W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia warszawskiego SO Andrzej Kuryłek podkreślił, że "minister mógł mieć własne zdanie i je rzeczowo zakomunikować, ale nie za pomocą tego typu wypowiedzi, które w ewidentny sposób obniżały poczucie wartości wewnętrznej, czci i naruszały dobre imię powódki".
Sąd nakazał też umieszczenie oświadczenia z przeprosinami na stronie resortu sprawiedliwości, oświadczenie ma widnieć przez 21 dni.
Sędzia Justyna Koska-Janusz pozwała ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę w procesie cywilnym o naruszenie jej dóbr osobistych po oświadczeniu Ministerstwa Sprawiedliwości z 4 października 2016 r. w sprawie skrócenia jej delegacji do SO w Warszawie wydanej od 1 lipca do 31 grudnia 2016 r. Sędzia poczuła się urażona oświadczeniem resortu.
"Już po tej decyzji do Ministerstwa Sprawiedliwości dotarła informacja, że to właśnie sędzia Justyna Koska-Janusz miała się wykazać wyjątkową nieudolnością i zupełnie nie radzić sobie z prowadzeniem bardzo prostej, choć głośnej sprawy, co było szeroko komentowane i krytykowane w mediach. Chodziło o zdarzenie z grudnia 2013 r. spowodowane przez Izabellę Ch., która, będąc pod wpływem alkoholu, wjechała luksusowym mercedesem w przejście podziemne w samym centrum Warszawy. Media obwiniały prowadzącą postępowanie Justynę Koskę-Janusz o pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy" - napisano wtedy w oświadczeniu MS.
"Po sprawdzeniu tych informacji minister sprawiedliwości 19 września 2016 r. podjął decyzję o skróceniu delegacji sędzi Justyny Koski-Janusz do 1 października 2016 r., by uniknąć zarzutu, że w Sądzie Okręgowym, do którego trafiają sprawy skomplikowane i trudne, orzeka taki sędzia. W Sądzie Okręgowym powinni orzekać tylko sędziowie o wysokich umiejętnościach, sprawności i profesjonalizmie" - głosił komunikat resortu umieszczony na stronie internetowej i przekazany mediom.
W trakcie procesu Koska-Janusz powiedziała, że oświadczenie MS nie tylko ugodziło w jej dobra osobiste, ale również w podejście stron do orzekania przez nią w sprawach. Zaznaczyła, że nie kwestionuje prawa ministra do skrócenia czasu delegacji do innego sądu, jednak są to decyzje nieogłaszane publicznie - przypominała. Jak mówiła, w jej sprawie wydano uwłaczające jej godności oświadczenie.
Po ujawnieniu wiadomości o skróceniu delegacji media poinformowały, że Koska-Janusz orzekała też w sprawie Ziobry, gdy ten oskarżał Jaromira Netzla o zniesławienie, i przyznała rację Netzlowi. Chodziło o słowa Netzla przed sejmową komisją śledczą badającą aferę gruntową z 2007 r., gdy były szef PZU powiedział, że jego ówczesne rozmowy telefoniczne z ministrem zaginęły, bo "Ziobro, wówczas prokurator generalny, o to zadbał". Podczas jednej z rozpraw sędzia Koska-Janusz nałożyła na Ziobrę 2 tys. zł grzywny za spóźnienie.
Po ogłoszeniu wyroku sędzia Koska-Janusz wyraziła satysfakcję z orzeczenia sądu. "Ten wyrok pokazuje, że władzy nie wolno wszystkiego, że władza wykonawcza powinna działać w granicach prawa, podobnie jak władza ustawodawcza i sądownicza" - podkreśliła.
Pełnomocnik ministra sprawiedliwości mecenas Maciej Zaborowski powiedział, że nie podziela argumentacji sądu. Dodał, że będzie rekomendował skarbowi państwa złożenie apelacji.
Wyrok jest nieprawomocny.