Są sygnały z sądów, że banki oraz firmy dochodzące wierzytelności na masową skalę zasypują je dziesiątkami tysięcy nowych powództw. Jest to ucieczka przed nowymi przepisami.
– Mamy sygnały z sądów, że banki oraz inne przedsiębiorstwa dochodzące wierzytelności na masową skalę zasypują je dziesiątkami tysięcy nowych powództw. Widać, że jest to ucieczka przed nowymi przepisami. Od pierwszych sygnałów w mediach, że pracujemy nad skróceniem okresu przedawnienia i zmianą formuły na uwzględnianie tej okoliczności z urzędu, sądy odczuwają zwiększony wpływ – mówi Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.
Chodzi o projekt nowelizacji kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego, który w znaczący sposób utrudni dochodzenie roszczeń przedawnionych. Nowe przepisy m.in. skracają ogólny termin przedawnienia z 10 do 6 lat oraz wprowadzają zasadę badania tej okoliczności przez sąd (choć tylko w sprawach przeciwko konsumentom). Dziś firmy windykacyjne korzystają na niewiedzy dłużników, którzy nie mają świadomości, kiedy w ich przypadku roszczenie się przedawnia. Albo na ich bierności. Jeśli postępowanie toczy się bez udziału strony, bo pozwany np. nie odbiera korespondencji, to nie może skutecznie podnieść, że roszczenie w stosunku do niego jest bezzasadne właśnie z powodu przedawnienia. Wszystko dlatego, że dziś sąd nie bada tej kwestii, jeśli strona postępowania nie podniesie takiego zarzutu. Podmiotom zajmującym się obrotem wierzytelnościami opłaca się więc kierować do sądu pozwy o zapłatę nawet przedawnionych roszczeń, bo ryzyko, że powództwo zostanie oddalone, jest niewielkie.