Wczorajsze głosowanie nad wyłonieniem nowego przewodniczącego rady było konieczne, gdyż z funkcji tej w połowie stycznia zrezygnował Dariusz Zawistowski, obecny prezes SN kierujący pracami izby cywilnej. Jego gest był aktem niezgody na zmiany, których skutkiem będzie wygaszenie mandatów wszystkich członków KRS będących sędziami i wybór ich następców, ale nie – tak jak to było dotychczas – przez środowisko sędziowskie, lecz przez Sejm. Zdaniem Dariusza Zawistowskiego oraz sporej części sędziów są to zmiany nie do pogodzenia z konstytucją. Póki co nie ma żadnych informacji, aby jacyś sędziowie zgłosili swoje kandydatury do nowej rady. Tymczasem termin przekazywania zgłoszeń marszałkowi Sejmu mija już jutro.
To, czy uda się wybrać nowego przewodniczącego KRS, nie było wcale pewne. Jak bowiem pisaliśmy 17 stycznia br., jej członkowie mieli świadomość, że sytuacja jest skomplikowana. Nie chciano bowiem, aby wybór następcy Dariusza Zawistowskiego został odebrany jako dezawuacja jego postawy. Obawę tę było widać także podczas wczorajszego posiedzenia. Wyglądało bowiem na to, że – z powodu braku chętnych na objęcie wakującego stanowiska – nie uda się wyłonić osoby, która stanęłaby na czele KRS. Po krótkiej przerwie wznowiono jednak obrady, a wiceprzewodniczący rady Piotr Raczkowski zgłosił kandydaturę prof. Małgorzaty Gersdorf. Ta zgodziła się wystartować i wygrała. W trakcie tajnego głosowania (o jego utajnienie zabiegał Wiesław Johann, przedstawiciel prezydenta w radzie) za kandydaturą prof. Gersdorf głosowało 14 członków rady, trzech było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.