Czy wpisanie w orzeczeniu innego wymiaru kary słownie, a innego w zapisie cyfrowym można uznać za oczywistą omyłkę pisarską, którą można łatwo sprostować? Rozstrzygnie to Sąd Najwyższy.
Wyrok skazujący musi zawierać rozstrzygnięcie co do kary. Ta oczywistość wynika z art. 413 par. 2 pkt 2 kodeksu postępowania karnego. Zdarzają się jednak przypadki, gdy sąd z rozpędu w jednym orzeczeniu wpisuje sankcję w różnym wymiarze. Przykład? „6 (osiem) miesięcy pozbawienia wolności”. I powstaje problem: czy sąd chciał wymierzyć karę sześciu miesięcy, czy też ośmiu?
Bez wątpienia da się to ustalić. Tyle że nie wiadomo, w jakim trybie. Przez lata dominowała koncepcja (przychylał się do niej wielokrotnie SN), że niezbędna w takiej sytuacji jest kontrola instancyjna wyroku lub – w razie jego uprawomocnienia – postępowanie kasacyjne lub wznowieniowe. 29 listopada 2017 r. Sąd Najwyższy wydał jednak postanowienie (sygn. akt IV KK 391/17), w którym uznał, że rozbieżność między zapisem cyfrowym i słownym w rozstrzygnięciu dotyczącym kary można sprostować na podstawie art. 105 par. 1 k.p.k. Przepis ten stanowi, że oczywiste omyłki pisarskie i rachunkowe oraz w obliczeniu terminów w orzeczeniu lub zarządzeniu albo w ich uzasadnieniu można sprostować w każdym czasie.
Innymi słowy, SN uznał rozbieżność w zapisie wymiaru kary za oczywistą omyłkę pisarską. I uważa, że w takiej sytuacji nie ma sensu angażować całej machiny wymiaru sprawiedliwości do przeprowadzenia prostej korekty. Wystarczy, gdy sąd, który nieuważnie wydał wyrok, sprostuje swój błąd.
Pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf stwierdziła, że sprawa ma zbyt duży ciężar gatunkowy (bądź co bądź wiąże się ze skazywaniem ludzi), by w SN występowały dwie różne linie orzecznicze. Nawet jeśli po jednej ze stron jest tylko jedno postanowienie. Chce więc, by skład powiększony izby karnej rozstrzygnął, którą z koncepcji należy stosować.
Adwokat Łukasz Wiśniewski, wspólnik w kancelarii Chojniak i Wspólnicy, uważa, że pierwsza prezes podjęła dobrą decyzję. Jakkolwiek bowiem pogląd o konieczności przeprowadzenia kontroli odwoławczej lub postępowania kasacyjnego bądź wznowieniowego dominuje w doktrynie i orzecznictwie, to rzeczywiście rozbieżność – i to aż na szczeblu SN – się pojawiła. Nie wiadomo, czy za tym śladem nie poszłyby inne sądy. A był nawet przypadek, gdy uznanie przez sędziego różnicy w zapisie wymiaru kary za oczywistą omyłkę pisarską i w związku z tym jej sprostowanie zostało uznane za delikt dyscyplinarny.
Który z wariantów jest lepszy?
– Rozwiązanie oparte na uznaniu omawianego uchybienia za oczywistą omyłkę pisarską jest kontrowersyjne, gdyż stanowi ingerencję w merytoryczną treść rozstrzygnięcia. W doktrynie i orzecznictwie podnosi się, że sprostowaniu mogą podlegać mniej istotne kwestie, takie jak oznaczenie sądu czy sygnatury akt – wyjaśnia mec. Łukasz Wiśniewski.
Podobnie uważa adwokat Tomasz Waszczyński. Jego zdaniem możliwość korekty w postaci sprostowania omyłki wygląda atrakcyjnie (niewątpliwie jest rozwiązaniem prostszym w realizacji), ale nie należy ulegać tej pokusie.
Powód? Zdaniem prawnika w praktyce na tyle rzadko omyłka taka miałaby charakter oczywisty, że nie warto narażać gwarancji procesowych stron dla eliminowania jednostkowych przypadków popełnienia oczywistych błędów.
– W moim przekonaniu oczywisty błąd miałby miejsce tylko pod warunkiem, że słowna lub cyfrowa wysokość kary oznaczona byłaby w sposób niemieszczący się w widełkach ustawowych, określonych z uwzględnieniem możliwego nadzwyczajnego złagodzenia lub obostrzenia kary, a także z uwzględnieniem ewentualnych zmian przepisów mogących mieć zastosowanie – twierdzi mec. Tomasz Waszczyński. Podobnie zresztą stwierdzał parokrotnie SN. Uważał, że sprostować można np. zapis „karę 3 i 8 miesięcy pozbawienia wolności” (dopisać „lat”) czy „8 pozbawienia wolności” (gdy czyn podlegał karze maksymalnie do 5 lat pozbawienia wolności, więc było wiadomo, że chodzi o miesiące).
Mecenas Waszczyński zaznacza też, że w grę w razie prostowania omyłki nie powinno wchodzić posługiwanie się uzasadnieniem wyroku, by ocenić, czy właściwy był zapis słowny, czy cyfrowy. To przecież sporządzane jest dopiero po wydaniu wyroku. I z tego powodu – jak podkreśla prawnik – nie daje gwarancji odzwierciedlenia woli sądu z chwili wyrokowania. Umożliwiałoby zaś niedopuszczalne korygowanie decyzji sądu, np. w zależności od reakcji na wydane orzeczenie.