Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że nie ma kompetencji, aby weryfikować działania prezydenta w zakresie powoływania sędziów. Tym samym nie przyznał racji czterem osobom, którym nominacji na ten urząd odmówił prezydent Andrzej Duda. Ich skargi zostały oddalone w zeszły czwartek (sygn. akt I OSK 857/17 oraz I OSK 858/17).



Konflikt rozpoczął się w połowie zeszłego roku, kiedy to głowa państwa wydała postanowienie o odmowie powołania na urząd sędziego 10 osób wskazanych przez Krajową Radę Sądownictwa (M.P. z 2016 r. poz. 696). Prezydent nie poinformował, czym się kierował, podejmując tę decyzję. O tym, że część osób, spośród tych, których kandydatury zostały odrzucone przez Andrzeja Dudę, skierowało skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, DGP informował pierwszy we wrześniu 2016 r. WSA uznał jednak, że nie jest właściwy, aby rozstrzygać spór na linii prezydent – sędziowie i skargi odrzucił. Skarżący nie złożyli jednak broni i na skutek ich odwołania sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Marek Chmaj, pełnomocnik trójki skarżących, podczas rozprawy przed NSA, która odbyła się 30 listopada br. przekonywał, że sprawa dotyczy niezwykle istotnego problemu ustrojowego. Jego zdaniem nie może być tak, że uprawnienia prezydenta pozostają poza jakąkolwiek kontrolą. W przeciwnym wypadku musielibyśmy uznać, że głowa państwa jest jakimś superorganem, który ma władzę, jakiej nie przewiduje nasza konstytucja.
– Uprawnienia wszystkich organów muszą podlegać kontroli. A kto ma ją wykonywać, jeśli nie sąd? – pytał prof. Chmaj. Podkreślał, że staje przed NSA także jako obywatel zatroskany o przestrzeganie zasad państwa prawa, o przestrzeganie konstytucji.
Do sprawy dołączyły takie podmioty, jak rzecznik praw obywatelskich czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
– Sprawy te mają znaczenie dla ochrony praw i wolności obywatelskich w Polsce. Dotyczą one bowiem tak fundamentalnych zasad, jak trójpodział władz czy ich równoważenie się. Bez niezawisłych sądów mówienie o prawach i wolnościach obywatelskich będzie iluzoryczne – mówiła Danuta Przywara, prezes HFPC.
Te argumenty nie przekonały NSA. Sąd doszedł do wniosku, że kompetencje głowy państwa nie są działalnością administracyjną, gdyż prezydent nie jest organem administracji publicznej. „Konstytucja zalicza wprawdzie prezydenta do organów władzy wykonawczej (art. 10 ust. 2 Konstytucji RP), ale nie oznacza to, że należy on do organów administracji publicznej” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia. Na dowód tego NSA przypomina, że nie bez przyczyny unormowanie odnoszące się do głowy państwa zostało zawarte w rozdziale V konstytucji, zatytułowanym „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej”, a nie w rozdziale VI pt. „Rada Ministrów i administracja rządowa”.
To tłumaczenie nie zadowoliło pełnomocnika skarżących.
– NSA dość gładko prześlizgną się nad podnoszonymi przez nas argumentami. Dlatego nie rezygnujemy z walki. Oficjalnie mogę powiedzieć, że przynajmniej jeden mój klient wystąpi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – informuje prof. Chmaj. I choć jedyne, co niepowołane osoby mogą na tej drodze uzyskać, to odszkodowanie od Skarbu Państwa, to ich pełnomocnik podkreśla, że nie będzie to bój o pieniądze, a o zasady.