Zaległe zobowiązania nie tylko przedawnią się szybciej. Wierzycielom będzie też znacznie trudniej je wyegzekwować. Składając pozew np. o zapłatę, obowiązkowo trzeba będzie wskazać datę wymagalności roszczenia.

Dzięki temu sąd będzie mógł łatwo ustalić, czy upłynął już termin przedawnienia, czy nie. Taką poprawkę do nowelizacji kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego, nad którą pracuje Sejm, zgłosił PiS.

Dziś nie ma problemu z uzyskaniem nakazu zapłaty, nawet jeśli roszczenie jest przedawnione. Bez kłopotu można więc nabyć stare długi za ułamek wartości i uzyskać korzystny wyrok. Wszystko dlatego, że kwestia przedawnienia nie jest badana z urzędu, tylko dopiero wtedy, gdy sam pozwany zwróci na nią uwagę. Jeśli sprawa toczy się bez jego udziału (lub nie zdaje sobie on sprawy, że dług się przedawnił), sąd zobowiąże go do zapłaty.

Projekt nowelizacji nakazuje sądom badanie z urzędu, czy doszło do przedawnienia w sprawach przeciwko konsumentom. Jednak data wymagalności ma być wskazywana we wszystkich pozwach o zasądzenie roszczenia. Dzięki temu również pozostali dłużnicy (czyli np. firmy) będą mogli łatwiej podnieść zarzut przedawnienia.

Każdy kij ma jednak dwa końce. Profesor Jerzy Pisuliński z Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazuje, że z jednej strony nowy przepis faktycznie ułatwi życie sądom i dłużnikom, ale z drugiej – utrudni składanie pozwów i odzyskanie pieniędzy.

– Ustalenie daty wymagalności roszczenia nie zawsze jest proste, szczególnie dla osób, które nie są prawnikami. Może więc być tak, że powód wpisze jakąkolwiek datę, by pozew spełniał warunki formalne – uważa cywilista. Brak daty skutkowałby zwrotem pozwu z przyczyn formalnych.

W Sejmie trwają prace nad nowelizacją kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego, która skraca ogólny termin przedawnienia roszczeń majątkowych z 10 do 6 lat. Nowelizacja ma utrudnić dochodzenie roszczeń już przedawnionych. Firmy zajmujące się obrotem wierzytelnościami skupują takie stare długi za ułamek ich wartości, licząc na to, że dłużnik nie zorientuje się, że czas na ich dochodzenie minął. Wszystko dlatego, że dziś sądy badają te kwestie dopiero wtedy, gdy strona podniesie taki zarzut. Jeśli tego nie uczyni albo postępowanie toczy się w ogóle bez udziału pozwanego, wierzyciel nie ma problemu z zasądzeniem roszczenia, które potem stara się wyegzekwować.
Dziennik Gazeta Prawna
Dlatego też nowelizacja wprowadza badanie kwestii przedawnienia z urzędu, choć tylko w przypadku roszczeń przeciwko konsumentom. Jednak na skutek poprawki przyjętej przez sejmową komisję być może także w pozostałych sprawach pozwani będą mogli skuteczniej korzystać z prawa do obrony, wskazując na przedawnienie. Zgodnie z zaproponowaną zmianą pozew będzie musiał zawierać datę wymagalności roszczenia.
Ma to ułatwić sądowi ocenę, czy do przedawnienia doszło, czy też nie. Przy czym regulacja znajdzie się w art. 187 kodeksu postępowania cywilnego (projektowany par. 1 pkt 11), który określa wymagania formalne pozwu. To oznacza, że obowiązek wskazania daty wymagalności odnosi się do wszystkich pozwów o zasądzenie roszczenia. Bez względu na to, czy będą rozpoznawane w normalnym postępowaniu czy uproszczonym, z czego wynika zobowiązanie oraz jaki jest charakter stron. Obecnie taki wymóg istnieje tylko w Elektronicznym Postępowania Upominawczym.
Nowe rozwiązanie będzie miało duże znaczenie przede wszystkim w sprawach rozpoznawanych na posiedzeniu niejawnym, np. nakazowym albo upominawczym, które odbywają się bez udziału stron.
– W 90 proc. przypadków pozwy zawierają takie informacje. Jednak w związku z wprowadzeniem przepisów, które nie tylko skracają termin przedawnienia, ale w części spraw wprowadzają badanie tej kwestii z urzędu, wierzyciel tak może kluczyć w pozwie, by termin wymagalności dla sędziego był nieuchwytny – tłumaczy zmianę poseł Waldemar Buda, inicjator.
Jak wyjaśnia prof. Jerzy Pisuliński z Uniwersytetu Jagiellońskiego, nowy wymóg będzie miał znaczenie dla trzech kwestii. – Po pierwsze, sąd na tej podstawie może stwierdzić, czy roszczenie jest wymagalne, a zatem czy może być zasądzone, czy jest przedwczesne. Po drugie, dla ustalenia sumy odsetek ustawowych. Po trzecie, co zasady, czy doszło do przedawnienia – wylicza profesor. – Tak więc projektowana regulacja powinna spowodować niezasądzanie przedawnionych roszczeń w sprawach przeciwko konsumentom, ale będzie też sprzyjać podniesieniu zarzutu przedawnienia przez pozwanego w pozostałych sprawach. O ile oczywiście pozwany będzie wiedział, że istnieje coś takiego jak przedawnienie i ile w jego przypadku wynosi. Bo trzeba pamiętać, że w przepisach mamy cały kalejdoskop terminów – mówi prof. Pisuliński. Zwraca też uwagę, że wskazanie terminu wymagalności nie w każdym przypadku będzie zapobiegało zasądzaniu roszczeń przedawnionych. – Są bowiem możliwe sytuacje, w których roszczenie może się przedawnić, zanim w ogóle stało się wymagalne – przypomina ekspert.

Trwa ładowanie wpisu

Z kolei dr Jarosław Świeczkowski z Uniwersytetu Gdańskiego podkreśla, że nawet dla pozwanych nieposiadających wiedzy prawniczej wskazanie w pozwie terminu wymagalności może być pomocne. – Jeśli data jest odległa, to nawet nie znając szczegółowych okresów przedawnień, warto podnieść taki zarzut, zwłaszcza że nie pociąga to za sobą dodatkowych opłat – tłumaczy prawnik.
Inna sprawa, że o ile nowa regulacja ułatwi życie sądom i pozwanym, to utrudni powodom.
– Kwestia ustalenia, kiedy wierzytelność stała się wymagalna, nie zawsze jest taka łatwa. Przykładowo, jeśli strony nie określiły w umowie terminu spełnienia świadczenia ani nie wynika on z właściwości zobowiązania, to zgodnie z art. 455 k.c. świadczenie powinno być spełnione niezwłocznie po wezwaniu dłużnika do wykonania. I wtedy trudno określić dokładną datę. Nie będzie to dzień doręczenia wezwania dłużnikowi, bo żądanie jest wymagalne „niezwłocznie po”. Nowy wymóg niewątpliwie utrudni pisanie pozwu, zwłaszcza osobom, które nie są prawnikami – uważa prof. Jerzy Pisuliński.