerwca Trybunał wysłuchał stanowisk KE, przedstawiciela podejrzanego, a także państw członkowskich. W czwartek opinię w tej sprawie wydał rzecznik generalny TSUE.
Zdaniem rzecznika generalnego Ewgeniego Tanczewa "właściwy organ sądowy jest zobowiązany do odroczenia wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania tylko wówczas, gdy oprócz stwierdzenia istnienia rzeczywistego ryzyka rażącego naruszenia prawa do sądu w wydającym nakaz państwie członkowskim z uwagi na nieprawidłowości w jego systemie sądownictwa, stwierdzi również, że na to ryzyko jest narażona sama osoba, wobec której ten nakaz wydano". Z tej opinii wynika, że sąd krajowy może badać praworządność w kontekście ryzyka rzetelnego procesu w innym kraju, w którym wydano ENA.
"Aby ustalić, czy zainteresowana osoba jest narażona na to ryzyko, wykonujący nakaz organ sądowy musi wziąć pod uwagę szczególne okoliczności związane z tą osobą lub z przestępstwem, za którego popełnienie jest ona ścigana albo została skazana" - czytamy w komunikacie TSUE.
Rzecznik generalny TSUE stwierdził w opinii, że choć sąd danego kraju UE ma prawo do oceny praworządności w innym kraju UE, to w przypadku wniosku o ekstradycję musi ocenić to, czy konkretna osoba otrzyma sprawiedliwy proces. Jeśli stwierdzi, że istnieje ryzyko, iż konkretna osoba nie będzie miała sprawiedliwego procesu, może wstrzymać nakaz.
"Sąd irlandzki musi w tym celu oprzeć się na obiektywnych, wiarygodnych, dokładnych i należycie uaktualnionych danych świadczących o rzeczywistych nieprawidłowościach w polskim systemie sądownictwa" - podał rzecznik generalny TSUE.
Rzecznik TSUE stwierdził, że samo istnienie nieprawidłowości systemowych niekoniecznie musi oznaczać, że zainteresowana osoba w konkretnym przypadku doświadczyłaby złego traktowania.
"Nawet gdyby bowiem przyjąć, że w Polsce istnieje rzeczywiste ryzyko rażącego naruszenia prawa do sądu ze względu na niedawne reformy systemu sądownictwa, nie można z tego wywnioskować, że żaden polski sąd nie będzie w stanie rozpatrzyć jakiejkolwiek sprawy w poszanowaniu prawa do rzetelnego procesu sądowego. Wobec tego aby wykazać, że zainteresowana osoba narażona jest na ryzyko rażącego naruszenia prawa do sądu, należy udowodnić, że w związku z tą osobą lub z przestępstwem za popełnienie którego jest ona ścigana albo za które została skazana, zachodzą szczególne okoliczności, które narażają ją na takie ryzyko" - wskazał.
Rzecznik generalny TSUE stwierdził również, że to "zainteresowana osoba powinna wykazać, że istnieją poważne i uzasadnione powody, aby domniemywać, że zachodzi rzeczywiste ryzyko, iż w wydającym nakaz państwie członkowskim będzie ona narażona na rażące ryzyko naruszenia prawa do sądu".
Ostateczne wyroki TSUE są zwykle zgodne z opiniami rzecznika generalnego Trybunału. Wyrok poznamy prawdopodobnie w lipcu.
Media spekulowały wcześniej, że opinia rzecznika i wyrok TSUE w tej sprawie mogą mieć wpływ na działania Brukseli wobec Polski w kwestii praworządności.