Ministerstwo rozesłało pismo, z którego wynika, że prezesi nie muszą publikować na stronach internetowych krytycznych uchwał zgromadzeń sędziów. Ci mówią o próbie zakneblowania im ust.
Niezamieszczanie w internecie uchwał sędziowskich zgromadzeń – w ten sposób prezesi niektórych sądów starają się walczyć z krytyką skierowaną przeciwko nim oraz przeciwko działaniom podejmowanym przez obecną władzę. Wspiera ich w tym resort sprawiedliwości, który w piśmie przesłanym do wszystkich sądów stwierdza jasno: żaden przepis prawa nie nakazuje publikacji takich dokumentów na stronach internetowych sądów, a zgromadzenia sędziów nie mogą prezesów do tego przymusić.
Z korespondencji dowiadujemy się m.in., że choć nic nie stoi na przeszkodzie, aby uchwały pojawiły się na sądowej witrynie internetowej, to jednak prezesi powinni rozważyć, czy treść konkretnej uchwały podjętej przez zgromadzenie sędziów nie godzi przypadkiem „w szeroko rozumiane dobro wymiaru sprawiedliwości, wizerunek sądów i sędziów oraz czy nie narusza dobrych obyczajów”.
Jak podpowiada podpisany pod pismem Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości, pomocne przy dokonywaniu takiej oceny mogą być zasady zawarte w zbiorze zasad etyki zawodowej sędziów. Przypomina również, że zamieszczanie przez prezesów w internecie uchwał zgromadzeń wynika jedynie z ukształtowanej w wielu sądach tzw. dobrej praktyki.
Co więcej, uprawnienia samorządu sędziowskiego mają charakter wyłącznie opiniujący oraz informacyjny. A skoro tak, to podejmowane przez nie uchwały obligujące prezesów do m.in. publikacji dokumentów na stronie internetowej sądu nie mają charakteru wiążącego.
Koło ratunkowe dla prezesów
Środowisko nie ma wątpliwości – to koło ratunkowe dla tych prezesów, którzy nie zgadzają się z uchwałami i nie chcą o nich informować opinii publicznej.
– Taka sytuacja miała ostatnio miejsce w naszym sądzie. Prezes publicznie oświadczyła, że nie będzie publikować uchwał, gdyż jej zdaniem ich treść wykracza poza kwestie, którymi może zajmować się zgromadzenie – informuje Waldemar Żurek, sędzia SO w Krakowie, członek Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.
Przypomnijmy, sporne dokumenty zawierają ostrą krytykę nie tylko działań obecnej prezes krakowskiego sądu, ale także tych podejmowanych przez władzę, która – zdaniem zgromadzenia – zmierza do odebrania wymiarowi sprawiedliwości niezależności i podporządkowania go czynnikowi politycznemu.
Podobne uchwały co i rusz zapadają niemal we wszystkich sądach. A podejście prezesów do ich publikacji jest różne. Oporów przed zamieszczeniem na stronie internetowej sądu uchwały zgromadzenia nie miał np. prezes Sądu Apelacyjnego w Łodzi.
– Pismo MS może jednak skłonić tych prezesów, którzy jeszcze nie podjęli decyzji, aby jednak nie zamieszczać na stronach tego typu informacji – uważa Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie.
Jednak jego zdaniem prezesi, którzy oprą się na ministerialnej interpretacji i nie będą wykonywać apeli środowiska, mogą się narazić na zarzut nieetycznego działania, z wszelkimi tego konsekwencjami, w tym również z możliwością wszczęcia przeciwko nim w przyszłości postępowania dyscyplinarnego.
Z kolei oceniając pismo MS, sędzia Pałka zwraca uwagę na to, że w ustawie o dostępie do informacji publicznej w sposób wyczerpujący i ścisły wskazano przypadki, kiedy to prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu.
– Jest tam mowa np. o prywatności osoby fizycznej czy o tajemnicy przedsiębiorcy. Ani słowa nie ma natomiast o dobru wymiaru sprawiedliwości czy wizerunku sądów, na których ma tak zależeć resortowi – podkreśla oławski sędzia.
Strach przed reakcją obywateli
Padają i mocniejsze zarzuty. Mówi się o próbie wprowadzenia cenzury.
– To próba zakneblowania ust zgromadzeniom sędziów, które obecnie jako jedyne stanowią rzeczywistą reprezentację środowiska – stwierdza Waldemar Żurek.
Wtóruje mu Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– To pokazuje, jak obecna władza, za pośrednictwem namaszczonych przez siebie prezesów, próbuje zawłaszczać sądy. Tymczasem one nie są własnością ministra sprawiedliwości czy też poszczególnych prezesów. Sądy należą do społeczeństwa, wydają przecież wyroki w imieniu Rzeczpospolitej – stwierdza Markiewicz.
Jego zdaniem resort chce w ten sposób odciąć sądy od obywateli po to, aby głos sędziów, którzy nie godzą się na niszczenie konstytucyjnej zasady trójpodziału władz, przestał być słyszany.
– Władza najwyraźniej boi się reakcji swoich obywateli – zaznacza prezes „Iustitii”. I dodaje, że stowarzyszenie zawsze publikuje u siebie na stronie uchwały zgromadzeń i nie zaprzestanie tego w przyszłości.
Zapytaliśmy MS m.in. o to, czy pismo przesłane prezesom wszystkich sądów można odczytywać jako próbę wprowadzenia cenzury. Nadal czekamy na odpowiedź.
Niewykluczone jednak, że już niedługo dowiemy się, kto w tym sporze ma rację.
– Bierzemy pod uwagę wniesienie do sądu administracyjnego skargi na bezczynność prezesa – mówi sędzia Żurek.
Wątpliwości co do tego, jaki finał miałaby taka sprawa, nie ma Sławomir Pałka.
– Gdyby utrzymała się linia orzecznicza, jaką obecnie reprezentują sądy administracyjne, to jestem niemal pewien, że tezy zaprezentowane m.in. w piśmie MS nie znalazłyby uznania. Ta pozornie wyrafinowana argumentacja w rzeczywistości jest zbyt prymitywna, by przekonać sądy administracyjne – kwituje oławski sędzia.